W przededniu świąt Bożego Narodzenia Kościół przypomina Ewangelię, która wprost mówi o spełniającej się Bożej obietnicy. Oto archanioł Gabriel przychodzi do nikomu nieznanej Dziewczyny z zapomnianego Nazaretu w zamieszkiwanej przez pogan Galilei i oznajmia, że Bóg wybrał Ją, by została matką Jego Syna. Dialog Maryi z Bożym posłańcem jest ważną lekcją wiary świadomej, odważnej i mądrej.
Dla przyszłej Matki Jezusa spotkanie z archaniołem oznaczało życiowy przewrót. Musiała podjąć decyzję, w której nie było miejsca na kompromisy; decyzję, która dla Niej oznaczała wielką niewiadomą. Kilkunastoletnia Dziewczyna miała zaryzykować wszystko, by spełnić wolę Najwyższego. Czytamy w Ewangelii, że nie zrobiła tego pochopnie i bezrefleksyjnie. Miała wątpliwości i odwagę, by o nich mówić. Nie bała się stawiania pytań samemu Bogu, ale gdy w końcu powiedziała Mu „tak”, zrobiła to z pokorą i ufnością, bo uwierzyła, że dla Niego nie ma nic niemożliwego. Swoje „tak” konsekwentnie potwierdzała później całym swoim życiem, choć przecież dostarczało Jej ono wielu powodów do zwątpienia i goryczy. Jednak wiedziała, Komu zaufała na początku swojej drogi. Nie uciekła przed odpowiedzialnością. Nie uchylała się od niej. Była wierna.
Zwróćmy też uwagę na czas i miejsce tego spotkania. Miasteczko, w którym niebawem Jezus będzie miał swój dom, nie było prestiżowym adresem. Zamieszkiwali je nie tylko synowie Izraela, ale także poganie, odwróceni od Boga, ludzie pogardzani przez pobożnych Żydów. Bóg wchodzi w rzeczywistość, która jest daleka od ideału. Decyduje się zamieszkać pośród obojętności, odrzucenia, wśród biedy dosłownej i duchowej. Zapewne sąsiedzi Maryi nie wiedzieli, że mieszkają obok rodziny, w której urodził się Mesjasz. Nie zwracali więc szczególnej uwagi na Jego obecność.
Może nam się dziś wydaje, że żyjemy jak w pogańskiej Galilei, w ciemnościach, które ogarnęły świat i Kościół. Może ulegamy pokusie zwątpienia, może się buntujemy, bo zło, którego doświadczamy lub to, które obserwujemy, zdaje się przekraczać naszą wytrzymałość i wiarę w dobro, podkopywać fundamenty, na których budowaliśmy swoją nadzieję. Może wydaje nam się, że to schyłek, że na naszych oczach dokonuje się upadek Kościoła nad Wisłą. Boleśnie uderzają pytania wielu rozczarowanych: czy w tym Kościele naprawdę jest Jezus?
A jednak tajemnica Zwiastowania uczy nadziei. Bóg nie wybiera miejsc idealnych dla ukazania swojej wielkości i mocy. Nie odwraca też wzroku od ludzi, którzy zawodzą i mimo powołania do świętości nie przestają popełniać błędów, upadać i grzeszyć.
Właśnie do nas, do ludzi żyjących pośród ciemności, Najwyższy szuka drogi, by nas uleczyć z niemocy i uwolnić od zła. W tym celu posyła na świat Swojego Syna, by pełniona przez Niego misja głoszenia Dobrej Nowiny przyniosła oczekiwane owoce dobra.
Pan posługuje się ludźmi pokornymi, którzy torują Mu drogę swoim „tak” i niosą Ewangelię w świat. Czynią to skuteczniej, gdy mniej wagi przywiązują do słów, a więcej do codziennej postawy, czyli do świadectwa. Bóg mówi do nas przez ubogich i słabych, by z mocą i miłością leczyć ludzką pychę i poczucie samowystarczalności. Pośród ciemności, zwątpienia i lęku znajduje ludzi, którzy, jak Maryja, z prostotą i konsekwencją oddają Mu się bez reszty i od siebie rozpoczynają odnowę Kościoła i świata.
Ten Adwent się jeszcze nie kończy. Czas nawrócenia i oczyszczenia, pokornego stawania w prawdzie i nazywania krzywd po imieniu, czas żalu i odrodzenia, wciąż trwa. Oby nie zgasła w nas nadzieja, że Pan jest blisko. Oby nie zabrakło nam odwagi i mądrości, gdy przyjdzie pośród mroku, do naszych współczesnych Nazaretów, i zapyta o nasze „tak”. Obyśmy potrafili, jak Matka Zbawiciela, po prostu uwierzyć, że dla Niego nie ma nic niemożliwego.