„Gazeta Polska” dodała do jednego ze swoich wydań naklejkę z napisem „Strefa wolna od ideologii LGBT” (pierwotnie miał on brzmieć: „Strefa wolna od LGBT). Empik i BP odmówiły dystrybucji numeru. Potem sąd nakazał wycofać naklejki, bo uznał je za dyskryminujące. Widzi Pan analogię do sprawy łódzkiego drukarza, który odmówił wykonania „tęczowych” plakatów?
– Gdy zestawimy te przypadki, widać uderzającą dysproporcję: słoń i mrówka, korporacja i rzemieślnik. Drukarz to konkretny człowiek, który odmawia wytwarzania czegoś, co uważa za propagandę deprawacji. Korporacje to instytucje, w których codziennie pracownicy wykładają do sprzedaży masę rzeczy, mogących budzić ich własny sprzeciw. Drukarz broni własnego sumienia. Korporacja podejmuje wybór ideowy – i otrzymuje w tym wsparcie sądu, który interpretuje prawo. Mam nadzieję, chociaż niestety słabą, że Empik i BP są tak samo zdecydowane w sprawie pornografii, gier z okrucieństwami itp.
Kościół potępia ideologię LGBT, ale nakazuje szanować każdą osobę. Jak Pan w tym kontekście ocenia naklejkę?
– Jest agresywna, ostra, niedelikatna wobec politycznego homoseksualizmu, który używa skrótowca na cztery litery i więcej. Są osoby o skłonnościach homoseksualnych, które nie chcą być utożsamiane z tym ruchem. Uszanujmy to, nie zapisujmy ich na siłę do tego obozu. Naklejka ich nie dotyczy.
Mam inne skojarzenie. Hasło „Jude raus!” nie dotyczyło wszystkich Żydów? Ktoś był z niego wyłączony, na przykład o aryjskim wyglądzie?
– To zupełnie inna sytuacja. Ma rację Joanna Szczepkowska, gdy w „Plusie Minusie” przypomina, że nie każdy homoseksualista chce być gejem i być utożsamiany z LGBT. Ten skrót to sztandar ruchu, a nie coś w rodzaju grupy etnicznej.
Oczywiście szacunek należy się również zdeklarowanym członkom ruchu, lecz ktoś może im powiedzieć: nie chcę waszej ideologii. Naklejka mówi to brutalnie – uderza jednak w symbol ruchu, a nie w człowieka. Sam bym jej nie wymyślił i nie nakleił, ale gdy ludzie widzą, że w niektórych korporacjach grupy gejowskie zaczynają funkcjonować jak kiedyś zakładowa komórka partyjna, prowokuje to reakcje.
Jednak ekspansja LGBT powinna być hamowana przez władzę publiczną, przez wykonywanie prawa, a nie przez kontrowersyjne naklejki w tygodniku bliskim rządowi. Tymczasem rząd i opozycja wolą zostawić sobie ten temat do gier przedwyborczych. W tej grze jedna partia zbiera punkty u mas ludzi chodzących do kościoła, a druga strona próbuje pozyskać zaufanie środowisk zainteresowanych rozbiciem polskiej „monokulturowości”.
Ewangelia nie zna podziału na lewicę i prawicę. Niektórzy uważają, że tylko prawicowe poglądy są miłe Bogu. Na jakiej podstawie?
– Prawda Ewangelii jest dana każdemu, kto jest gotów ją przyjąć. W tym sensie nie jest bardziej „prawicowa” czy „lewicowa”. Jestem politycznie na prawicy, ale tylko dlatego, że w Polsce to prawica bywa bardziej zainteresowana obroną ładu chrześcijańskiego. Gdyby zajmowała się tym jakaś lewica, może byłbym na lewicy, mogąc z nią dzielić nie tylko troskę o sprawiedliwość społeczną (notabene pojęcie to wymyślił w XIX wieku nie żaden „lewak”, tylko odnowiciel tomizmu o. Taparelli SJ, prekursor katolickiej nauki społecznej). W każdym razie chrześcijanin powinien umieć wybierać bardziej programy niż miejsca po lewej czy prawej stronie.
Paweł Milcarek
Założyciel i redaktor naczelny „Christianitas”. Filozof, historyk i publicysta