Logo Przewdonik Katolicki

Prowokacja w sztuce

Piotr Bernatowicz

Sztuka nie powinna być narzędziem prowokacji. Sztuka musi działać delikatniej, odwoływać się do głębszych kwestii ludzkiej kondycji

W Galerii Miejskiej „Arsenał” w Poznaniu w ostatnim tygodniu października odbywała się niewielka wystawa biblijnych grafik poznańskiego artysty Jerzego Piotrowicza. Wydarzenie było związane z poznańskim Ekumenicznym Świętem Biblii, dlatego podczas wernisażu miałem okazję spotkać kilka zacnych osób duchownych, nie tylko katolickich. Wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja na temat sztuki i religii, do której chciałbym teraz nawiązać. Paradoksalnie nie dotyczyła bezpośrednio prezentowanej twórczości Jerzego Piotrowicza, chociaż to ona była punktem wyjścia. Piotrowicz bowiem  w swych akwafortach i mezzotintach pozostaje wiernym uczniem, a może nawet i kolegą po fachu dawnych mistrzów takich jak Rembrandt i Goya. Rozmawialiśmy jednak o tym, dlaczego te prace są tak odmienne w pejzażu sztuki współczesnej, która sięga po tematykę religijną. Nie chodzi tylko o to, że zmienia się forma i zanikają tradycyjne techniki. Zasadniczym problemem jest prowokacyjność współczesnej sztuki, co powoduje mieszane uczucia lub nawet oburzenie wśród widzów.
Zapadł mi w pamięci głos jednego z dyskutantów, który kwestionował użycie sztuki jako narzędzia prowokacji. Sztuka musi działać delikatniej, odwoływać się do głębszych kwestii ludzkiej kondycji, które siłą rzeczy są ponad tym, co nas różni. Zgadzam się z tym, sztuka nie powinna być narzędziem prowokacji. Ale jednak broniłbym użycia prowokacji, jako pewnego narzędzia artysty. Prowokowanie, wyrywanie widza z utartych schematów myślenia, by zaproponować mu nowe spojrzenie, wydaje mi się działaniem z gruntu ewangelicznym. Gdzie jest jednak błąd? Czy chodzi o skalę prowokacji? Myślę, że artyści współcześni często prowokują, nie bardzo zastanawiając się nad celem. Często zależy im tylko na rozgłosie. Jednak w przypadku wielu współczesnych prowokatorów sprawa jest poważniejsza. Ich prowokacje są elementem szerszego nurtu ideologicznego, tzw. teorii krytycznej, która zakłada rozbijanie tradycyjnej religijności. Jeśli porównać ten nurt do innego zjawiska historycznego – byłaby to jakby nowa fala reformacji, w ramach której było też wiele obrazoburczych obrazów wymierzonych w Kościół katolicki. Teraz mamy falę dzieł wymierzonych w całe chrześcijaństwo.
Chciałbym zamknąć jednak te nieco prowokacyjne refleksje pozytywnym wnioskiem. Skutkiem reformacji w sztuce była kontrreformacja i cudowny barok. Dlatego ja też mam nadzieję, że pozytywnym efektem tej swoistej, artystycznej reformacji w XX w. będzie równie atrakcyjna artystycznie nowa twórcza kontrreformacja.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki