I tak na piątkowskim os. Jana III Sobieskiego w budynku wygaszanego właśnie XIII LO, we wrześniu 2005 r. naukę rozpoczęła kameralna wspólnota Zespołu Szkół Zakonu Pijarów im. św. Józefa Kalasancjusza: niepełna szkoła podstawowa i pierwsze klasy gimnazjum. Dziś na wszystkich poziomach nauczania kształci się tu prawie 800 uczniów.
Pedagogia Kalasancjusza
Kiedy wchodzimy do holu łączącego dwa budynki, w których mieszczą się szkoła podstawowa z oddziałem przedszkolnym oraz gimnazjum i liceum, wita nas wymowny napis: „Pasja pijara − nauka i wiara”. Nie powinien on dziwić, bowiem zakon pijarów znany jest na świecie ze swojej działalności oświatowej i wychowawczej, co stanowi efekt rozwijania charyzmatu jego założyciela, św. Józefa Kalasancjusza. Późniejszy święty odkrył go, kiedy kilka lat po przyjęciu święceń kapłańskich przybył do Rzymu po to, aby zdobyć beneficjum kościelne. Diametralnie jednak zmienił swoje plany, gdy w ubogiej dzielnicy zetknął się ze smutnym losem dzieci pozbawionych możliwości uczenia się, a przez to zepchniętych na społeczny margines. Zdecydował więc, że nie wróci do Hiszpanii, ale zajmie się nimi. W 1597 r. w zakrystii kościoła św. Doroty na Zatybrzu otwiera więc pierwszą w Europie bezpłatną szkołę powszechną, dostępną nawet dla najbiedniejszych. To była prawdziwa rewolucja społeczna, a sensem życia św. Józefa stało się wychowywanie i nauczanie. W 1617 r. przywdział habit zakonny i obłóczył pierwszych czternastu współbraci. − Kalasancjusz zanim zabrał się do nauki czytania, pisania i rachowania, zaczął mówić o Chrystusie, całą swoją pierwszą szkołę opierając na Ewangelii. I to jest właśnie nasze pierwsze zadanie, by wszystkie działania, jakie podejmujemy w szkole, były oparte na Ewangelii – podkreśla o. Bartłomiej Smoczyk, dyrektor poznańskiej szkoły pijarów. Jak dodaje, pedagogia wypracowana przez św. Józefa Kalasancjusza jest na tyle przemyślana, przemodlona i zawierzona Bogu, że okazuje się być ponadczasowa. – Po nieznacznym dostosowaniu jej do naszych warunków i czasów, wciąż z niej korzystamy. Dzięki temu możemy patrzeć na naszych uczniów, w których wraz z wiekiem wzrasta też dobro. A co więcej, potrafią się nim dzielić – zauważa ojciec dyrektor. Przyznaje też, że nie jest to łatwa ścieżka. Wymaga bowiem od nauczycieli konsekwencji w działaniu i bycia wiernym temu, co zapoczątkował św. Kalasancjusz.
Bóg w codzienności
Ze św. Kalasancjuszem można się zresztą spotkać w jego poznańskiej szkole. W tym celu docieramy do szkolnej kaplicy, w której jest obecny w znaku swoich relikwii. To miejsce pozwala nauczycielom i uczniom jeszcze bardziej przybliżać sobie prawdę, że Bóg jest obecny w naszej codzienności, nie tylko od święta. – Najbardziej zależy nam na tym, aby uświadamiać naszym uczniom Bożą obecność i Jego troskę o nas w każdym momencie naszego życia. Uczymy ich, że możemy Mu powierzać wszystkie nasze codzienne sprawy – wyjaśnia o. Smoczyk. Kaplica jest zresztą cały czas otwarta i w każdej chwili można do niej przyjść na chwilę modlitwy. Od niedawna wyciszeniu sprzyjają także zdobiące okna nowe witraże. Przez kilka lat składały się na nie kolejne roczniki maturzystów, absolwentów gimnazjum i szkoły podstawowej. Pozostałą część dołożyli rodzice, a także anonimowy darczyńca. Ich autorką jest Monika Siejakowska, która wykonała również witraże w poznańskim sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Przedstawiają one rajski ogród cnót Maryi, której Kalasancjusz zawierzył się bez reszty. Witraże te zostały poświęcone 28 listopada, kiedy to szkoła przeżywała rocznicowe uroczystości. Rozpoczęła je Msza św. dziękczynna pod przewodnictwem abp. Stanisława Gądeckiego sprawowana w pobliskim sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Przybyli na nie m.in. o. Edward Kryściak – pierwszy dyrektor placówki i o. Józef Matras – prowincjał pijarów.
Jesteśmy jak drużyna
Zapytany o plany na przyszłość, o. Bartłomiej Smoczyk zwraca uwagę m.in. na potrzebę nieustannego kształtowania w każdym z uczniów przekonania, że szkoła jest wspólnotą, w której każdy ma swoje miejsce, każdy jest ważny i powinien być wrażliwy na potrzeby innych. – Chciałbym też, żeby w naszej szkole istotna była nie tylko nauka i zdobywanie wiedzy, ale byśmy nadal dokładali wszelkich starań, by nasi uczniowie byli dobrymi ludźmi, mającymi świadomość od Kogo wyszli i dokąd zmierzają – mówi ojciec dyrektor.
Uczniowie doceniają te wysiłki. Zaczepiony podczas próby przedstawienia przygotowywanego na rocznicę powstania szkoły Adam Niedźwiedź z klasy maturalnej podkreśla bowiem, że to szkoła z wartościami i zasadami. – Tu każdy z nas traktowany jest zupełnie inaczej niż w większości szkół. Nie tylko nauczyciele starają się nam pomagać, ale też wzajemnie ze sobą współpracujemy – przyznaje. – Czujemy się po prostu jak w rodzinie – dopowiada z uśmiechem licealistka Ola Ziętkiewicz z klasy teatralnej. – W naszej szkole nie tylko zgłębiamy wiedzę, ale też rozwijamy swoje pasje i zainteresowania poprzez dodatkowe przedmioty artystyczne, takie jak nauka gry na gitarze czy zajęcia fotograficzne – tłumaczy z kolei jej koleżanka Zuzanna Ugorek.
Kiedy kierujemy się już do wyjścia, podbiega do nas grupa przyjaciół z drugich klas gimnazjum. − Można udzielić wywiadu? − pytają chłopacy. − Bo my chcieliśmy powiedzieć, że nie ma takiej drugiej szkoły w Poznaniu. Tutaj są najlepsi ludzie. Cenimy się, przyjaźnimy. Jesteśmy jak drużyna. U nas nie ma wyścigu szczurów, wzajemnie sobie pomagamy. Nie ma znaczenia czy ktoś jest bogaty czy biedny – prześcigają się w wypowiedziach. Nic dodać, nic ująć.