Prośba ta uczy nas ostrożności, abyśmy umieli roztropnie chodzić po świecie, pamiętając, że mamy szczególny obowiązek czujności ducha. „Nie wódź nas na pokuszenie…” – a więc zasłaniaj nas! Bóg przecież nie kusi, wręcz przeciwnie, On nas zasłania przed niebezpieczeństwami. Jest dla nas tarczą przed pociskami złośliwego ducha, który krąży pełen niepokoju, „szukając, kogo by pożarł”.
Duch ciemności jest duchem niepokoju. On nie zawsze dąży do tego, aby nas doprowadzić wprost do grzechu. Często wie, że mu się to nie uda, bo łaska Boża jest w nas wystarczająco silna. Wtedy przynajmniej zasiewa niepokój, stwarzając sto trudności i wątpliwości, które mają charakter niesłychanie podniosły, a tematykę niemal świętą i religijną. Wynika ona nawet często z troski o Kościół Chrystusowy i Królestwo Boże, o to niemal, aby samemu Bogu starczyło sił do uratowania się i utrzymania na świecie. Wtedy boimy się o wszystkich i o wszystko. Na razie szatanowi idzie tylko o ten lęk i o to, aby nas w nim jak najdłużej utrzymać. Wówczas bowiem człowiek mobilizuje wszystkie siły do walki z lękiem i zagłębia się w nim, jak w masie, z której trudno nawet nogi wyciągnąć. Już nie chodzi, tylko wlecze się i czołga, jakby jakieś hamulce zatrzymały jego radosne dążenie do Boga. Złemu duchowi idzie właśnie o to, bo jeżeli taki stan utrzyma się dłużej, to człowiek zamiast postępować naprzód, będzie się tylko nieustannie oganiał przed tymi „psami”, jak dziad w wąskiej ulicy.
---
Książkę można kupić tutaj
Fragment pochodzi z książki
Ojcze nasz. Niech Modlitwa Pańska stanie się naszym chlebem powszednim,
Wydawnictwo Świętego Wojciecha 2020