Największe muzea historyczne opierają się na zasobach historii mówionej, posiadają pokaźne archiwa zapisów dźwiękowych wywiadów ze świadkami historii, a oficjalna narracja historyczna jest passé.
Literackiego Nobla kilka lat temu po raz pierwszy otrzymał reportaż, którego autorka, białoruska pisarka Swietłana Aleksijewicz, jest najlepszą zbieraczką opowiedzianych historii. Swoje książki konstruuje właśnie na opowieściach zwykłych ludzi, wysłuchanych przy kuchennym stole, przy szklance herbaty, na kanapie w mieszkaniu. To ustami świadków historii jej czytelnicy poznali historię awarii w Czarnobylu, wykorzystaną potem w świetnym serialu, historie kobiet w Armii Czerwonej czy losów dzieci podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Z zasobów oral history, czyli historii mówionej, korzystają też artyści sztuk wizualnych tworzący swoje prace o tematyce historycznej. To też gotowy materiał na spektakl teatralny.
Skąd to zainteresowanie? Chyba mamy dosyć oficjalnych wersji, może przestajemy w nie wierzyć. Dzisiaj chcemy zbliżyć się do drugiego, interesuje nas człowiek, ciekawi nas to, co ma do powiedzenia. Bo za każdym dokumentem stoi historia bólu, cierpienia, radości i nadziei. Historia życia po prostu.
Archiwum rzeczy nieusłyszanych
Siedemnaście lat temu w wywiadzie dla „Przekroju” Ryszard Kapuściński na pytanie o jego rodzinny Pińsk powiedział: „Ileż ja bym mógł wiedzieć od swoich rodziców, kiedy jeszcze żyli! Do głowy mi nie przyszło, żeby pytać. Teraz nie mam już kogo. I w ten oto sposób wychodzi cała słabość współczesnej cywilizacji zachodniej. W Afryce od zawsze istniała tradycja opowiadania historii rodzinnych z pokolenia na pokolenie, a i dziś cała rodzina zbiera się wieczorem przy ognisku i opowiada. W ten sposób tworzą się przekazy. Jeśli spotyka się dwóch Afrykańczyków i starają się ustalić swoje korzenie, to każdy potrafi wymienić wielu swoich przodków i kuzynów i każdy jest pełen historii. Europejczyk zupełnie tego nie ma. (…) Europejczykom brak nośników pamięci. To wielka słabość Europejczyków”.
Odzyskujemy więc historię poprzez opowieści. Trzeba zaznaczyć: zarówno tę wielką, jak i tę małą, lokalną, poprzez opowieści ludzi pomijanych dotąd w praktykach badawczych. Nikt przedtem nie słuchał robotników, rolników, gospodyń domowych. Uczyliśmy się o ważnych wydarzeniach, zakładając z góry, że coś do powiedzenia mają na ten temat tylko naukowcy i intelektualiści, nikogo nie interesowało budowanie interpretacji zdarzeń z punktu widzenia pomijanych grup społecznych. Ryszard Kapuściński zwraca uwagę na rzecz znamienną. Tak, nie ma u nas ustnej tradycji, nie przetrwała, ale chyba właśnie nadchodzi czas, w którym zaczyna się ona tworzyć na nowo. Czas, kiedy oddajemy głos świadkom historii, wreszcie zauważając, jaką wartość ma słuchanie. Co więcej: możemy opowieści z łatwością rejestrować i udostępniać, tworząc wielkie archiwum tego, co dotychczas słuchane nie było.
Oddać głos
Czym jest historia mówiona? To metoda badawcza polegająca na nagrywaniu i zachowywaniu oraz późniejszej interpretacji informacji zebranych od świadków historii. Oparta jest na osobistych doświadczeniach świadka. Najistotniejsze w tej metodzie jest to, że skupia się na zwykłym człowieku i jego punkcie widzenia. Kapuściński mówił o tradycjach przekazywania rodzinnych opowieści, które istnieją w pewnych kulturach od wieków, na których buduje się ich tożsamość. Cywilizacje szybko rozwijające się utraciły ten zwyczaj, spieszymy się, nie mamy czasu na wysłuchiwanie drugiego człowieka. Rosnąca popularność oral history może to zmienić. Powstała jako metoda badawcza, cenne źródło dla historyków, etnologów, socjologów, antropologów, lingwistów, kulturoznawców, wraz z upowszechnieniem narzędzi umożliwiających rejestrację.
Za jej pioniera uważa się dziennikarza, pisarza i historyka Allana Nevinsa, który wykładał m.in. na Columbia University. Kiedy był młodym dziennikarzem w Nowym Jorku, przeglądając codzienne gazety, natykał się, jak każdy, na stronę z nekrologami. Codziennie informowano o śmierci jakiejś znanej osoby, wielu było jednak całkowicie anonimowych. I właśnie te nekrologi spowodowały, że Nevins zaczął myśleć o niewysłuchanych wspomnieniach, jakie ci ludzie ze sobą zabrali już na zawsze. Ludzkość utraciła je bezpowrotnie. Allan Nevins początkowo interesował się osobami wybitnymi, w połowie lat 60. zaczęto słuchać ludzi dotąd pozbawionych praw obywatelskich.
Ośrodki historii mówionej powstały właściwie przy wszystkich amerykańskich uniwersytetach, przechowywane są w nich wspomnienia dotyczące migracji, mniejszości narodowych, historii lokalnej, rozwoju technologicznego. W zachodniej części Europy oral history najpierw zyskała sympatyków wśród historyków związanych z lewicą – oddając w ten sposób głos niższym warstwom społeczeństwa, wpisywali się w nurt socjalistyczny, a w środkowo-wschodniej części kontynentu w tym samym czasie słuchano świadków historii zakazanej w bloku komunistycznym. Zasady oral history jako metody naukowej, ale i jako cennego źródła dopiero się tworzyły.
Misterium wysłuchania
Dzisiaj historia mówiona zyskuje popularność pozanaukową, np. w Stanach Zjednoczonych powstało mnóstwo komercyjnych firm zajmujących się profesjonalnym zbieraniem wywiadów na zlecenie. W muzeach narracyjnych archiwa historii mówionej są jednym z najważniejszych działów, na dodatek wciąż uzupełnianymi o nowe opowieści. Do ich zbierania angażowani są często wolontariusze: studenci, a nawet uczniowie szkół średnich. Tak naprawdę po krótkim przeszkoleniu poprowadzić rozmowę ze świadkiem historii może każdy. Trudno sobie wyobrazić Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie czy Muzeum Powstania Warszawskiego bez zbioru nagrań czy ich transkrypcji ocalałych i bezpośrednich świadków wydarzeń.
W Polsce prekursorem zbierania świadectw w formie ustnej był Ośrodek KARTA, który jeszcze jako organizacja podziemna prowadził projekt dokumentujący losy Polaków na Wschodzie. W 2003 r. realizuje wydzielony program Historii Mówionej, a jego ogromny zbiór jest dostępny na portalu Audiohistoria.pl. W ramach projektu „Polacy na Wschodzie” zebrano ponad tysiąc wspomnień ludzi, którzy przed II wojną mieszkali w granicach II Rzeczypospolitej, a po wojnie zostali obywatelami republik radzieckich. Współpracownicy KARTY dotarli do mieszkańców Kazachstanu, Białorusi, Ukrainy i Rosji, do wsi i miasteczek, i z dyktafonami w rękach wysłuchali ludzkich losów.
Ciekawą tradycję historii mówionej ma Lublin i tamtejszy Ośrodek Brama Grodzka – TeatrNN związany z przechowywaniem pamięci o nieistniejącej lubelskiej dzielnicy żydowskiej, ale także o Lubelszczyźnie w ogóle. Od dwóch dekad dyrektor Ośrodka Tomasz Pietrasiewicz przedstawia projekty nazwane „Misteriami Pamięci”, ożywiając w samym środku miasta duchy przeszłości. Te swego rodzaju spektakle oparte są właśnie na relacjach świadków historii.
Bo pamięć jest ważna. „Pamięć jest nietrwała i śmiertelna. (…) Pamięć staje się powinnością zwłaszcza wówczas, gdy udziela schronienia czemuś, co już tylko w niej trwa i żyje: nasycone emocjami, ujęte w opowieść, powierzone wyobraźni, ocalone – mówi Pietrasiewicz. – W tym intymnym geście przygarnięcia odsłania swoją istotę ars memoriae – sztuka pamięci, która ma w sobie coś z mnemotechniki, coś z teatru, ale zarazem pozostaje dla nas tajemnicą”.