Nikt z ewangelistów nie zilustrował napisu powieszonego nad głową Jezusa: „To jest Król żydowski”, w taki sposób jak św. Łukasz. Tylko on przytacza rozmowę Jezusa z łotrami.
Właśnie ta rozmowa prowadzi nas do istoty królowania Jezusa. Jezus jest królem, bo może powiedzieć zbrodniarzowi, zabójcy, cudzołożnikowi, komuś, kto przegrał swoje życie, i/lub zniszczył życie wielu innych ludzi: „Dziś będziesz ze Mną w raju”. Jezus jest Królem, bo może obdarować Bożym miłosierdziem.
Święty Tomasz z Akwinu pisał, że miłosierdzie jest kluczem dla zrozumienia Bożego działania: wszystko, czego Bóg dokonuje w świecie stworzonym, jest zakorzenione w intencji wybawienia stworzenia z tego, co je niszczy i co, przede wszystkim, oddala je od Boga. Właśnie dlatego jedna z kolekt, czyli modlitw, które wypowiadamy po Kyrie i Gloria w Eucharystii i które mają być dla nas podsumowaniem tajemnicy dnia, zaczyna się od słów: „Boże, Ty przez przebaczenie i litość najpełniej okazujesz swoją wszechmoc…”. Liturgia Kościoła uczy nas, że to nie stworzenie świata, w świetle którego wydajemy się sobie tylko pyłkiem i sekundą, ale właśnie Boże przebaczenie i miłosierdzie najlepiej okazują boską wszechmoc. Akwinata tłumaczy, dlaczego tak jest: działanie w porządku łaski – dotyczące obdarowywania pełnią nowego życia, należące do świata, który ma przyjść – jest doskonalsze od działań w porządku natury.
Trudno jednak o bardziej paradoksalny moment na objawienie boskiej wszechmocy i tego, co je najpełniej wyraża, niż umieranie skazańca na krzyżu – kiedy każdy oddech, jak dzisiaj wiemy, okupiony był cierpieniem, a pobożny Żyd patrzył z pogardą na „nieczystego” – według zasad Prawa (por. Pwt 21, 23; Ga 3, 13) – przestępcę. Czy jednak w tym szaleństwie nie widać „metody”?
Tak objawione nam królowanie Syna Bożego miało na wieki ostrzec nas przed mierzeniem boskiego królowania ludzkimi miarami. Miało też z pewnością pomóc nam zapamiętać, że jest ono – i pozostanie do powtórnego przyjścia Chrystusa – „nie z tego świata”. Przyjmowanie tej nauki nigdy nie przychodziło chrześcijanom łatwo. Dziś jednak – przez chwilę tak długą jak nasze życie – jej przyjęcie zależy także od tego, w jaki sposób o królowaniu i władzy będzie myślał każdy z nas.