Logo Przewdonik Katolicki

Nie ma wspólnych odpowiedzi, są tylko wspólne pytania

Magdalena Kędzierska-Zaporowska
fot. Unsplash

W toczących się obecnie dyskusjach o Kościele powtarza się wciąż kilka kluczowych haseł: oczyszczenie, reforma, a nawet modernizacja. Moje rozmówczynie zdają się patrzeć dalej, zastanawiając się, co zrobić, gdy te wszystkie konieczne i bolesne procesy już przejdziemy.

Gdy zostałam poproszona o zebranie najważniejszych wątków, które pojawiły się w moich wywiadach z ośmioma kobietami Kościoła opublikowanych w książce To my wychowamy Kościół, od razu odpowiedziałam, że w tak krótkiej formie jak artykuł nie uda się tego zrobić. Mówimy przecież o długich, osobistych i szczerych rozmowach z bardzo różnymi osobami, mającymi inne doświadczenia życiowe, inne przemyślenia, oczekiwania i diagnozy. Rzadziej łączą je odpowiedzi, częściej pytania. Najważniejszym i podstawowym zaś jest pytanie, od którego zaczynamy każdą rozmowę: „Kim dla nas jest Jezus Chrystus?”.
W toczących się obecnie w wielu środowiskach dyskusjach o Kościele powtarza się wciąż kilka kluczowych haseł: oczyszczenie, reforma, a nawet modernizacja. Moje rozmówczynie zdają się patrzeć nieco dalej, zastanawiając się, co zrobić, gdy te wszystkie konieczne i bolesne procesy już przejdziemy. Nie ma przecież żadnej gwarancji, że ludzie wrócą masowo do relacji z Bogiem, gdy Kościół poradzi sobie z tym, co go obecnie trapi. Już dziś należy sobie zacząć zadawać pytanie, jak na nowo opowiedzieć ludziom, w tym innym kobietom, o Chrystusie, bo tym w istocie jest tytułowe „wychowywanie Kościoła”.

1. W tym szczególnym, „kobiecym” kontekście niezwykle istotne zdają się wątpliwości, które wzbudza wśród polskich katoliczek nauczanie Jana Pawła II na temat kobiet. Dla czytelnika nieświadomego napięć i sporów w Kościele może się to wydać szczególnie zaskakujące. Kilka moich rozmówczyń zwraca uwagę na nieścisłości w nauczaniu papieskim i jego subiektywizm oraz nieprzystawalność części tego nauczania do ich własnych, kobiecych doświadczeń. Spojrzenie Jana Pawła II na kobiety wynikało przecież z jego osobistej historii życiowej, a ponadto było to spojrzenie wyłącznie z perspektywy męskiej. Dla papieża mężczyzny kobieta była kimś innym, nieznanym, kimś, kto wymaga dookreślenia i zdefiniowania. Jan Paweł II, co prawda, dokonał swoistego przełomu, zwracając uwagę na ważność roli kobiet w Kościele i społeczeństwie, ale wydaje się, że zamiast otworzyć dyskusję na ten temat, właściwie ją zamknął. Inspirowane myślą papieską nauczanie kierowane do kobiet ogranicza się obecnie najczęściej do podkreślania rzekomego kobiecego geniuszu, nieraz sprowadzanego karykaturalnie do „zdolności prania, gotowania i sprzątania jednocześnie”. Warto zadawać pytanie, jak właściwie odczytać i wdrożyć nauczanie papieskie i skłonić ludzi Kościoła do namysłu nad relacją, jaką z kobietami zbudował Jezus. Niezwykle cenne są próby rzetelnej – a więc i krytycznej – analizy nauczania Jana Pawła II w kontekście filozofii, teologii i antropologii podejmowane przez moje rozmówczynie, szczególnie dr Justynę Melonowską.

2. Duszpasterze, w tym popularni kaznodzieje, często bowiem nie zdają sobie sprawy z uproszczeń, którym ulegają, co prowadzi do kolejnych niepokojących zjawisk, nad jakimi warto się głębiej zastanowić. Wydaje się – i zwraca na to uwagę kilka moich rozmówczyń – że zamiast dążyć do znalezienia płaszczyzny porozumienia kobiet i mężczyzn, w nauczaniu coraz silniej przeciwstawia się cechy i zadania stereotypowo kobiece oraz cechy i zadania stereotypowo męskie. Każdą próbę rozmowy na temat równości praw i obowiązków kobiet i mężczyzn sprowadza się niestety do niepodlegających dyskusji anegdotycznych argumentów, że przecież „nie będziemy chłopcom nakładać sukienek”. Efektem tej silnej polaryzacji paradoksalnie nie jest propagowanie pożądanych wartości chrześcijańskich, lecz skupienie uwagi wiernych na kwestiach ważnych, ale jednak drugorzędnych. Zamiast wspierać takie postawy jak np. miłość, odpowiedzialność i wierność – istotne dla obu płci – powszechnie w duszpasterstwie stawia się na wychowywanie mężczyzn do bycia „wojownikami”, a kobiet – do pełnienia funkcji „urzekających księżniczek”. Takie podejście poza rzeczywistością kościelną spotyka się już najczęściej z ostrą krytyką, a nawet kpinami, ale w nauczaniu księży i wielu świeckich na temat małżeństwa i rodziny wciąż jest podtrzymywane. Ewa Kiedio sugeruje nawet, że tak ukształtowani małżonkowie – czy szerzej: ludzie Kościoła obojga płci – właściwie nie mają żadnej przestrzeni do spotkania się, nie mówiąc już o tym, że niepotrzebnie gloryfikuje się motyw walki płci, agresję i przemoc, czego dowody można znaleźć chociażby w dyskusjach w mediach społecznościowych.

3. W tych samych dyskusjach widać też inny wymagający refleksji problem, który Marta Titaniec nazwała „zaczadzeniem” świeckich. W debacie publicznej winę za wszelkie problemy Kościoła zrzuca się na hierarchów i duszpasterzy. Żadna z moich rozmówczyń nie podjęła się próby ich usprawiedliwiania, pojawiły się jednak głosy, że trzeba uczciwie spojrzeć na rzeczywistość, w której postawy klerykalne wzmacniane są nie tylko zachowaniami duchowieństwa, lecz także zwykłym lenistwem czy ignorancją wiernych. Palącą potrzebą jest formacja katolików, by upowszechnić znajomość Biblii, katechizmu, a także przynajmniej podstaw prawa kanonicznego. W wielu bowiem wypadkach jest tak, że księża robią dokładnie to, czego oczekują od nich wierni i na co wierni im pozwalają. Wierni, których znaczną część stanowią kobiety. Chciałoby się przy okazji zapytać i o to, czemu służy kilkanaście lat katechizacji, skoro polskie katoliczki i polscy katolicy nie mają nawet podstaw wiedzy na temat teologii czy eklezjologii. Wychowanie w duchu Ewangelii potrzebne jest dziś całemu Kościołowi – i duchownym, i nam świeckim, także kobietom. Jak mówi dr Anna Saj – jeśli jako świeccy zaczniemy od kapłanów wymagać, przy okazji samemu się angażując, poziom duszpasterstwa po prostu będzie musiał się podnieść. Nie uda się to bez realnego otwarcia się na świeckich tak, by parafie – jak ujęła to Małgorzata Terlikowska – przestały być instytucjami organizującymi uroczystości rodzinne, lecz stały się miejscem, w którym wierni czują się jak „u siebie”. Dotyczy to także wzajemnej pomocy i wsparcia, o czym wspomina m.in. Magdalena Korzekwa-Kaliszuk w kontekście walki o ochronę życia. Bez empatycznych małych wspólnot parafialnych, gotowych nieść swoim członkom bezinteresowną pomoc, nie ma co liczyć na zmianę postaw społecznych chociażby w tej kwestii, także wśród osób wierzących.
4. Wśród wielu odpowiedzi na temat Kościoła, które nas dzielą, znalazła się jednak i taka, która połączyła wszystkie moje rozmówczynie. Jednoznacznie podkreślają, że są w Kościele przede wszystkim dla sakramentów. Okazuje się, że funkcji jednoczącej nie pełni ani atrakcyjne duszpasterstwo, ani nawet działalność charytatywna (choć oczywiście są to sprawy wielkiej wagi), lecz liturgia. Z jednej strony bardzo wielu wiernych szuka swojego miejsca na tzw. Mszach trydenckich, a z drugiej mamy szereg wspólnot zajmujących się profesjonalnie uwielbieniem czy prowadzeniem nabożeństw charyzmatycznych, które bliższe są już widowiskom multimedialnym niż liturgii. Wierni, którzy szukają duchowości, którzy pragną rozwijać swoją wiarę, nierzadko nie znajdują dla siebie miejsca na parafialnej Mszy, która albo odarta jest z całego mistycyzmu i powagi, albo też nudzi i męczy formą, w tym estetyczną, muzyczną i językową.

Dla mnie osobiście najważniejsza myśl, jaka zrodziła się po spotkaniach z moimi rozmówczyniami, jest taka, że jeśli mamy wychować Kościół – a więc de facto i siebie same – musimy najpierw wszyscy znowu spotkać się przy jednym stole eucharystycznym. Przy tym stole, jak to na każdej rodzinnej uroczystości, trochę powspominamy stare dobre czasy, nieco się pospieramy o bieżące sprawy, ponarzekamy na to, co nas boli, i damy sobie wzajemnie trochę dobrych rad. Wszyscy wiemy jednak, jak bolesnym doświadczeniem jest to, gdy kogoś przy tym wspólnym stole zabraknie. I wszyscy wiemy, że wokół stołu zazwyczaj gromadzą nas kobiety.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki