Powszechne szczepienia stosowane już dziesiątki lat znacznie ograniczyły występowanie wielu groźnych chorób, niektóre zaś całkowicie wyeliminowały. Trzeba przy tym podkreślić, że powszechność szczepień nie wynikała wcale z tego, że były wymuszane przez prawo. W wielu krajach formalnego obowiązku szczepień nie było, a w tych, w których istniały przepisy nakazujące szczepienia, pozostawały one tylko formalnością – w praktyce nie trzeba było się do nich odwoływać. Do dziś zresztą w europejskich krajach mających najwyższe wskaźniki zaszczepienia, czyli Finlandii, Szwecji i Norwegii, szczepienia są całkowicie dobrowolne.
Wiele jednak zmieniło pojawienie się ruchów antyszczepionkowych. Procent osób zaszczepionych zaczął spadać, co spowodowało wzrost niektórych chorób (np. w 2018 r. w Europie odnotowano wzrost zachorowań na odrę o 300 proc.). W reakcji na to w części krajów zaczęto wprowadzać lub rozszerzać obowiązek szczepień – tak stało się choćby we F rancji, Niemczech, Australii, Włoszech. Natomiast w państwach, w których ten obowiązek istniał, zaczęto go faktycznie egzekwować.
Skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka złożyli obywatele Czech. U naszych południowych sąsiadów obowiązkowe jest szczepienie dzieci przeciwko dziewięciu chorobom. Nieszczepione dzieci nie mogą być przyjęte do przedszkola, natomiast na rodzica, który odmawia zaszczepienia dziecka, może zostać nałożona kara pieniężna. Spośród wnoszących skargę jedna osoba otrzymała karę pieniężną, dzieciom pozostałych odmówiono przyjęcia do przedszkola. W skardze argumentowano, że obowiązek szczepień narusza zagwarantowane w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka prawo do poszanowania życia rodzinnego.
Akt solidarności
W wyroku wydanym 8 kwietnia Trybunał uznał skargę za niezasadną. Przyznał, że obowiązek szczepień ingeruje w wolność człowieka, podkreślił przy tym bardzo mocno, że państwo powinno ograniczać osobiste prawa i wolności tylko wtedy, gdy jest to rzeczywiście konieczne. Wskazał też, że margines, w którym usprawiedliwione będzie działanie państwa w sferze praw i wolności, jest wąski.
Czyniąc te zastrzeżenia, stwierdził jednak, że właśnie szczepienie jest sytuacją, w której państwo ma prawo do ingerencji. „Istnieje powszechna zgoda, mająca silne oparcie w poglądach specjalistycznych instytucji międzynarodowych, że szczepienie jest jedną z najskuteczniejszych i najbardziej opłacalnych procedur medycznych oraz że każde państwo powinno stawiać sobie za cel osiągnięcie możliwie najwyższego poziomu zaszczepienia swojej populacji” – stwierdził Trybunał.
Trybunał zauważył też, że zwiększenie zakresu obowiązku szczepień, które w ostatnich latach ma miejsce w części państw, wynika z tego, iż spada ilość szczepień dobrowolnych. Trybunał odwołał się tutaj do pojęcia „odporności stadnej”, czyli ochrony, jaką przy wysokim poziomie zaszczepienia całego społeczeństwa szczepienia dają osobom, które z powodów medycznych nie mogą się zaszczepić. „Są oni pośrednio chronieni przed chorobami zakaźnymi tak długo, dopóki w społeczeństwie, w którym żyją, jest utrzymany odpowiedni poziom zaszczepienia, to znaczy ich ochrona wynika z odporności stadnej. Zatem tam, gdzie uznaje się, że polityka dobrowolnych szczepień nie wystarcza do osiągnięcia odporności stadnej (…), władze krajowe mogą w rozsądny sposób wprowadzać politykę obowiązkowych szczepień w celu uzyskania odpowiedniego poziomu ochrony przed poważnymi chorobami”.
Trybunał odwołał się także do argumentów etycznych: „Obowiązek szczepień obejmuje również taką wartość, jaką jest solidarność społeczna, ponieważ celem tego obowiązku jest ochrona zdrowia wszystkich członków społeczeństwa, szczególnie tych najbardziej podatnych na zachorowanie na niektóre choroby. W imieniu tych osób reszta społeczeństwa jest proszona o podjęcie minimalnego ryzyka, jakim jest szczepionka”.
W postępowaniu obok rządu czeskiego wzięły udział rządy Francji, Niemiec, Polski i Słowacji – procedura obowiązująca w Europejskim Trybunale Praw Człowieka przewiduje możliwość zgłoszenia udziału w sprawie toczącej się przed Trybunałem przez każde państwo należące do Rady Europy. Wszystkie te państwa zgodnie wnosiły o nieuwzględnianie skargi.
Patrzenie przez palce
W Polsce o szczepieniach mówi ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi z 2008 r. Ustawa ta upoważnia ministra zdrowia do sporządzenia wykazu chorób objętych obowiązkiem szczepienia i jasno stwierdza, że każda osoba przebywająca na terytorium Polski dłużej niż trzy miesiące musi poddać się obowiązkowym szczepieniom. Na osoby, które nie wypełniają tego obowiązku, może zostać nałożona grzywna – o tym z kolei mówi ustawa o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Niektóre samorządy próbowały z różnym zresztą skutkiem odmawiać przyjmowania niezaszczepionych dzieci do przedszkoli, prawo do takiej odmowy nie wynika jednak z ustawy.
Nasze uregulowania są więc łagodniejsze niż w Czechach, którymi zajmował się Europejski Trybunał Praw Człowieka (a także w innych krajach). W ogóle mam wrażenie, że nawet po środki dopuszczone w polskim prawie sięga się raczej rzadko. A liczba osób uchylających się od szczepień w naszym kraju wzrasta – w 2010 r. było ich 3437, w 2018 – już 40 342. Polska więc nie idzie śladami tych państw europejskich, które uznają kwestię szczepień za tak ważną dla zdrowia publicznego, że wprowadzają lub rozszerzają obowiązek szczepienia, a istniejące przepisy konsekwentnie egzekwują. Raczej zbliżamy się do Rumunii, w której żadnego obowiązku nie ma i to mimo ciężkiej epidemii odry, która w 2018 r. przetoczyła się przez ten kraj.
Furtka na przyszłość
To wszystko, łącznie z wyrokiem Trybunału z 8 kwietnia, dotyczy oczywiście w pierwszym rzędzie „zwykłych” chorób zakaźnych, znanych od dawna (a więc w praktyce szczepień dzieci, one są bowiem obowiązkowe). Szczepienia przeciwko Covid-19 nie są obowiązkowe. Wiele osób z niecierpliwością czeka, kiedy wreszcie będą mogły się zaszczepić. Władze wszystkich właściwie krajów zgodnie oświadczają, że szczepienia przeciwko Covid-19 obowiązkowe nie będą. Tak naprawdę jednak nie wiadomo, jak się dalej rozwinie sytuacja epidemiczna. W sierpniu ubiegłego roku, gdy zaczynała się druga fala koronawirusa, również większość państw dość zgodnie oświadczała, że nie będzie ponownego lockdownu, dalszy przebieg wydarzeń zweryfikował jednak te zapowiedzi. Można więc sobie wyobrazić, że po zaszczepieniu wszystkich chętnych nadal będzie trwała pandemia – na razie liczba chętnych nie daje szans na osiągnięcie odporności stadnej – i obowiązkowe szczepienia staną się konieczne. Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 8 kwietnia w takiej sytuacji byłby istotną wskazówką, że wprowadzenie takiego obowiązku jest dopuszczalne.