Logo Przewdonik Katolicki

Zaufać miłości

bp Damian Muskus OFM
il. A. Robakowska

Mt 21, 28–32 - Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy

Pan Jezus, chcąc wytłumaczyć uczniom, czym jest posłuszeństwo woli Ojca, przywołuje obraz właściciela winnicy i jego dwóch synów. Aby dobrze zrozumieć tę przypowieść, trzeba najpierw uświadomić sobie relacje łączące gospodarza z ludźmi, których zaprasza do pracy w swojej winnicy. Są to relacje ojcowsko-synowskie. Nie mamy tu do czynienia z przedsiębiorcą, który szuka najemników, ale z ojcem, który potrzebuje wsparcia swoich dzieci, by jego dzieło mogło przynieść dobre i obfite owoce.
To rozróżnienie jest bardzo ważne, bo między ojcem a synami nie ma sieci wzajemnych interesów, rachunków korzyści i strat. Istnieje między nimi więź miłości, a nie zależność ekonomiczna. A miłość ma swoje konsekwencje. Pierwszą z nich jest ojcowska umiejętność przyjęcia słowa „nie”. Drugą – świadomość synów, że nie są do niczego zmuszani. Miłość zawsze wiąże się z wolnością i jest to zobowiązanie, które dotyczy obu stron w tej relacji.
Nic nam nie wiadomo, by bohater Jezusowej przypowieści w jakikolwiek sposób ukarał synów za odrzucenie jego prośby. Ani nie ukarał, ani się nie obruszył, ani też nie zmusił ich do pracy. Po prostu przyjął do wiadomości ich odmowę. To rzecz szczególna. Bóg nie neguje naszej odpowiedzi na Jego wezwanie bez względu na to, czy jest pozytywna, czy negatywna, czy zmienia się, czy pozostaje niewzruszona. On czeka cierpliwie, nie zmusza nas do niczego. Wolność jest jednym z najpiękniejszych darów Jego miłości do człowieka. Również wtedy, gdy sprowadza się do powiedzenia samemu Bogu „nie”.
Co ciekawe, to raczej my mamy problem z wolnością, nie potrafimy szanować granic drugiego człowieka i jego prawa do wiary bądź niewiary, do przekonań, które są zgodne bądź niezgodne z naszym systemem wartości, do stylu życia, który akceptujemy, bo jest podobny do naszego, bądź odrzucamy, bo stanowi dla nas obcy świat.
Dziś Jezus przypomina nam, że zaproszenie do Jego Winnicy może być przyjęte tylko w przestrzeni wolności, a tę daje miłość. Do życia Ewangelią nie da się nikogo zmusić, bo to przeczyłoby istocie Dobrej Nowiny.
W kontekście dzisiejszej Ewangelii warto pomyśleć o tych sytuacjach, kiedy na czyjąś prośbę odpowiadamy pozytywnie, a potem żyjemy tak, jakby ta obietnica nic nie znaczyła, zwalniając się z danego słowa i nie biorąc za nie odpowiedzialności. Albo o takich sytuacjach, gdy szukamy wymówek, zastanawiamy się, w jakie szlachetne intencje ubrać zwyczajną niechęć, lęk czy duchowe lenistwo. Dotykamy tu kwestii nie tylko odpowiedzialności za dane słowo, ale też zaufania. Dwaj synowie bowiem ufali ojcu. Wzięli odpowiedzialność za swoje słowa, bo wiedzieli, że nie muszą szukać naciąganych wykrętów i mogą mu odpowiedzieć jednoznacznie, nie narażając się przez to ani na jego złość, ani na potępienie.
Kryzys zaufania do ludzi bliskich i obcych, do instytucji i wspólnot jest dziś faktem, któremu nie da się zaprzeczyć. Stajemy się coraz bardziej podejrzliwi, a to zabija relacje między nami. Jednak w atmosferze kwestionowania autorytetów lub wtedy, gdy one same się kompromitują, trudno zatrzymać lawinę podejrzliwości i nieufności. A przecież bez zaufania nie da się żyć. A kiedy przenosimy ten brak zaufania nawet do naszych relacji z Bogiem, skazujemy się na przeraźliwą samotność. Może więc to jest dzisiaj najważniejszym przesłaniem Jezusowej przypowieści: ufajmy Ojcu, bo On szanuje nasze wybory. Ufajmy Jego miłości do nas.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki