Mirek jedzie do Santiago
Mirek, jeden ze współautorów książki, napisał sztukę teatralną o tym, że ludzie bez domu często poddają się temu, co przynosi los. Chciał pokazać, że życie trzeba brać w swoje ręce: że to, czy dostanie pracę nie zależy od tego, z której strony wysiądzie z taksówki, ale od tego, co ma się w głowie i jak przygotuje się do rozmowy. Napisał, a potem rzeczywiście wziął sprawy w swoje ręce. W tej chwili jest w Senegalu. W Louga jadł obiad u Jeremiego, nauczyciela w szkole katolickiej i słuchał o tym, jak się układa edukacyjna współpraca między szkołami islamskimi i katolickimi. Wcześniej fotografował szybowce na Saharze i afrykańskich kitesurferów. Między marokańskim morzem a pustynią Bruno Francuz żyjący z wynajmowania rowerów cyrkowych podzielił się z nim wodą i owocami, a przy okazji też naprawił rower. Wcześniej na obiad zapraszali go kierowcy tirów, a żołnierze na rybę. Żandarmeria wojskowa pilotowała go przez dwa miasteczka, a ludzie w marokańskiej wsi dzielili się z nim chlebem, bo w miejscowym sklepiku były już puste półki. W ten właśnie sposób Mirek realizuje swój ambitny plan: chce przez Afrykę dojechać rowerem do Santiago de Compostela. Swoją podróż relacjonuje na Facebooku.
Pisanie mnie zmieniło
Mariusz Łukaszewski, autor opowiadania Zima w mieście, od półtora roku już nie jest bezdomnym. Jego historia udowadnia, że wyjście z bezdomności jest możliwe. – Niestety to trudne i rzadko się zdarza – przyznaje Edyta Foryś. – Niewielu bezdomnych naprawdę tego próbuje, a rzadko kończy się to takim sukcesem jak w przypadku Mariusza.
– To pisanie mnie zmieniło – przyznaje Mariusz. – Nie wiedziałem, co robić z życiem. Jako alkoholik nie widziałem szans na powrót do zdrowia, do normalnego życia. Tułałem się po Warszawie, próbując znaleźć jakieś rozwiązanie. Myślałem nawet o tym, żeby ze sobą skończyć. A potem, na przełomie października i listopada, u kresu wytrzymałości i choroby alkoholowej, zmęczony zimnem, śniegiem i deszczem przyszedłem do kościoła ojców kapucynów. O. Honorat Koźmiński stał się moim przewodnikiem. Wierzę, że św. Jan Paweł II i bł. Jerzy Popiełuszko też się mną opiekują. To ich wstawiennictwo pozwoliło mi wyjść z bezdomności i podzielić się swoim doświadczeniem.
Pisanie i dzielenie się doświadczeniem stało się dla Mariusza formą terapii. Pozbawiony wsparcia rodziny i przyjaciół, potrzebował przelać gdzieś swoje uczucia, podzielić się nie tylko doświadczeniem bezdomności, ale też przemianami, które zachodziły w jego życiu wewnętrznym. – To nie było łatwe doświadczenie, spisanie tego wszystkiego – mówi. – W książce jestem wykolejeńcem, który nie nadaje się i nie będzie się nadawał do normalnego życia, zawsze będzie na jakiejś bocznicy: w przytulisku czy schronisku. I będę tak funkcjonował, prosząc o litość, o chleb, o pieniądze, będę gdzieś przychodził na ciepłą zupę. Myślałem, że tak już zostanie. Ale potem chciałem to zmienić. I dzięki dobrym ludziom i Panu Bogu udało mi się.
Mądrze pomagać
Projekt „Niewidzialni” jest jedną z wielu form pomocy, jakiej warszawscy ojcowie kapucyni udzielają bezdomnym, również poprzez działalność fundacji. Przy słynnym klasztorze na Miodowej od wielu lat działa jadłodajnia, w której codzienny gorący posiłek otrzymują setki potrzebujących. W ramach projektu „Przystanek Miodowa” bezdomni z wolontariuszami robią różańce, przeznaczone na sprzedaż. Nawlekając kolejne koraliki, modlą się o lepsze jutro i rozmawiają z wolontariuszami o swoim codziennym życiu. Później do każdego różańca dołączana jest tabliczka z imieniem bezdomnego i czasem trwania jego bezdomności, tak, by kupujący mógł się za niego modlić.
– Mottem fundacji jest „Pomagamy mądrze pomagać” – mówi Edyta Foryś. – Patrzymy na człowieka całościowo. Ci ludzie potrzebują nie tylko pomocy doraźnej, nakarmienia czy ubrania, ale również wpływania na ich sferę duchową i emocjonalną.
To dlatego na Miodowej bezdomni mogą brać udział w cotygodniowych spotkaniach z kulturą. Zapraszani są na nie twórcy literatury i filmu, organizowane są również pokazy i warsztaty aktorskie. Pomaga im to nie tylko integrować się między sobą, ale również otwierać się na kontakt ze społeczeństwem. Ważną pomocą są dla nich także warsztaty psychologiczne. Obecnie największym wyzwaniem dla fundacji jest budowa nowego Kapucyńskiego Ośrodka Pomocy, przystosowanego do udzielania pomocy setkom warszawskich potrzebujących. Na jego budowę przeznaczony zostanie również dochód z Niewidzialnych.