Logo Przewdonik Katolicki

Wiara po romsku

Dorota Niedźwiecka
Pielgrzymka Romów na Jasną Górę / fot. D. Niedźwiecka

Cyganie mają w sobie głęboki zmysł wiary. Nadal wierni swoim zwyczajom, kulturowe nakazy i tabu coraz bardziej łączą z katolicyzmem.

– Pani, idziemy, żeby poprosić o zdrowie, o pokój na świecie – kilka Romek w średnim wieku mówi do mnie jedna przez drugą. Stoją w grupie, przed kościołem w Łososinie Górnej, czekając na rozpoczęcie pieszej pielgrzymki Romów do Limanowej.
– To taka nasza tradycja, jesteśmy przecież katolikami – dodaje przechodzący obok świadek pary młodej, która podczas pielgrzymki weźmie ślub.
 
Inkulturacja
Na placu przykościelnym panuje jednostajny szum, przez który czasem przebija się jakiś okrzyk. Romowie stoją w grupach, rozmawiając. Dzieci biegają wokół.
Na pielgrzymkę idą po raz trzydziesty pierwszy. Nie nakazuje im tego ani nie zakazuje romskie prawo. Zgodnie ze zwyczajem mogą przyjmować taką religię, jaką chcą: najczęściej dominującą w zasiedlonym przez nich państwie. W Polsce około 97 proc. (czyli blisko 20 tys. osób) wyznaje katolicyzm, pozostali – są zielonoświątkowcami. Jednak zasady, ryty i zwyczaje związane z tymi wyznaniami Cyganie mieszają mocno z tradycjami swojej grupy etnicznej.
– Prawo romskie to prawo romskie, i nie ma dyskusji – wyjaśnia Janusz Kamiński z Tarnowa pewnym tonem. Pan Janusz jest prezesem Centrum Kultury Romskiej, jednej z najstarszych organizacji romskiej w Europie. – To prawo niepisane, którego rodzice uczą swoje dzieci – tłumaczy, wskazując elementy utrzymujące cygańską tożsamość.
W praktyce prawo cygańskie jest dla nich ważniejsze od jakiegokolwiek innego prawa: czy to państwowego, czy kościelnego. W niektórych grupach romskich do dziś dba się o zachowanie charakterystycznej dla zamkniętych społeczności podwójnej moralności – w której inaczej traktuje się Cygana, a inaczej „gadzia”. Przykładowo: okłamanie innego Cygana to u Romów spore uchybienie, okłamanie nie-Roma jest jak najbardziej „na miejscu”, a nawet ma chronić przed niepowodzeniem.
– W duszpasterstwie Romów elementy tradycji romskich łączy się z katolicyzmem – na podobnych zasadach, jak na misjach. Chodzi o inkulturację – czyli o akceptację ich inności i ukierunkowanie na katolicyzm, a nie kształtowanie ich na nasze podobieństwo – wyjaśnia ks. Stanisław Opocki, krajowy duszpasterz Romów. – Jak podkreśla, wiele zwyczajów można skorygować, łącząc z tradycją katolicką. A bazą nie do przecenienia jest ich naturalna wiara.
 
Rzecz, która stała się nieczysta
Czego Romowi nie wolno? U Romów, między innymi ze szczepu Polska Roma, nie można zostać lekarzem i nie można pracować przy oczyszczaniu miasta, ponieważ wszystkie wydzieliny z ciała (poza łzami) traktuje się jako rytualnie nieczyste. Miski, w której prało się bieliznę, nie można używać do mycia twarzy – ponieważ na zawsze stała się „nieczysta” i niczym tego nie można zniwelować. Kobieta w całym okresie prokreacyjnym także w wielu przypadkach uważana jest za powodującą rytualną nieczystość, natomiast w okresie pomenopauzalnym – jest traktowana na równi z mężczyzną.
– Romowie nie rozmawiają o sprawach intymnych w sytuacjach publicznych lub pomiędzy przedstawicielami różnych płci – wyjaśnia ks. Opocki. – Dlatego szczególną delikatność trzeba zachować podczas kursów naturalnego planowania rodziny przy przygotowaniach przedmałżeńskich.
Tradycje romskie zachowują, w mniejszym lub większym, stopniu przedstawiciele grupy Polska Roma. Cyganie z grupy Bergitka Roma (zamieszkującej obszar Podkarpacia) w dużej mierze z nich zrezygnowali.
Znając wymogi romskiego prawa, łatwo dostrzec, jak wchodząc w sposób myślenia katolicyzmu, wchodzą w odrębny system rozumienia świata, który są w stanie przyjąć tylko częściowo. Nie dziwi więc to, że te przestrzenie mocno mieszają. Na przykład gdy Cyganka, która wróży, usiłuje „ochrzcić” swoje zajęcie, nakazując klientom odprawienie dziewięciu pierwszych piątków, by wróżba się spełniła. W tym zwyczajowo-moralnym zamieszaniu kilkugodzinna piesza pielgrzymka do sanktuarium Matki Boże Bolesnej w Limanowej jest jednym z elementów budowania ich wiary.
 
Ateizm nieznany
Pielgrzymka jest szczególnie ważna, bo stanowi okazję do spotkania się i świętowania w większym gronie. Romowie z tego względu chętniej przystępują na niej do sakramentów. W tym roku siedem osób przyjęło bierzmowanie, a jedna para – sakrament małżeństwa. W ubiegłych latach zdarzało się tak, że podczas jednej Mszy św. popielgrzymkowej dorosły Rom przyjmował większość sakramentów: od chrztu, przez Pierwszą Komunię Świętą i bierzmowanie po sakrament małżeństwa.
– Nieochrzczonych jest coraz mniej, ale wciąż się zdarzają – a pielgrzymka jest dobrą okazją, by zachęcić ich do pełnego uczestniczenia w katolickiej wierze – wyjaśnia ks. Opocki. – Osobiście nie spotkałem Roma, który byłby niewierzący – mówi. Dla nich oczywistym jest, że istnieje Wyższa Siła, która rządzi światem. W ich religijności jest też trochę lęku, obawy przed złym duchem. Dlatego często wyjaśniam im, jak dzięki sakramentom mogą być przed nim bezpieczni.
– Religijność Romów to religijność ludowa – podsumowuje Adam Bartosz, etnograf, specjalizujący się w tematyce romskiej. – Nikt nie czyta u nich katechizmu, przywiązują natomiast duże znaczenie do posiadania figurek i obrazów świętych.
W większości romskich domów jest ich wiele. Proszą swojego duszpasterza o poświęcenie ich, by chroniły od złego. – Na tych elementach mogą budować swoją wiarę, poprzez kult obrazów i proste modlitwy – konkluduje ks. Opocki.  
 
Ślub po cygańsku
Na plac przed kościołem podjeżdżają bryczka i wóz, zaprzężone w parę koni.
– Jesteśmy ze sobą od czterech lat – mówią Sindi i Konrad, tegoroczna para młoda, trzymający na kolanach córeczkę. – Żeby być razem, skorzystaliśmy z romskiej tradycji: porwania kandydatki na żonę. Konrad wziął ją za rękę, gdy wyszła z domu i zawiózł do innego miasta. Na drugi dzień zadzwonił do rodziców, mówiąc, że porwał ich córkę. W takiej sytuacji rodzice nie mają wyjścia: muszą się porozumieć z rodzicami pana młodego i pozwolić młodym na ślub.
Porwania są często praktykowane przez Romów i stanowią do dziś powód do ekscytacji.
– Nie, nie boimy się. To bardzo romantyczne wydarzenie – mówią trzydziestoparoletnie panie Anna i Brygida, z wyraźnym błyskiem w oku. Mimo że nie zawsze porywa znajomy. Bywa i tak, że kobietę uprowadza ktoś obcy i „wtedy trzeba sobie jakoś życie z obcym ułożyć” – dopowiada pani Jola. Wśród panów temat porwania budzi współzawodnictwo. – Gdy się któraś spodoba, trzeba się spieszyć, by nikt nie zdążył ubiec – wyjaśniają. Zaraz po porwaniu ktoś ze starszych osób (może to być babcia lub dziadek) ogłasza, że para zostaje żoną i mężem.
– Kojarzą się w ten sposób w bardzo młodym wieku, mając 15 lub 16 lat, kiedy prawo cywilne ani kościelne nie dopuszcza ślubów – mówi Adam Bartosz. Wyzwaniem duszpasterskim staje się zachęcenie ich, gdy jest to już prawnie możliwe, by wzięli ślub kościelny.
A to bywa trudne. Cyganie tak boją się złamania przysięgi, że przez kilkanaście lat potrafią odwlekać datę sakramentalnego ślubu.
– Pani, my się nie znali, nie wiedzieliśmy, czy to się uda. Ale jak miałam wtedy 16 lat, a teraz mam 36, są dzieci, to już wiadomo, że coś z tego będzie – tłumaczy mi jedna z Cyganek, która do tej pory nie zdecydowała się na ślub kościelny.
– Zachęcam ich wtedy, by umożliwili sobie w ten sposób korzystanie z sakramentów, i to często ich przekonuje – mówi ks. Opocki, zwracając uwagę na głębokie wyczucie sacrum i tęsknotę za Jezusem Eucharystycznym, których doświadczają niektórzy z nich.
Rozmawia, wyjaśnia, przypomina. Z dużą uważnością – bo Roma łatwo zrazić. – Druga para, która miała wziąć ślub na tej pielgrzymce, nie zgłosiła się – mówi. – Powiedzieli, że w przyszłym roku. Przypomnę im to za rok – uśmiecha się serdecznie.
 
Odrębność i integracja
Wychodzimy z pielgrzymką, słuchając melodii nostalgicznej cygańskiej pieśni. Najpierw wóz cygański, potem XIX-wieczny wóz taborowy, pożyczony z Muzeum Okręgowego w Tarnowie, bryczka z młodymi. Potem Cyganie i Cyganki. W sumie ponad trzysta osób: z Mielca, Bytomia, Chorzowa, Tarnowa, Przemyśla, Krakowa, Głubczyc, Słowacji i innych stron. Panie ubrane w długie, przeważnie czarne, rzadziej kolorowe spódnice i bogatą biżuterię lub… w obcisłych dżinsach i getrach. Panowie, nawet bardzo młodzi, z wybrylantowanymi włosami, w odprasowanych jasnych koszulach i błyszczących czernią butach, idą pewnie zamaszystym krokiem. A przetarte modnie dżinsy, spodnie dresowe czy adidasy u niektórych z nich jakoś nie ujmują im elegancji.  
– Tu wyraźnie widać, jak tradycyjna Polska Roma różni się od zliberalizowanej kulturowo grupy Bergitka Roma. Na tym tle dochodzi pomiędzy nimi do nieporozumień – wyjaśnia ks. Opocki. – Jeszcze do niedawna nie było mowy, by – przez te różnice – zawierali pomiędzy sobą małżeństwa. Teraz to się zmienia. Więcej jest Romów wykształconych, coraz więcej jest zrozumienia i otwartości.
Podczas pielgrzymki widać, że bardzo dobrze czują się w swoim gronie, że relacje są dla nich ważne. Gdy tylko jest możliwość, dużo rozmawiają, śmieją się, panie wymieniają między sobą serdeczne gesty. – To kultura, mentalność która może drażnić – mówi Adam Bartosz. – Żyją gromadnie, mają mniej wyrozumiałości dla otoczenia, zachowują się, jakby nie wiedzieli otaczającego ich świata.
Równocześnie czują się częściowo w tę naszą kulturę wpisani. – Pani, my modlimy się, zachowujemy posty, wszystko jak trzeba – pani Irena jakby starała się mnie przekonać, jak mocno są wierni tradycjom katolickim. – Obchodzimy, jak u was, Wigilię. Tylko potraw mamy trochę mniej.
Narodowościowo moi rozmówcy też czują się Polakami. – Jestem Polakiem – dla Janusza Kamińskiego to oczywistość. – Mam polskie obywatelstwo i polska historia jest dla mnie ważna. No, może nie bardzo ważna: ale to jak wyglądały nasze relacje w przeszłości, tak.
Integracja postępuje. Wśród Romów jest coraz więcej osób z wykształceniem wyższym, świadomych potrzeby porozumienia, negocjacji, i świadomych możliwości, jakie daje im mniejszościowe prawo. Coraz więcej wykształconych czy pracujących w organizacjach romskich osób dostrzega, że wielu przydatnych rzeczy nauczą się nie od siebie nawzajem – ale od nie-Romów. W rozmowie z nimi można wyczuć chęć do budowania w porozumieniu i zgodzie, a równocześnie pragnienie zachowania w jakimś stopniu odrębności kulturowej.
 
Kwintesencja wiary
Zaraz po wejściu do bazyliki kilkanaście Romek i Romów na kolanach obchodzi główny ołtarz z cudownym wizerunkiem. Kolejnych trzydziestu ustawiło się w kolejce do spowiedzi.
Dla większości z nich najważniejsze są elementy tradycyjne – dzięki którym swoją wiarę kształtowali ludzie przez wieki. Korzystanie z sakramentów to efekt pracy duszpasterskiej rozumiejących ich kapłanów. W ten sposób – dzięki otwartości Kościoła katolickiego na różnorodność – Romowie zachowując swoją tożsamość, mogą korzystać ze wszystkiego, co
daje katolicyzm.
 
 



W Polsce żyje około 20 tys. Romów. Wyróżnia się cztery zasadnicze językowo-etnograficzne grupy: Polska Roma, Bergitka Roma, Kełderasze i Lowarzy. Wśród Cyganów przebywających w naszym kraju jest jeden ksiądz pochodzenia romskiego i trzy siostry zakonne. Na całym świecie pracuje obecnie blisko 100 księży pochodzenia romskiego.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki