Logo Przewdonik Katolicki

Kryzys klimatyczny ma wymiar moralny

Piotr Abramczyk
fot. ANGELOS TZORTZINIS AFP/East News

Jego pierwszymi ofiarami – tymi, którzy ponoszą najcięższe konsekwencje ocieplenia klimatu – są najbiedniejsi. To ci sami ludzie, którzy… najmniej przyczynili się do zaistnienia problemu.

„Ostatnie upalne dni w Polsce i w całej Europie w sposób jednoznaczny pokazują nam, że anomalie pogodowe to coraz częstsze zjawisko, a zmiany klimatu to w istocie poważne wyzwanie cywilizacyjne” – powiedział na początku lipca prezydent Andrzej Duda, otwierając w Warszawie międzynarodową konferencję „Ludzie i klimat – solidarność i sprawiedliwa transformacja”.
W tegoroczną Niedzielę Miłosierdzia polscy biskupi wezwali zaangażowanych katolików, by „szerzyć wiedzę o zmianach klimatu i ich przyczynach; motywować polityków do przeciwdziałania zmianom klimatu; promować stosowanie odnawialnych źródeł energii”.
Kryzys klimatyczny przyciąga uwagę świeckich i duchowych liderów. Coraz mocniej angażuje też „zwykłych” ludzi, w tym „zwykłych” chrześcijan.
Zaraz, zaraz, jaki kryzys klimatyczny? – zapytają niektórzy. Przecież globalne ocieplenie to oszustwo, a walka z nim to tylko pretekst do narzucania nowych podatków i opłat! No właśnie, jak to jest z tą zmianą klimatu? Na ten temat krąży mnóstwo opinii. Przyjrzyjmy się mu zatem nieco bliżej – najpierw okiem meteorologa, potem okiem katolika.
 
Co mówi nauka?
Termin „kryzys klimatyczny” jest szerokim pojęciem, jednak u jego podstaw leży wzrost średniej temperatury atmosfery Ziemi przy powierzchni lądów i oceanów od połowy XX w. (ważne jest, by pamiętać, że mówimy o uśrednionej wartości dla całego globu). Około 1850 r. rozpoczęły się systematyczne pomiary temperatury powietrza za pomocą termometru, od tego czasu sieć stacji obserwacyjnych stale się powiększała, pokrywając coraz to większy obszar globu, dzięki czemu dysponujemy blisko stupięćdziesięcioletnią historią pomiarów naziemnych. Na co nam one wskazują? Odpowiedź daje rysunek 1.
Zaprezentowane na wykresie dane odsłaniają bardzo wyraźny trend wzrostowy w temperaturze. Co więcej, rok 2016 okazał się rekordowo ciepły, a dziewięć z dziesięciu najcieplejszych lat w całej historii obserwacji przypada po roku 2000.
Tak prezentują się pomiary temperatury powietrza, ale czy mamy inne dowody na ocieplający się klimat? Owszem, i to niemało. Topniejące lodowce, kurcząca się drastycznie pokrywa lodowa Arktyki, wzrastający poziom oceanów czy migracje całych gatunków w stronę biegunów, to tylko kilka z wielu oznak ogrzewającego się świata.
 
Ociepla się, ale kto za tym stoi?
Klimat ziemski kształtowany jest przez wiele czynników. Jednym z nich jest siła „efektu cieplarnianego”. Zjawisko to polega na występowaniu w atmosferze powłoki gazów cieplarnianych, które ograniczają ucieczkę ciepła w przestrzeń kosmiczną. Można to porównać do pierzyny. Robi się nam pod nią cieplej, ale nie dlatego, że ma właściwości grzewcze, lecz dlatego, że stanowiąc warstwę izolacyjną, niejako blokuje uciekające z naszego ciała ciepło, zamykając je w przestrzeni między nami a pierzyną. Podobnie działa warstwa gazów cieplarnianych, zatrzymując ciepło w atmosferze. Dzięki nim na Ziemi może istnieć życie – gdyby nie one, średnia temperatura globu byłaby o około 30 stopni niższa. Jednak to, co obserwujemy w ostatnich dziesięcioleciach, to zwiększone natężenie owego efektu cieplarnianego. Następuje ono wskutek znacznego wzrostu koncentracji w atmosferze gazów cieplarnianych, zwłaszcza dwutlenku węgla. Co więcej, badacze twierdzą, że tyle dwutlenku węgla, co obecnie, nie było w atmosferze od co najmniej ośmiuset tysięcy, a być może nawet i kilku milionów lat.
Pozostaje pytanie, dlaczego koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze w ostatnich dziesięcioleciach tak szybko rosła (i nadal rośnie). Dowody naukowe wskazują na działalność ludzką – przede wszystkim emisje ze spalania paliw kopalnych (ropy, węgla i gazu), generowane przez energetykę, przemysł i transport. Duże znaczenie ma także deforestacja planety, czyli wycinanie lasów – naturalnych magazynów tego gazu.
Można jednak mieć wątpliwości – przecież klimat zmieniał się zawsze, również w czasach, gdy nie można mówić o masowej działalności człowieka. Czy teraz nie jest tak samo? Tak, to prawda – klimat zmienia się cały czas, podlegając nieustannym wahaniom. Wpływają na to również czynniki naturalne, takie jak aktywność słoneczna, zmiany orbity Ziemi, wybuchy wulkanów i inne. Nauka jednak dobrze poznała te elementy, a wyniki badań pokazują, że gdyby wziąć pod uwagę tylko czynniki naturalne, to obecnie klimat nie powinien drastycznie się zmieniać, a jeśli już, to raczej lekko ochładzać. Szczegóły pokazuje rysunek 2.
Podsumowując: tak, obecnie klimat szybko się ociepla i jest za to odpowiedzialny człowiek. W tej kwestii panuje bardzo silny naukowy konsensus.
 
Czym grozi dalsze ocieplenie?
Na skutek emisji gazów cieplarnianych wynikającej z działalności człowieka średnia temperatura Ziemi wzrosła o około jeden stopień Celsjusza w ciągu ostatnich stu lat. Do końca wieku może wzrosnąć nawet o kolejnych pięć. By zrozumieć, jak niebywała jest to zmiana, należy spojrzeć wstecz – od maksimum ostatniego zlodowacenia do początku holocenu (aktualnej epoki geologicznej) średnia temperatura globu wzrosła o cztery stopnie. Zajęło to około 10–11 tysięcy lat. Przyjrzyjmy się skalom czasowym – tu sześć stopni w ciągu dwustu lat, tam cztery stopnie przez 11 tysięcy lat… Wymowny jest rysunek 3, który to obrazuje.
Obecne tempo ocieplenia, jeśli się utrzyma, będzie czymś bezprecedensowym w historii geologicznej Ziemi. Jest to tempo zupełnie nienaturalne dla ziemskich ekosystemów, zdecydowanie zbyt duże, by mogły się one przystosować. Taka zmiana klimatu grozi między innymi masowym wymieraniem gatunków (przewiduje się, że do końca wieku może wyginąć 30 proc. ssaków, gadów i płazów), katastrofalnym podniesieniem się poziomu oceanów, migracjami ludności z miejsc niezdatnych do życia (może to dotknąć nawet kilkuset milionów ludzi), konfliktami, drastycznym wzrostem częstotliwości i intensywności niektórych zjawisk pogodowych (jak np. susze, ulewy czy fale upałów). Część z tych następstw obserwujemy już teraz.
 
Do czego wzywa wiara?
Jaki jest głos Kościoła w sprawie kryzysu klimatycznego? Święty Jan Paweł II już w 1990 r. powiedział, że efekt cieplarniany „osiągnął krytyczne rozmiary na skutek ciągłego rozwoju przemysłu, wielkich aglomeracji miejskich i zwiększonego zużycia energii. Odpady przemysłowe, gazy produkowane przy spalaniu kopalin, niekontrolowane wycinanie lasów (...) – wszystko to, jak wiadomo, ma szkodliwy wpływ na atmosferę i na całe środowisko naturalne”. A dalej: „Kryzys ekologiczny – powtarzam – jest problemem moralnym”.
To prawda: kryzys klimatyczny ma wymiar moralny. Jak w soczewce skupiają się w nim społeczne niesprawiedliwości dzisiejszego świata. Pierwszymi ofiarami kryzysu – tymi, którzy ponoszą najcięższe konsekwencje ocieplenia klimatu – są najbiedniejsze społeczności Ziemi, ludność tzw. Globalnego Południa. To ci sami ludzie, którzy… najmniej przyczynili się do zaistnienia problemu. To kraje najbogatsze emitowały i wciąż emitują najwięcej. Cenę – często cenę życia – płacą przede wszystkim mieszkańcy krajów najbiedniejszych.
O tej niesprawiedliwości głośno mówią ostatni papieże: od Jana Pawła II, przez „zielonego papieża” Benedykta XVI po Franciszka, a encyklika Laudato si’ jest najpełniejszą syntezą katolickiego nauczania w sprawie podwójnego: ekologicznego i społecznego kryzysu. Papież podkreśla w niej, że degradacja środowiska jest tylko symptomem głębszej choroby, przejawem moralnego i duchowego kryzysu współczesnego człowieka, który na pierwszym miejscu, w centrum wszechświata, stawia samego siebie. Prowadzi to do wypaczonych postaw i zniekształconych relacji z bliźnim i z ziemią. Niestety, dotyczy to także części chrześcijan, którzy „pod pretekstem realizmu i pragmatyzmu często drwią z troski o środowisko naturalne”. Jest to sprzeczne z naszą wiarą, gdyż, jak możemy przeczytać w encyklice, „zbrodnia przeciw naturze jest zbrodnią przeciw nam samym i grzechem przeciw Bogu”. Jesteśmy więc jako ludzie wierzący wezwani, by „usłyszeć wołanie ziemi i krzyk ubogich”.
Na kryzys ekologiczny powinniśmy zatem spoglądać jednoczenie oczami nauki i naturalnego rozumu, jak i oczami wiary. Fides i ratio, które „są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się”.
 
Być jak Święty Franciszek
Ale co ja, „zwykły człowiek”, mogę zrobić z tak wielkim globalnym problemem? Św. Jan Paweł II dał tu bardzo konkretną wskazówkę. Powiedział, abyśmy zaczęli od osobistego „ nawrócenia ekologicznego”. Możemy mniej marnować – a więcej się dzielić. Mniej konsumować – a więcej kontemplować. Być uważniejsi – bo naszej troskliwej uwagi potrzebują cierpiący bliźni i całe Boże stworzenie.
Nauka społeczna Kościoła zawsze podkreślała, że osobiste nawrócenie jest początkiem, a nie końcem drogi. Nie zbawiamy się pojedynczo, jako zatomizowane jednostki, ale dopiero razem tworzymy pełne ciało Chrystusa – i razem dorastamy do „pełnej dojrzałości, do wymiarów pełni Chrystusowej” (List do Efezjan 4, 13). Problemy społeczne i ekologiczne naszego wspólnego świata wymagają wspólnego działania.
Jak może to wyglądać w praktyce? Kilka pożytecznych podpowiedzi podsuwają nasi biskupi we wspominanym już liście na Niedzielę Miłosierdzia: „Odpowiadając na wezwanie Papieża Franciszka, wolontariusze działający w społecznościach lokalnych mogą w duchu integralnej ekologii podejmować kolejne działania: wzywać do nawrócenia ekologicznego i skromnego życia opartego na miłości, a nie na konsumpcji; przeciwdziałać marnowaniu żywności i przekazywać jej nadwyżki potrzebującym; promować wiedzę o racjonalnym gospodarowaniu odpadami; dbać o naturę i zabiegać o funkcjonowanie zielonych przestrzeni; zachęcać do ograniczania zużycia plastiku; szerzyć wiedzę o zmianach klimatu i ich przyczynach; motywować polityków do przeciwdziałania zmianom klimatu; promować stosowanie odnawialnych źródeł energii; prowadzić zbiórki odpadów trudnych do recyklingu, np. zużytych świetlówek, telefonów komórkowych; budować świadomość realnego zagrożenia smogiem, np. przez stworzenie lokalnych sieci pomiaru skażenia…”.
Jak mogę to zrobić, jeśli wcześniej nie angażowałem się w żaden sposób w chrześcijańską ekologię? Dobrą okazją jest Niedziela Świętego Franciszka, na którą zapraszają w cytowanym liście nasi biskupi. To otwarte rodzinne święto chrześcijańskiej ekologii integralnej, celebrowanej w duchu franciszkańskiego charyzmatu radości z całego stworzenia i troski o najbardziej potrzebujących. Ogólnopolskie świętowanie Niedzieli Świętego Franciszka – poświęconej co roku innemu, konkretnemu społecznemu i ekologicznemu wyzwaniu – zainicjował Światowy Ruch Katolików na rzecz Środowiska ze wsparciem Caritas Polska, nawiązując do długotrwałej tradycji zakonów franciszkańskich szczególnej celebracji dnia wspomnienia ich świętego patrona. W zeszłym roku wydarzenie było poświęcone przeciwdziałaniu marnowania żywności (coroczne wyrzucanie 9 mln ton żywności oznacza zmarnowanie ponad 1,72 mld m3 wody, które zostały wykorzystane do jej produkcji – to tak, jakby każdy Polak codziennie przez rok wylewał 100 półtoralitrowych butelek wody; to również szkodliwe emisje do atmosfery, odpowiadające łącznym emisjom dwutlenku węgla wszystkich samochodów osobowych w Polsce przez rok). W tym roku tematem łączącym różne oddolne inicjatywy parafii, szkół i „zwykłych” chrześcijan jest „powietrze – nasze dobro wspólne”. W całej Polsce odbędą się spotkania z ekspertami ds. walki ze smogiem i zaangażowanymi chrześcijanami – połączone ze wspólnym świętowaniem, modlitwą i sadzeniem drzew. Nie musisz być zawodowym aktywistą ekologicznym, żeby pomóc.
Nie da się ukryć, że stoimy przed ogromnym wyzwaniem. Aby wyjść z głębokiego kryzysu ekologicznego, społecznego i duchowego świat – którego często się obawiamy – potrzebuje naszej modlitwy i naszego zaangażowania. Jak pisze papież Franciszek, jest to wielka, pilna, ale jednocześnie też piękna misja, w której możemy realizować nasze chrześcijańskie powołanie. Przyłączysz się?
 
Piotr Abramczyk
Z zawodu i pasji meteorolog. Prezes Fundacji Światowego Ruchu Katolików na rzecz Środowiska / Global Catholic Climate Movement Polska i współzałożyciel Chrześcijańskiej Inicjatywy Ekologicznej

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki