Logo Przewdonik Katolicki

25 lat minęło…

Janusz T. Skotarczak

Religia w szkole to dla mnie wartość. I nie piszę tego tylko z perspektywy katechety. W miejscu, gdzie młody człowiek na różne sposoby poznaje świat, nie powinno zabraknąć wymiaru duchowego.

Warto przypomnieć, że lekcje religii katolickiej i innych wyznań odbywają się w systemie szkolnym nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach europejskich. Jest to z reguły katecheza chrześcijańska, czyli nie religioznawstwo.
 
Problemu katechezy nie rozwiązujmy zbyt prosto
Rodzice katolicy, chrzcząc dziecko zobowiązują się do wychowania go w duchu wyznania katolickiego. Kościół wspomaga ich, ale nie zastępuje. Rodzice są pierwszymi katechetami dla swoich dzieci. Na nich spoczywa obowiązek, by posłać dziecko na lekcje religii, nawet jeśli ono tego nie chce. Nie jest to traktowanie młodych jak osób ubezwłasnowolnionych. W wielu innych dziedzinach rodzice muszą podejmować decyzje za nich. Rodzice przekazują w ten sposób to, co dla nich samych jest wartościowe.
A co z dziećmi rodziców, którzy nie wierzą? Nawet gdybym wychowywał swoje dziecko nie po katolicku, to i tak posłałbym je na lekcje religii. Chciałbym, aby poznało odpowiedzi na najważniejsze pytania, jakich udziela katolicyzm. Czy dlatego, że nie jestem katolikiem mam protestować przeciwko obecności tego przedmiotu w szkole? Proponuję się nie obrażać. Zamiast pisać listy do kuratorium czy do jakiejś gazety, najpierw wytłumaczyłbym dziecku, że ludzie mają różne przekonania i trzeba je szanować. Pojawia się tu sprawa chyba najważniejsza i najtrudniejsza: musiałbym z moją córką czy synem o tym porozmawiać – a przedtem się dobrze przygotować. I pewnie nie byłaby to kwestia jednej rozmowy. Być może więc istota problemu tkwi w naszym zabieganiu. Tematy, które pojawiają się na lekcjach religii są często problemem bardziej dla rodziców niż ich dzieci. W życiu wiele spraw zależy od odpowiedzi na pytania religijne. Rację miał Paul Claudel, który mówił, że ,,od dwóch lub trzech «tak» i dwóch lub trzech «nie» wypowiedzianych w młodości zależy często życie człowieka”. Wie o tym chyba każdy rodzic.
I jeszcze jedno. Świeckość państwa i jego instytucji nie polega na tym, by przestrzeń państwową całkowicie z religii wyjałowić. Świeckie państwo ma nie narzucać nikomu jakiejś religii w szkole, ale nie powinno zabraniać nauki religii w szkole. Wydaje się, że przeciwnicy obecności religii w szkole tak naprawdę walczą o wolność, którą innym chcą odbierać.
 
Lekcje religii pytają o sens życia
Niedawno będąc z ojcem w szpitalu na badaniach, wstąpiłem do szpitalnej kawiarenki. Wszystkie miejsca były zajęte, tylko przy jednym stoliku, obok siedzącego tam pana było wolne krzesło. Zapytałem, czy mogę się dosiąść. Mężczyzna skinął głową, prowadząc rozmowę przez telefon. Gdy skończył, zwrócił się do mnie: – Nie wiem z czym pan tu przyszedł. Ja jestem po operacji głowy. Mam nawrót nowotworu i czeka mnie druga operacja. Zdaje się, że zostało mi mało czasu. Muszę uporządkować swoje życie.
Popijając kawę, słuchałem opowieści człowieka, dla którego nie było rzeczy niemożliwych. – Czy mogę panu zadać jedno pytanie? – zapytałem na zakończenie. – Spoglądając na swoje życie, czy może  mi pan udzielić jakiejś rady? Popatrzył na mnie przez chwilę w milczeniu. Po chwili powiedział: – To jest rada, którą usłyszałem kiedyś na lekcji religii. Trzeba żyć w prawdzie i nie na próbę. Kiedy teraz  patrzę na swoje życie, widzę, że chyba nie za bardzo żyłem w prawdzie i z Bogiem, i z ludźmi, i ze sobą…
Wracając szpitalnymi korytarzami, myślałem o tym, co usłyszałem. I o tym, co komuś zostało z lekcji religii. Najważniejsze pytanie o sens życia zadane na katechezie powróciło po wielu latach.
 
Nasze wspólne problemy
O religii w szkole pisze się i mówi często w tonacji czarno-białej. Albo wszystko jest dobrze, albo wszystko jest źle. Jedno jest pewne: religia w szkole przeżywa problemy podobne do tych co inne przedmioty. Są one wyzwaniem i zadaniem, a nie okazją do kwestionowania zasadności ich istnienia. Przecież wypisywanie się uczniów z wuefu nie upoważnia do likwidacji tego przedmiotu.
Mówi się, że uczniowie mają mizerną wiedzę religijną. Czy dlatego, że wielu z nich nie czyta, nie ma być żadnych lektur w szkole? Czy tylko na religii uczniowie mają kłopoty z zapamiętywaniem? A w przypadku historii albo języka polskiego pamięć mają dobrą?
Słychać też głosy, że nie widać, aby lekcje religii coś dawały. Czy wiemy, jacy byliby nasi uczniowie, gdyby na lekcje religii nie chodzili? I czy łatwo możemy powiedzieć, co dają inne lekcje? Na fali krytyki pojawia się również zarzut, że nauczyciele religii nie radzą sobie z prowadzeniem zajęć. Powinni też dawać dobry przykład, a czasami nie dają. Oczywiście, różnie to bywa – tak jak z nauczycielami innych przedmiotów. Jeden z biskupów po objęciu diecezji zapytał znajomego psychologa: Czego mogę się spodziewać? – Z mojej wiedzy wynika, że w każdej grupie zawodowej około 10 proc. osób stanowi problem – usłyszał w odpowiedzi. – Jeśli w diecezji jest 600 księży, to około 60 z nich może być problematycznych. Po latach ów psycholog zapytał biskupa, czy te dane się potwierdziły. – Wiele się nie pomyliłeś – usłyszał.
Katechetów jest dziś w Polsce przeszło 25 tysięcy. To wykształceni i wykwalifikowani nauczyciele. Każdy z nich kreuje swoją osobą pewien obraz Kościoła. Dlatego dobór osób jest szczególnie ważny. Największym zagrożeniem dla religii w szkole nie są więc działania polityków, ale zła postawa samych katechetów.
                                                                                                                       
Specyficzne problemy katechezy 
Mamy jednak problemy specyficzne dla samej katechezy. Nadal pytamy o to, czym lekcja religii w szkole powinna być. Ważne są tu kwestie programowe. Cieszy różnorodność podręczników i ich dostępność, ale zbyt mało jest w nich zadań do przemyślenia. Brakuje ustosunkowania się do zarzutów wysuwanych pod adresem wiary i moralności. Często próbujemy odpowiadać na pytania, których nikt nie stawia. Nie posiadamy zintegrowanego portalu internetowego dla katechetów. Nauczanie religii w szkole w sposób drastyczny pokazało też, że w wielu parafiach poza katechezą nie istnieje jakiekolwiek zorganizowane duszpasterstwo dzieci i młodzieży. Dlatego sądzę, że należy dziś raczej mówić o spadku frekwencji dzieci i młodzieży na niedzielnej Mszy św., a nie o zmniejszającej się łączności dzieci i młodzieży z parafią. Nadal mamy problemy z dobrą organizacją rekolekcji szkolnych. Zagadnieniem szczególnym jest przeżywana „samotność” katechetów. Przemyślenia wymaga również forma ich permanentnej formacji duchowej i metodycznej.
Jedno jest pewne: warto się wsłuchiwać we wszystkie głosy krytyczne – i te ogólne, i te specyficzne dla lekcji religii w szkole – i w miarę możliwości starać się rozwiązywać istniejące problemy.
 
Młode wino do nowych bukłaków
Pedagogikę Jezusa można ukazać na podstawie różnych tekstów. Moim ulubionym jest opowiadanie o uczniach zdążających do Emaus – widać tu, że pedagogika Jezusa jest pedagogiką ,,trzech czasów’’: 1. Czasu Przyjaźni (dzielenia się Życiem); 2. Czasu Słowa (dzielenia się Słowem); 3. Czasu Celebracji (dzielenia się Chlebem). Głosić dziś Dobrą Nowinę dzieciom i młodzieży w szkole, to dla mnie realizować pedagogikę ,,trzech czasów’’: Przyjaźni – Słowa – Celebracji. Nauczyciel religii winien je także odnaleźć w swoim życiu.
Pedagogika ,,trzech czasów” jest według mnie jedną z propozycji szukania ,,nowego bukłaka do młodego wina’’ (por. Mk 2, 22). Powinniśmy szukać sposobu, przez który Ewangelia będzie się uobecniać w środowisku szkolnym. Od naszej pomysłowości, wyobraźni i dojrzałości będzie zależało, jaki przybierze ona kształt. Dobrze przeprowadzone lekcje i rekolekcje szkolne to podstawa. A dalej – indywidualny kontakt i duszpasterstwo szkolne. Znakiem szczególnym w nauczaniu lekcji religii w szkole jest przede wszystkim świadectwo życia katechety. Jan Paweł II powiedział mi kiedyś: Żyj tak, by ludzie pytali cię o Boga. Myślę, że troska o własną wiarę jest pierwszą powinnością nauczyciela religii.
 


                                               
Janusz T. Skotarczak, mgr lic. teologii; studiował w Poznaniu oraz w Brukseli; katecheta od 1983 r.; ekspert MEN w komisjach egzaminacyjnych i kwalifikacyjnych ds. awansu zawodowego nauczycieli. Pomysłodawca i animator Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenki Religijnej „Śremsong”. Współautor kilku książek na temat katechezy w szkole, autor artykułów m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „W drodze”, „Katechecie”, „Bibliotece Kaznodziejskiej”.
 

 
 
 
 


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki