Petycję w obronie „Memoriału” [rosyjskie stowarzyszenie powstałe w 1989 r., zajmujące się badaniami historycznymi i propagowaniem wiedzy o ofiarach represji radzieckich, w tym w okresie stalinowskim, a także ochroną praw człowieka w krajach byłego ZSRR; pod koniec 2021 r. rosyjski Sąd Najwyższy nakazał je rozwiązać – red.] podpisało 130 tys. osób. Wśród tych, którzy nie wyrazili wsparcia dla „Memoriału”, należy wymienić przede wszystkim Rosyjski Kościół Prawosławny. Milczał, chociaż poszczególni jego duchowni – w charakterze osób prywatnych – jako obywatele wsparli „Memoriał”.
Niestety, oficjalny Kościół wybrał inną drogę – drogę wsparcia władzy, z jednej strony pięknymi słowami, a z drugiej nie mniej krasomówczym milczeniem, dotyczącym spraw społecznie ważnych. Państwo „kupiło” Kościół, co okazało się wprawdzie drogą, ale w rezultacie bardzo korzystną transakcją. W zamian za granty, subsydia na budowę centrów duchowych, restaurację zabytków i ulgi podatkowe Kreml kupił pełną lojalność patriarchy, episkopatu i większej części duchowieństwa.
Oficjalny Kościół zgodził się w pełni z państwem w tym, że najważniejsza jest historia. Ale oczywiście nie rzetelna historia, ale tylko taka historia, która umacnia rosyjską państwowość i szczególną rolę Kościoła w jej formowaniu.
Ogromne kłopoty ma oficjalny Kościół prawosławny, kiedy trzeba mówić o represjach i o roli państwa w zniszczeniu Kościoła w latach 20. i 40. XX w. Kościół boi się publicznie przyznać, że czekiści, poprzednicy obecnych struktur siłowych, przez dziesięciolecia konsekwentnie unicestwiali fizycznie biskupów, księży i świeckich, z powodu wyznawanej przez nich wiary. Co prawda Rosyjski Kościół Prawosławny kanonizował ponad 1000 nowomęczenników i wyznawców, którzy oddali życie w latach prześladowań. Tym niemniej, starając się przypodobać władzom, rosyjski Kościół prawosławny twierdzi, że „Chrześcijańska ofiara złożona przez nowomęczenników i wyznawców świadczy o ich sprzeciwie w stosunku do walki z Bogiem, ale nie była ona nigdy sprzeciwem wobec państwa jako takiego”. To cytat z dokumentu przyjętego dziesięć lat temu na Soborze Biskupów Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.
Sam uczestniczyłem w pracach nad projektem tego dokumentu, i w wersji przygotowanej przez komisję programową Organu Międzysoborowego (MSP) Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego słów tych nie było, poprawka została wprowadzona później, na plenum MSP, poparta przez patriarchę – i w ślad za tym – przez większość głosujących.
Przytoczone słowa z dokumentu mającego wysoki status kanoniczny przekreślają szereg działań dotyczących kultu nowych męczenników. Ich kult nigdy nie ukształtował się w pełni, ma w znacznej mierze charakter formalny, czego przyczyn należy szukać w tym, że oficjalny Kościół niechętnie i bardzo nieśmiało mówi o przyczynach represji i o ludziach, którzy brali bezpośredni udział w prześladowaniach.
Wewnętrznie sprzeczna jest nawet sama koncepcja pojęcia nowomęczenników. W jej świetle bolszewicy dokonali ludobójstwa z „przyczyn społecznych” w stosunku do duchowieństwa i aktywnych członków wspólnot religijnych. A ludobójstwo podyktowane przyczynami społecznymi dotyczyło również innych warstw społecznych – burżuazji, szlachty, chłopów. Czy jest wobec tego sens zapisywania ich do innej „kategorii”? A czy miotanie się wywołane „dekanonizacją”, wykreśleniem z kalendarza liturgicznego kilkudziesięciu nazwisk, pozwala zadać pytanie, czy droga wybrana przez Kościół przetrwa próbę czasu?
Podejście świeckie, wybrane przez „Memoriał”, przynajmniej z moralnego punktu widzenia wydaje się bardziej przekonujące. Nie dzieli on zamordowanych na „świętych” i „nieświętych”, ale mówi o ofiarach represji jako swoistej wspólnocie, gdzie wszystkie niewinne ofiary są godne naszej pamięci.
Po 30 latach od początków „odrodzenia cerkiewnego” w postsowieckiej Rosji powstała paradoksalna sytuacja – instytucje społeczeństwa obywatelskiego cieszą się wyższym autorytetem moralnym niż oficjalny Kościół.
Nie można powiedzieć, że jest to rezultat sekularyzacji. Raczej na odwrót – jest to rezultat świadomego oczekiwania przez społeczeństwo na autorytet moralny, wiążący się z pełnieniem służby w najwyższym znaczeniu tego słowa. Tymczasem ani państwo, ani mocno związany z nim Kościół prawosławny nie mogły sprostać tym oczekiwaniom.
Siergiej Czapnin
Niezależny rosyjski publicysta prawosławny, redaktor naczelny czasopisma „Dary”, poświęconego współczesnej sztuce chrześcijańskiej, wydawanego przez moskiewskie Bractwo „Artos”. Wcześniej, w latach 2009–2015 był redaktorem oficjalnego organu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego „Żurnał Moskowskoj Patriarchii” i zastępcą redaktora naczelnego w Wydawnictwie Patriarchatu Moskiewskiego. Autor książek i artykułów o rosyjskim prawosławiu, które ukazywały się i ukazują zarówno w Rosji, jak i za granicą.
Źródło: Katolicka Agencja Informacyjna