Logo Przewdonik Katolicki

Odpowiedź

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

I na to wszystko dostałam książkę Nie umarłam napisaną przez Tośkę Szewczyk (imię i nazwisko nie jest prawdziwe), wydaną właśnie przez Bibliotekę Więzi. Książkę osoby skrzywdzonej przez księdza. Nie chciałam jej kupować, nie miałam zamiaru jej czytać, nie planowałam się biczować kolejnym opisem cierpień.

Czasem dzieją się rzeczy zaskakujące, gdy niemal od razu otrzymuje się niespodziewaną odpowiedź na trudną sytuację, która nagle spada na człowieka i sprawia, że trudno mu się podnieść. Nie chcę poddawać się egzaltacji, ale naprawdę splot wydarzeń ostatnich dwóch dni odbieram w sposób nadprzyrodzony. Myślę, że to Pan Bóg mi pomaga.
Dwa dni temu dowiedziałam się, że ksiądz, który w przeszłości bardzo pomógł mi i mojemu mężowi w drodze do zaufania Kościołowi i w powrocie do chrześcijaństwa, ksiądz, który był dla nas świadkiem, który był dla nas wzorem kapłana, autorytetem, osobą prawą, nieskazitelną i godną zaufania, ten ksiądz został skazany na kilka lat więzienia za molestowanie seksualne nieletniego chłopca. Innymi słowy: udowodniono mu winę w sposób niebudzący wątpliwości. Tak, płakałam, gdy dowiedziałam się o jego grzechu. Płakałam z tym chłopcem, młodym człowiekiem który ma złamane życie. Płakałam z tym księdzem, mówiąc do niego w myślach: coś ty zrobił, coś ty najlepszego zrobił! Płakałam ze złości, z bólu, bezradności, rozczarowania, obrzydzenia. Płakałam, pytając samą siebie: kto jeszcze? Ile jeszcze ofiar, ilu jeszcze sprawców? Płakałam, poddając się zwątpieniu.
I na to wszystko dostałam książkę Nie umarłam napisaną przez Tośkę Szewczyk (imię i nazwisko nie jest prawdziwe), wydaną właśnie przez Bibliotekę Więzi. Książkę osoby skrzywdzonej przez księdza. Nie chciałam jej kupować, nie miałam zamiaru jej czytać, nie planowałam się biczować kolejnym opisem cierpień. Została mi przysłana i dotarła do mnie dzień po tamtej łamiącej mi serce wiadomości. Jej lektura okazała się odpowiedzią na mój ból, na moje pytania i mój bunt.
Tośka była ofiarą, dziś mówi o sobie, że jest człowiekiem wolnym. Miała kilkanaście lat, gdy zmanipulował ją i przez lata wykorzystywał seksualnie ksiądz. Nie poznamy jego nazwiska, autorce nie chodzi o to, żeby uprawiać ostracyzm, nie chce się mścić. Wobec tego księdza toczy się odpowiednie postępowanie. Tośka prowadzi nas swoją drogą krzyżową bardzo delikatnie, nie epatując szczegółowością zła, a jednak czujemy ten ciężar bardzo dosłownie. Także ten, a może nawet szczególnie ten, którego doświadcza obecnie: od biskupów i ludzi (kapłanów!) odpowiedzialnych za proces. Złoszczę się razem z nią na te wszystkie procedury prawne i nieludzkie traktowanie ofiar.
Dla mnie co innego jest w tej opowieści Tośki najważniejsze: jej droga do wybaczenia – sprawcy, wspólnocie, Kościołowi. Bogu. To była droga długa i trudna, prowadząca najpierw przez obwinianie siebie, a potem przez wściekłość. Droga pełna pytań. Jej katecheza, oparta na uważnym słuchaniu Słowa, stała się nieoczekiwanie pomocą na moją udrękę, na moje rozczarowanie i mój bunt. Dziękuję, Tośka, za Twoją wiarę mimo wszystko. Bo tak, Bóg jest miłością i Jego jedyną odpowiedzią jest: kochać.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki