Logo Przewdonik Katolicki

Jak inwestować to w ludzi

FOT. ARCHIWUM. Kolejne inwestycje w Nysie to zdecydowanie element polityki prorodzinnej a nie socjalnej.

To najlepiej wydane pieniądze – mówi burmistrz Nysy. Kilka lat temu z jego miasta co roku wyjeżdżało około 500 osób, dziś – zaledwie kilkanaście. Skąd taki sukces?

Można tak: podczas szkoleń dla bezrobotnych jedna grupa praktykantów buduje z cegieł mur, a druga go burzy. Ale można też inaczej. W Nysie podczas szkoleń prowadzonych przez Powiatowy Urząd Pracy zbudowano… dom samotnej matki z 12 mieszkaniami. Jego metr kwadratowy kosztował gminę zaledwie 300 zł, czyli kilkakrotnie mniej niż na rynku budowlanym, bo robociznę i część materiałów sfinansowano z funduszu pracy na szkolenia. Potem na takiej samej zasadzie zbudowano przedszkole.
– Chcieliśmy pokazać, w jaki sposób nie marnować pieniędzy, lecz wydawać je z sensem – mówi Kordian Kolbiarz, wówczas dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie, a od blisko trzech lat burmistrz prężnie rozwijającej się gminy. To był ewenement w skali kraju. Za ten projekt w 2010 r. Nysa otrzymała główną nagrodę w Europejskim Konkursie Przedsiębiorczości w Hiszpanii, jedyną jak do tej pory dla Polski.

Miasto na dnie
Od niemal dwóch lat polityka Nysy jest mocno ukierunkowana na wspieranie rodzin. To odpowiedź gminy na dramatyczne wskaźniki demograficzne. „Z powodu braku perspektyw z Opolszczyzny wyjeżdża najwięcej osób w wieku 18–44 lat w skali kraju” – alarmowały badania sprzed czterech lat. W ciągu ostatniej dekady wyjechała co dziesiąta. „Wskaźnik dzietności (1,0) jest jednym z najniższych w Polsce” – to już dane GUS sprzed dwóch lat. Na koniec 2014 r. Nysa znalazła się też pośród 23 polskich miast o skrajnie złej sytuacji społeczno-gospodarczej.
Po kilkunastu miesiącach udało się powstrzymać exodus ludności, liczba zawieranych małżeństw wzrosła o 24 proc., a liczba urodzeń – o ponad 25 proc. To nie kwestia przypadku. Są już badania, w których porównano wyniki z pierwszego półrocza tego i ubiegłego roku. Dzieci nadal rodzi się więcej.
 
Pionierzy „500 plus”
– Świadczeniem, które zatrzymuje mieszkańców w Nysie, przynajmniej na czas, gdy mają małe dzieci, jest nyski bon wychowawczy, wydawany co miesiąc w wysokości 500 zł, niezależnie od krajowego „500  plus” – mówi pani Małgorzata, pracująca w budżetówce mama dwu- i pięciolatka. Dla niej to forma finansowej rekompensaty niewysokich pensji i podwyżek cen. – Dzięki dwóm dodatkom jest nam zdecydowanie łatwiej gospodarować domowym budżetem: pieniądze przeznaczamy na opłacenie przedszkola, żłobka i dodatkowe zajęcia dla dzieci.
– Trzonem wpływającym na decyzje o dzietności jest bon rządowy – komentuje burmistrz Kordian Kolbiarz. – Nasz bon samorządowy stanowi dodatkowe wsparcie, które w połączeniu z polityką mieszkaniową i polityką zatrudnienia daje dobre efekty.
Nyski bon wychowawczy to zdecydowanie element polityki prorodzinnej, a nie socjalnej. Jest wypłacany małżeństwom pracującym, na drugie i kolejne dziecko w wieku od 13 miesięcy do sześciu lat. Bon jest przeznaczony dla osób pracujących, bo gmina wspiera tych, którzy płacą podatki i przyczyniają się w ten sposób do rozwoju miasta. Realizacja tego pomysłu tylko w tym roku będzie kosztować prawie 2,2 mln zł. – Nie ma lepszej inwestycji niż inwestycja w ludzi. To najlepiej wydane pieniądze – mówi burmistrz.
 
Działka za grosze
W tym roku gmina rozpoczęła programy mieszkaniowe dla rodzin. W południowo- zachodniej części Nysy jak grzyby po deszczu rosną nowe domy.
– Odkąd wygraliśmy przetarg na zakup taniej działki dla rodzin, zdecydowaliśmy się naszą przyszłość na stałe związać z Nysą – mówi Adrian Leśniak, menedżer w sieci handlowej, ojciec siedmiolatka i dwulatki.
W tym roku gmina wystawiła na sprzedaż 27 działek budowlanych. Można było je kupić za 15 proc. wartości (w zależności od atrakcyjności było to od kilku do kilkunastu tysięcy złotych). W przetargu mogły wystartować rodziny rozwojowe, w których jeden z rodziców ma mniej niż 40 lat. Aby uniknąć nadużyć, ustalono, że działka przechodzi na własność dopiero wtedy, gdy w ciągu roku od zakupu rozpocznie się na niej budowa domu i w ciągu trzech lat zostanie zakończona.
Wśród budujących są rodziny, które dzięki taniej ziemi zdecydowały się pozostać w Nysie, jak i tacy, którzy zdecydowali się wrócić z kraju, a nawet zagranicy. Osiedliła się tu także rodzina, która nigdy nie była związana z miastem. – Mając własną firmę, nie musimy w Nysie szukać pracy. Ale ważne są dla nas silne więzi rodzinne, coraz ładniej prezentujące się miasto i atrakcyjna okolica – mówi rodzina, która po zakupie działki zdecydowała się powrócić do miasta.
Zysk dla Nysy to kilkudziesięciu nowych mieszkańców z dziećmi. Z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży działek gmina buduje drogi osiedlowe. I już myśli o wystawieniu w przyszłym roku kolejnych kilkudziesięciu działek.
 
Mieszkania w koszarach
Władze Nysy zamknęły już także większość formalności, związanych z rządowym programem „Mieszkanie plus”. Budowa osiedla na 104 mieszkania ruszy jeszcze w  tym roku, a zakończy w 2019 r. Te mieszkania także na preferencyjnych warunkach czynszowych będą przeznaczone w pierwszej kolejności dla rodziców z dziećmi.
– Kolejne nasze przedsięwzięcie to „Tanie mieszkania”, realizowane z dopłatą Banku Gospodarstwa Krajowego – mówi Kordian Kolbiarz. – Dzięki preferencyjnej umowie z bankiem, który zwraca 40 proc. kosztów, remontujemy były koszarowiec wojskowy. Powstanie w nim 77 mieszkań socjalnych, do których przeniesiemy mieszkańców od wielu lat niepłacących za mieszkania komunalne. W ten sposób będziemy mogli przydzielić ich mieszkania rodzinom, które czekają na nie w kolejce.
Część z mieszkań komunalnych gmina chce przeznaczyć za darmo dla najlepszych absolwentów studiów wyższych, którzy pochodzą z Nysy, a teraz studiują w dużych miastach. W ten sposób władze gminy chcą zachęcić ich do powrotu.
– W ciągu dwóch lat powstanie więc około 300 mieszkań, które będzie można przekazać w dużej mierze rodzinom – mówi burmistrz. – Nysanie potrzebują tanich i dobrych mieszkań. To podstawa godnego życia. Na niej można z optymizmem budować swoją przyszłość.
 
Elektryczne nyski
W Nysie wzrasta także liczba miejsc pracy. W ubiegłym roku udało się ściągnąć do Nysy tzw. Centrum Mandatowe, czyli państwową agendę Izby Skarbowej. W tym roku zyska w nim pracę 150 osób, głównie kobiet.
Kolejne miejsca pracy, tym razem w sektorze prywatnym, są tworzone na terenie byłej Fabryki Samochodów Osobowych Nysa. Dwa lata temu gmina odkupiła go i rozpoczęła modernizację. Działa tam już kilka firm, m.in. polskiego producenta mebli i przedsiębiorcy, który stara się o granty Ministerstwa Rozwoju na produkcję elektryczne nysek.
– Warunkiem wdrożenia takich prorodzinnych programów i ich powodzenia jest uznanie, że największą wartością są ludzie – mówi burmistrz Kolbiarz. – Walka o ludzi to walka o kolejne pokolenia, a nie tylko o sukces w kolejnych wyborach.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki