Logo Przewdonik Katolicki

Pukanie w drzewo

Jacek Borkowicz
fot. Magdalena Bartkiewicz

Nasze systemy zabezpieczeń, na czele z NATO, jawią się Putinowi jako drzewo – na zewnątrz potężne, ale w środku przeżarte słabością. I to go rozzuchwala.

Ukraina chce pokoju. Europa chce pokoju. Świat mówi, że nie chce prowadzić wojny, a Rosja – że nie chce napadać. Ktoś z nas kłamie” – tymi słowami zaczął swoje przemówienie na konferencji bezpieczeństwa prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński. Potem było już tylko mocniej.
Czasem rzeczywistość płata nam symboliczne figle. Chyba nikt z organizatorów konferencji nie zakładał, że w Monachium, mieście, które w najnowszej historii odznaczyło się jako miejsce niechlubnej zgody Europy na hitlerowski rozbiór Czechosłowacji, ukraiński przywódca wystąpi z taką właśnie przemową. Ale 19 lutego z pewnością wszyscy, którzy Zełeńskiego na bieżąco słuchali, mieli tamten rok 1938 w tyle głowy. Wtedy wielcy naszego kontynentu wydali na żer tyranowi mniejsze państwo w imię doraźnej „polityki zaspokajania”. Wiadomo z jakim efektem. „Najwyższy czas, by skończyć z podobną praktyką” – skonkludował prezydent.
„Czy świat już zapomniał o swojej pomyłce w XX wieku?” – dramatycznie pytał Zełeński obecnych na sali przedstawicieli krajów Zachodu. „Dopóki odpowiedzią z waszej strony będzie jedynie cisza, cicho nie będzie na wschodzie naszego państwa. Czyli także w całej Europie. Czyli na całym świecie”. Jednak niezależnie od odpowiedzi ze strony grona, do którego aspiruje, Ukraina wie, jak odpowiedzieć sama. „Będziemy bronić swojej ziemi – z poparciem partnerów czy bez niego, niezależnie, czy dadzą nam setki tysięcy sztuk nowoczesnej broni, czy tylko pięć tysięcy hełmów. To nie są gesty dobroczynne, za które Ukraina powinna się nisko kłaniać – to wasz wkład w bezpieczeństwo Europy i świata”.
Nam, Polakom, przemówienie Zełeńskiego kojarzyć się może z innym historycznym wystąpieniem – mową sejmową Józefa Becka wygłoszoną w maju 1939 r., już w obliczu hitlerowskiego ataku. „Nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę” – powiedział wtedy minister spraw zagranicznych i jego słowa wywołały entuzjazm sali. Dlaczego? Bo wszyscy słuchacze mieli świeżo w pamięci wydarzenia w sąsiedniej Czechosłowacji. Próba „zaspokojenia” Hitlera kilka miesięcy wcześniej w Monachium skończyła się jedynie pełną aneksją tego kraju oraz nowymi roszczeniami ze strony totalitarnych Niemiec. Istnieją moralne granice ustępstw i Polska ich nie przekroczy – to właśnie powiedział Beck Polakom, Niemcom i reszcie Europy.
Piszę to w chwili, gdy przez Polskę przewala się fala wichur. Łamią one drzewa, nawet te, które z zewnątrz wydają się silne. Dzieje się tak najczęściej, gdy pod korą drewno już próchnieje. Wszystko wskazuje na to, że tak właśnie widzi Zachód prezydent Rosji Władimir Putin. Nasze systemy zabezpieczeń, na czele z Paktem Północnoatlantyckim, jawią mu się jako drzewo – na zewnątrz potężne, ale w środku przeżarte słabością. I to go rozzuchwala.
Odwrotnie z Ukraińcami. Ich armia, kilkakrotnie słabsza od rosyjskiej zarówno pod względem liczebności, jak i technologii oraz całego potencjału militarnego, wydaje się nie rokować szans na stawienie napastnikowi ze wschodu długotrwałego i skutecznego oporu. Jednak to tylko cienka warstwa kory. Gdy w nią zapukać, od spodu odpowie nam twarde, żywe drewno. Bo przecież armia, choć bardzo ważna, to nie  wszystko. Liczy się wola całego narodu, jego determinacja, by bronić ukraińskiej suwerenności. Taki sygnał dał Rosjanom i światu Zełeński.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki