Instytut Statystyki Kościoła katolickiego w Polsce opublikował notatkę statystyczną „Porzucenia kapłaństwa na tle liczby księży w Kościele na początku XXI wieku”. W 2017 r. na świecie było 281 tys. księży diecezjalnych, a ich liczba rośnie od roku 2000. W Europie jednak spada – jest ich 125 tys.
– Można na to spojrzeć z dwóch perspektyw. W ostatnich 17 latach w Europie rzeczywiście ubyło około 20 tys. księży, czyli 14 proc. Kiedy jednak odniesiemy liczbę księży na naszym kontynencie do całej ich populacji, okaże się, że stanowią oni prawie 44,5 proc. kleru na świecie. To dużo, choć tendencja jest wyraźnie spadkowa.
Gwałtownych zmian należy spodziewać się za kilka lub kilkanaście lat, kiedy zaczną umierać pokolenia duchownych z „wyżu powołaniowego”. Jeśli żywotność wspólnot parafialnych i ruchów kościelnych nie zwiększy się, czeka nas głęboki kryzys. Być może pojawi się nowy powiew Ducha Świętego z Azji, gdzie Kościół w wielu krajach przeżywa swoją wiosnę. Trzeba będzie przyjąć nowe charyzmaty i „świeżość” tamtejszej wiary. Na misjonarzy z innych kontynentów nie ma co liczyć, gdyż jest tam niewiele więcej księży niż u nas.
Co czwarte święcenia kapłańskie księdza diecezjalnego w Europie mają miejsce w Polsce. Z innych badań jednak wynika, że spada zaufanie Polaków do Kościoła.
– Nie można tego bagatelizować. Problemy pojawiają się często z powodu braku świadectwa w codziennym życiu księdza oraz braku gorliwości apostolskiej. Przestajemy być postrzegani jako autentyczni świadkowie zmartwychwstałego Pana.
Co z tym zrobić?
– Wydaje mi się, że na nowo należy zdefiniować przymioty, którymi powinien charakteryzować się kapłan, aby był autentycznym świadkiem. Nie traktujemy ich bowiem w sposób dosłowny, tylko bardziej metaforyczny. Ubóstwo ma oznaczać – dosłownie – brak majątku, a nie umiejętność posługiwania się tym, co posiadamy. Czystość domaga się nie tylko wstrzemięźliwości seksualnej, ale szczególnego patrzenia, słuchania i dotykania – innego niż to przynależy niecelibatariuszowi itd.
Zmiany społeczne zachodzą błyskawicznie. Skoro możliwa jest gwałtowna zmiana na gorsze, równie gwałtownie mogłaby zajść zmiana pozytywna. Do zmiany kierunku może się przyczynić nawet jeden człowiek, czego przykład dał Jan Paweł II. Jego epoka bezpośredniego oddziaływania się zakończyła, ale przecież może się pojawić ktoś, kto będzie umiał zapalić nowego ducha w Kościele. Mam na to nadzieję.
W 2017 r. kapłaństwo porzuciło 739 księży diecezjalnych, z czego w Europie – 146, zaś w Polsce – 73.
– Przez 17 lat liczba święceń zwiększyła się w Polsce nieznacznie, zaś odejść – wzrosła aż dwukrotnie (w Europie zmalała, gdyż zwykle dotyczą one młodszych księży, a ich brakuje). Rocznie święconych było ostatnio około 500 księży, a średnia rezygnacji z kapłaństwa wynosi 56 – odchodzi więc co dziesiąty. Są to statystyki alarmujące.
Dlaczego księża odchodzą?
– Myślę, że po pierwsze dotychczasowa formacja przestaje być efektywna. Jesteśmy na początku drogi poszukiwania jej optymalnego przebiegu. Po drugie: warunki zewnętrzne, w jakich przychodzi się zmagać młodemu księdzu w codziennym życiu, są bardzo trudne. Uważam, że jednym z najważniejszych czynników ochraniających powołania jest wspólnota kapłańska. Może potrzebne jest życie bardziej wspólnotowe, na wzór stowarzyszeń kapłańskich lub zakonów? Po trzecie, brak na co dzień autentycznej ascezy. Niewyćwiczona wola w małych sprawach przekłada się na niewierność w sprawach bardzo istotnych. Asceza uodparnia na bodźce z tego świata i pomaga wytrwać w decyzjach.
ks. dr. Marek Jarosz
Psycholog i rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku