No tak, słyszałam o kierowcach autobusów, którzy umilają pasażerom podróż, mówiąc jakieś przyjemne rzeczy przez głośniki, ale tutaj, proszę, sama instytucja wpadła na to. Rozglądam się wokół, czy ktoś zareagował. Nikt. Syn mi potem powie, że to żadna nowość, że to już od kilku miesięcy, więc może już się osłuchali… Pasażerów podzieliłabym na trzy grupy: jedni rzeczywiście patrzą w telefon, drudzy obserwują innych, trzecia grupa czyta książki. Przez okno patrzy mało kto. Sama należę do grupy drugiej. Rzadko jeżdżę komunikacją miejską, ale gdy już mi się to zdarza, korzystam z czasu na czytanie. Właśnie do tego celu potrzebny mi jest czytnik – lekki i mieści się w każdej torebce. Ale, jak zauważyłam, pasażerowie w większości czytają książki papierowe. Cieszy mnie to. Lubię, jak ludzie czytają. Ale rozejrzeć się wokół też nie zaszkodzi. Na przykład taki kierowca autobusu w New Jersey o nazwisku Paterson. To bohater filmu Jima Jarmuscha, który obejrzałam dopiero teraz. Film Paterson jest traktatem filozoficznym o codzienności. Niby nudnej i nieciekawej, nawet niezbyt ładnej. Jak może wyglądać życie, dobrze wiemy, najczęściej codziennie tak samo. Rano śniadanie, potem praca od–do, posiłek w pośpiechu, rozmowa, spacer z psem i zapada noc. I tak sześć dni w tygodniu. Ale w tej codzienności, ciągle takiej samej, w tym samym otoczeniu, z tymi samymi osobami obok, może się dziać coś ważnego. Paterson ma taką umiejętność, która pomaga mu dostrzegać w codzienności nie nudę, ale piękno. Owszem, jest poetą, ale uwaga: każdy z nas może nim być. Wystarczy spojrzeć przez okno autobusu, żeby zauważyć, że to tylko pozór, że wszystko wygląda tak samo jak wczoraj. Jest inne światło. Przechodzi inny człowiek. Zakwitły kwiaty na rabatce. Jeden pies obwąchuje drugiego. Dziecko umazało się lodami. Kot siedzi na parapecie okna mijanej kamienicy. Kobieta pochyla się nad maską zepsutego samochodu. Młoda dziewczyna kłóci się z chłopakiem. Na trawie leży niebieski kawałek kartonu. Co z tego, że śmieć, ma piękny kolor, który tak niezwykle komponuje się z zielonością trawy. A poza tym prowokuje pytania, które mogą ułożyć się w ciekawą historię. Lub wiersz. Bo kto go wyrzucił? Jak wyglądał? Kiedy to się stało? Do czego służył?
Wszystko, dosłownie wszystko może stać się początkiem opowieści o życiu. Sztuką jest dostrzegać ją w banalnym przedmiocie lub opatrzonym krajobrazie historii, która się toczy i układa w coś, co może być piękne. Cieszyć się życiem i z życia. Z codzienności. Zamieniać rzeczy zwykłe w niezwykłe.