W Polsce działa 1807 przedsiębiorstw społecznych, a liderem pod tym względem jest Wielkopolska.
– Ma to zapewne związek z tym, że historycznie był to rejon o wysokiej aktywności społecznej. To tu rozwijała się praca organiczna, to tu od pokoleń stawiano na przedsiębiorczość. Także w Małopolsce sektor ekonomii społecznej jest dość dobrze rozwinięty. Najsłabiej pod tym względem jest natomiast w województwach świętokrzyskim i opolskim, ale należy w tym miejscu podkreślić, że to się zmienia, gdyż generalnie w całym kraju ciągle przybywa przedsiębiorstw społecznych.
W ekonomii społecznej ważne są więzi międzyludzkie, na zawiązanie których potrzeba czasu i odpowiedniego otoczenia społecznego. Dlatego też tego typu przedsiębiorstwa lepiej rozwijają się w miejscach, gdzie funkcjonują stabilne społeczności. Znaczenie ma także możliwość pozyskania wsparcia finansowego. Pod tym względem także wyróżnia się Wielkopolska, gdyż zarówno sektor pozarządowy zajmujący się wspieraniem ekonomii społecznej zadbał o pozyskanie funduszy z Unii Europejskiej, jak i samorząd wojewódzki mocno stawia na rozwój tego sektora. Dlatego w ostatnich latach w Wielkopolsce zostało zaangażowanych dość dużo środków na rozwój ekonomii społecznej, natomiast w innych województwach często było ich mniej, co wpłynęło na skalę tego zjawiska.
Czym najczęściej zajmują się przedsiębiorstwa społeczne?
– Najczęściej dobrze działają firmy zajmujące się zielenią, sprzątaniem i gastronomią, np. świetnie rozwija się spółdzielnia socjalna Bon Appetit spod Kościana w Wielkopolsce. Dobrze radzą sobie także firmy zajmujące się układaniem kostki brukowej, drobnymi pracami remontowymi. To są stosunkowo proste, nieskomplikowane usługi, gdyż należy pamiętać, że ekonomia społeczna to mechanizm skierowany na wspieranie osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Z takim zagrożeniem z reguły borykają się osoby słabo wykształcone, z niskimi kompetencjami, dlatego przedsiębiorstwa zatrudniające tego typu pracowników działają w sektorach prostych usług.
Są także innowacyjne przedsiębiorstwa społeczne, np. na Pomorzu jest browar, który otwiera swoje placówki franczyzowe w całej Polsce i pracują tam osoby z niepełnosprawnością intelektualną, głównie z zespołem Downa. Browar prowadzi spółdzielnia socjalna Dalba. Innym przykładem takiego innowacyjnego przedsiębiorstwa społecznego jest agencja marketingowa Leżę i Pracuję, która zatrudnia osoby z niepełnosprawną ruchową – dosłownie takie osoby, które z powodu swojej niepełnosprawności nie mogły podjąć pracy poza domem. Agencja została nawet półfinalistą Europejskiego Konkursu na Innowacje Społeczne. Wymienione przedsiębiorstwa są innowacyjne, ponieważ pracują tam osoby z niepełnosprawnościami, ale posiadające kompetencje i zainteresowane pracą. Jednak gdy mówimy o osobach długotrwale bezrobotnych, sprawa wygląda inaczej.
No właśnie, jak przebiega proces wprowadzania takiej osoby na rynek pracy?
– Ostatnio odwiedziłam jedno z przedsiębiorstw społecznych, z którym współpracujemy w ramach Leszczyńskiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej. Zatrudnia ono panią, która przez 15 lat nie pracowała. Dopiero teraz, po przeszło pół roku, zaczęła wchodzić w normalny rytm pracy i obowiązków służbowych. W innej organizacji mieliśmy młodego mężczyznę, który przez wiele lat był w ośrodkach opiekuńczo-wychowawczych. Ten człowiek nie przychodził na wyznaczoną godzinę do pracy, nie był w stanie pracować przez osiem godzin dziennie, zapominał o pracy, nie radził sobie w niej. Przez trzy miesiące trzeba go było tego wszystkiego uczyć, wypracować wraz z nim poczucie systematyczności, pewnej rutyny związanej z zatrudnieniem.
Jak długo trwa proces reintegracji osób, które są zagrożone wykluczeniem społecznym i zawodowym?
– Z tym bywa różnie, bo przecież każdy człowiek jest inny. Mamy np. taką grupę kobiet, które wprawdzie zawodowo nie pracowały, ale działały w kołach gospodyń wiejskich. Są po pięćdziesiątce, nie mają zabezpieczenia społecznego i postanowiły stworzyć przedsiębiorstwo społeczne. Dla nich ten okres reintegracji, czyli wejścia w rytm pracy zawodowej, był bardzo krótki. Szybko wdrożyły się w rytm codziennej pracy zawodowej i sprawnie podjęły swoje obowiązki. Tym bardziej, że wybrały na profil swojej działalności gospodarczej usługi gastronomiczne, do wykonywania których posiadały dobre kompetencje.
Natomiast jeśli mówimy o osobach długotrwale bezrobotnych, osobach z uzależnieniami, to tak naprawdę praca z nimi często nigdy się nie kończy. Są osoby, z którymi przedsiębiorstwa społeczne pracują przez lata po to, żeby wyszły z pętli długów, z uzależnień. Muszą uczestniczyć w różnego rodzaju terapiach, szkoleniach. Czasami jest tak, że takie osoby nigdy nie poradzą sobie bez wsparcia i nie są gotowe samodzielnie funkcjonować.
Jak wygląda zainteresowanie konsumentów produktami i usługami przedsiębiorstw społecznych?
– Niestety, świadomość społeczna, że takie podmioty działają, nadal jest niska. Największą orientację mają samorządy, głównie z tej przyczyny, że wiele z nich stara się zlecać pewne usługi przedsiębiorstwom społecznym. Dobrym przykładem jest Leszno. Natomiast znacznie gorzej jest ze świadomością klientów. Jest stosunkowo niewielka grupa konsumentów, która po pierwsze wie, że takie przedsiębiorstwa istnieją, a po drugie jest zdecydowana kupować właśnie ich produkty lub korzystać z ich usług. Takie postawy nadal są rzadkością. Z pewnością wpływ na ten stan rzeczy miał fakt, że przez pewien czas produkty przedsiębiorstw społecznych miały niską jakość. To się już zmieniło. Mocno pracujemy nad tym, aby to, co ekonomia społeczna ma do zaoferowania konsumentom, było ładne, dobre i atrakcyjne.
Jeśli w tej chwili bezrobocie jest bardzo niskie, a firmy ciągle poszukują pracowników, to czy nadal na rynku jest miejsce dla przedsiębiorstw społecznych?
– Część osób, które pracują w przedsiębiorstwach społecznych, nie mogło znaleźć pracy, ponieważ nie potrafiły się odnaleźć na wolnym rynku. Mówię tu np. o osobach z niepełnosprawnościami, dla których miejsc pracy jest bardzo mało. Dotyczy to nie tylko prywatnych przedsiębiorstw, ale nawet instytucji publicznych, które nie spełniają obowiązku zatrudniania osób z niepełnosprawnościami. Na instytucjach bądź firmach zatrudniających powyżej 25 pracowników ciąży bowiem wymóg zatrudniania sześciu procent osób z niepełnosprawnościami. Z tego też powodu odprowadzają one opłaty na rzecz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Tymczasem wiele z osób z niepełnosprawnościami posiada niezbędne kompetencje, ale i tak nie może znaleźć zatrudnienia. W tym względzie nadal istnieją bariery i przekonanie, że tacy pracownicy nie poradzą sobie i będą stanowili problem. Pandemia i wprowadzenie pracy zdalnej trochę tę świadomość zmieniają, ale to nadal powolny proces.
Natomiast osoby długotrwale bezrobotne, osoby z uzależnieniami często potrzebują spokojnej pracy, polegającej na powtarzalnych czynnościach. W ekonomii społecznej liczy się człowiek, wsparcie dla niego i osobiste podejście, a przedsiębiorstwo społeczne to jest z reguły niewielka firma, która skupia się na każdym zatrudnionym w niej człowieku. I jeszcze jedna ważna sprawa. Ekonomia społeczna ma uzupełniać rynek pracy, a nie na nim dominować. Każdy człowiek jest ważny i jeżeli może i chce pracować, mieć swoje pieniądze, realizować się poprzez pracę, to powinien mieć taką szansę.