Logo Przewdonik Katolicki

O najważniejszych sprawach bez zadęcia

Marek Abramowicz
Fot. wikipedia

Carl Sagan był jednym z najbardziej wpływowych uczonych XX wieku oraz znakomitym popularyzatorem nauki. Jego serial telewizyjny Kosmos obejrzało pół miliarda widzów. W Polsce ukazało się właśnie najnowsze tłumaczenie jego ostatniej książki.

Światowej sławy amerykański astronom Carl Sagan zmarł w 1996 r. Miał wtedy 62 lata. Jego ostatnia, bardzo mądra i przenikliwa książka Miliardy, miliardy. Rozmyślania o życiu i śmierci u schyłku tysiąclecia ukazała się w rok po jego śmierci, a w 2001 r. opublikowano jej pierwsze polskie tłumaczenie. Teraz ukazał się jej najnowszy przekład.
W Polsce Sagan jest autorem znanym i cenionym zarówno z lektury angielskich oryginałów, jak i znakomitych tłumaczeń. W 1977 r. otrzymał nagrodę Pulitzera za książkę The Dragons of Eden (Rajskie smoki) rozważającą historię rozwoju ludzkiej inteligencji. Napisał wiele innych książek. Wszystkie zostały światowymi bestsellerami. Jego powieść Contact zekranizowano, a w filmie o tym samym tytule główną rolę zagrała Jodie Foster.
 
Wielki talent
Przez znaczną część swej akademickiej kariery Carl Sagan był profesorem na Uniwersytecie Cornella, jednym z najstarszych (założony w 1865 r.) i najlepszych w USA (50 laureatów Nobla), należącym do prestiżowej Ivy League (Ligi Bluszczowej).
Gdy pracowałem na amerykańskich uniwersytetach w Kalifornii, Teksasie i Nowym Jorku, miałem szczęście spotkać go kilka razy prywatnie, w małym gronie, na koktajlach podczas mityngów i konferencji. Dobrze pamiętam, jak w tych eleganckich towarzyskich okolicznościach błyszczał elokwencją, swadą i poczuciem humoru. Tak, byłem niewątpliwie zafascynowany zarówno jego charyzmatyczną osobowością, jak i najwyższej klasy profesjonalizmem – jego istotnymi odkryciami w planetologii, astrobiologii i astronautyce, oryginalnymi wizjami naukowymi oraz wybitnym talentem popularyzatorskim.
Umarł zbyt wcześnie. Mógł dać nam jeszcze wiele dobrego. Był niewątpliwie jednym z najbardziej znanych i wpływowych uczonych XX wieku oraz z całą pewnością najskuteczniejszym i obdarzonym nieprawdopodobnym talentem popularyzatorem nauki, zwłaszcza tych dziedzin, w których sam prowadził pionierskie badania i osiągał znaczące wyniki – astronautyki, planetologii i astrobiologii. Dość przypomnieć, że jego znakomity serial telewizyjny Kosmos obejrzało pół miliarda widzów w 60 krajach świata. Serial jest zresztą nadal wznawiany i chętnie oglądany.
 
„Tego nikt nie wie”
Był urodzonym pedagogiem. Chciał, potrafił i bardzo lubił objaśniać laikom najnowsze osiągnięcia nauki, przez wielu innych ekspertów uważane za zbyt trudne dla niefachowej publiczności. Czynił to na swój sposób – głęboki, uczciwy i zarazem prosty. Czasem wprost bezczelnie prosty.
Znałem osobiście tylko jeszcze jednego tak utalentowanego objaśniacza trudnych zagadnień współczesnej fizyki – legendarnego Richarda Feynmana. Zresztą obaj byli do siebie dość podobni, zwłaszcza z zachowania w prywatnych, towarzyskich sytuacjach, gdy popisywali się brawurowo, grając przez siebie samych wymyślone i rozpisane role: Feynman grał Feynmana, genialnego fizyka, którym przecież był naprawdę, a Sagan – kosmicznego wizjonera pracującego dla NASA, Carla Sagana. Było w tej wysmakowanej hucpie zapewne wiele z ich nabytego w dzieciństwie na Brooklynie specyficznego poczucia humoru i mądrej samoironii.
Każdy, kto ma czułe ucho, łatwo usłyszy ten ton także w tu omawianej książce Sagana, bo nawet tytułowe „miliardy, miliardy” są przecież w istocie typowym żydowskim żartem, mistrzowsko opowiedzianym zaraz na samym początku. I Feynman, i Sagan, potrafili mówić o najważniejszych sprawach wszechświata bez kaznodziejskiego zadęcia, w tonacji aprobującej, choć nierzadko kpiącej. Ich łagodne kpiny często przypominały o istnieniu wielkich obszarów niewiedzy, wynikającej z granic ludzkiego poznania. „Tego nikt nie wie” – często powtarzali. I nie widzieli w fundamentalnych ograniczeniach fizyki słabości, lecz przeciwnie – świadectwo jej wielkości i powód do dumy.
 
Fundamentalne pytania
Gorąco polecam ostatnią książkę Carla Sagana wszystkim zainteresowanym fundamentalnymi zagadkami egzystencji, a przede wszystkim zagadką sensu istnienia ogromnego Kosmosu wokół nas. Carl Sagan, autor zebranych w Miliardach… pośmiertnie esejów, całe swoje zbyt krótkie życie rozmyślał, rozmawiał i spierał się z innymi na te właśnie tematy. Dlaczego Kosmos jest tak ogromny? Dlaczego i w jaki sposób powstaliśmy jako biologiczny gatunek homo sapiens? Skąd się wzięła nasza imponująca umiejętność poznawania praw Natury? Czy istnienie rozumnych biologicznych gatunków ma jakikolwiek kosmologiczny sens? Czy zaawansowane technologicznie cywilizacje są liczne, czy zupełnie samotne? Jak długo przetrwa nasza cywilizacja? Czy powinniśmy szukać Obcych?
O tym wszystkim pisałem niedawno obszernie w długim eseju „Pan Bóg jest wyrafinowany, ale nie perfidny” w „Przewodniku” (PK 18/2016). Swój własny pogląd na te sprawy streściłem w zdaniu: „Z punktu widzenia nauki powstanie inteligentnego życia na Ziemi jest splotem szczęśliwych przypadków o tak niesłychanie małym prawdopodobieństwie, że fakt naszego istnienia jest po prostu zdumiewającym cudem”.
Czytając ponownie, po ponad 30 latach, tę książkę Sagana, przypominałem sobie z pewnym zakłopotaniem swój dawny, naiwny, optymizm dotyczący lotów kosmicznych. Dostępne dla wszystkich podróże na Księżyc, a nawet na Marsa, wydawały się wtedy kwestią nieodległej przyszłości. Carl Sagan był ich entuzjastą, a ówczesny powszechny optymizm dotyczący astronautyki był w znacznej mierze zasługą jego telewizyjnego serialu Kosmos i licznych bestsellerowych książek oraz medialnej sławy jego inicjatyw naukowych. To on spowodował umieszczenie na pokładach sond kosmicznych Pioneer 10 i 11 aluminiowych plakietek ze słynnym obrazkiem zawierającym informacje dla kosmitów o naszej ziemskiej cywilizacji oraz takąż fonograficzną informację na złotej plakietce na pokładzie próbnika Voyager. Dziś ten optymizm zupełnie wyparował. Prawie nikt się nie spodziewa, że w ciągu następnego dziesięciolecia choćby tylko pojedynczy astronauci wylądują na Marsie. Nawet rychły powrót na Księżyc wydaje się wątpliwy.
 
Chińczycy w kosmosie
Czy następnym astronautą na Księżycu będzie Chińczyk? Jak tak myślę, ale tego nikt nie wie. Fukun Liu, mój „naukowy wnuk”, jest dziś jednym z najbardziej wpływowych profesorów w Chinach, dziekanem Wydziału Astrofizyki Uniwersytetu Pekińskiego. Bardzo lubię kolacje sam na sam z Fukunem, miłośnikiem i znawcą chińskiej kuchni.
– My Chińczycy – pouczył mnie kiedyś – jemy wszystko, co rośnie, chodzi, skacze, biega i pełza po ziemi: owoce, warzywa, grzyby, świnie, krowy, psy i koty, węże, jaszczurki, jeże, pająki, mrówki... Jemy wszystko, co pływa w wodzie i pod wodą: kaczki, ryby, małże, ośmiornice, meduzy... Wszystko, co lata w powietrzu: ptaki, motyle, ćmy, nietoperze... Każdą część tego wszystkiego: skórę, mózg, wnętrzności, kości... umiemy ugotować, upiec, zamarynować, ususzyć... Pieczemy chleb, robimy wszelkie rodzaje makaronów, pierogów i ciast. Mamy najlepszą, najzdrowszą i najwykwintniejszą kuchnię na świecie. Wszystko nam smakuje... – powiedział.
Na jakimś oficjalnym pekińskim bankiecie spotkałem jednego z szefów chińskiego programu kosmicznego. – Panie profesorze, kiedy wy, Chińczycy, wylądujecie na Księżycu? – zapytałem. Pytanie bardzo się mu spodobało. Uśmiechnął się tajemniczym chińskim uśmiechem i już miał odpowiedzieć, gdy Fukun niespodziewanie włączył się do rozmowy. – Już dawno wylądowalibyśmy na Księżycu, ale tam nie ma nic do jedzenia! – odpowiedział.
 
Osobista eschatologia
Inne poruszane w książce problemy dotyczą istotnych zagadnień społecznych, a nawet moralnych. Moralnych także w wymiarze bardzo intymnym, bowiem Carl Sagan napisał niektóre z esejów dlatego, iż wiedział, że wkrótce umrze. Pisał z perspektywy swej własnej śmierci, niechybnej i bliskiej. Ta najbardziej osobista eschatologia zasługuje na wnikliwą indywidualną lekturę bez wyjaśnień lub wskazówek recenzenta.

 --------
Prof. Marek Abramowicz
Astrofizyk, autor przeszło 200 prac naukowych z teorii względności, astrofizyki wysokich energii, teorii akrecji oraz klasycznych i kwantowych czarnych dziur. Przez lata pracował i wykładał w Stanfordzie, Oksfordzie, Kopenhadze i Trieście. W latach 1993–2012 kierował katedrą astrofizyki na Uniwersytecie w Göteborgu. Publikował w paryskiej „Kulturze”
 

Miliardy, miliardy. Rozmyślania o życiu i śmierci u schyłku tysiąclecia
Carl Sagan
Zysk i s-ka, 2019

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki