Robi to niemal dwie trzecie dorosłych, przy czym większość z nich, bo aż 55 proc. – regularnie. Liczba internautów poszukujących kontaktu z kulturą rośnie z roku na rok, przy czym większość z nich przyznaje, że coraz częściej za takie usługi, jak np. oglądanie filmu, płaci.
Rozrywkowa kultura
– Poszukiwanie kultury w internecie to m.in. efekt naszego strachu przed bezpośrednią kulturą – wyjaśnia dr Łukasz Rogowski z Instytutu Socjologii UAM w Poznaniu. – W Polsce cały czas obowiązuje pewien stereotyp mówiący, że aby uczestniczyć w kulturze wysokiej, trzeba mieć do tego odpowiednie kompetencje. Mamy kompleks, zastanawiając się, co będzie, gdy zrobimy coś nie tak, skompromitujemy się na oczach innych i gdy nie wiemy, jak się zachować. Dlatego internet jest miejscem, gdzie każdy może korzystać z kultury bez udziału innych, gdzie nie musimy się bać, że kultura będzie dla nas niezrozumiała. Niestety sam internet w pełni nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z kulturą – zaznacza Rogowski. Podkreśla też, że nie należy rozdzielać skojarzeń związanych z rozrywką od kultury, choć prawdą jest, że coraz częściej sięgamy w kulturze po to, co przyjemne, a nie wyrafinowane. Według niego rozrywka może być kulturalna, a sama kultura rozrywkowa. – Błędem jest, że traktujemy internet jako miejsce nie do końca na poważnie, gdzie nie ma prawdziwych kulturalnych treści. Istnieje ogromny zbiór, który możemy uznać za sztukę internetu i nowych mediów, jak np. memy. One funkcjonują w inny sposób niż tradycyjnie pojmowana kultura, a internet jest oczywistym miejscem ich występowania – mówi socjolog.
Jeżeli spojrzymy na wyniki badań dotyczących kultury bezpośredniej, troje na pięciu dorosłych Polaków przeczytało w 2013 r. dla przyjemności książkę, przy czym połowa z nich przeczytała więcej niż jedną. Niemal połowa badanych (47 proc.) odwiedziła w tym okresie kino, a co trzeci Polak był na seansie kilkakrotnie. To najlepszy wynik od 1987 r. Aż 37 proc. Polaków było w ciągu roku na koncercie, a ponad jedna czwarta (28 proc.) na wystawie w muzeum lub w galerii. Swój renesans przeżywa teatr – widzowie przedstawień stanowią jedną piątą badanych (20 proc.). Jest to najwyższy odsetek w ciągu ostatnich 26 lat. Według badań GUS przeciętny Polak w ciągu roku wydaje na kulturę niespełna 390 zł, jednak wliczane są w to opłaty za… internet i telewizję oraz zakup sprzętu RTV.
Człowiek kulturalny
W ostatnim raporcie o stanie kultury, opracowanym na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, możemy odnaleźć wzorzec człowieka kulturalnego, który stworzono na podstawie odpowiedzi ankietowanych. Taki człowiek jest wykształcony, czyli mający jakąś wiedzę ogólną, ale także zainteresowania, dzięki którym się rozwija, obyty, czyli potrafiący zachować się w różnych sytuacjach, umiejący dostosować się do sytuacji, w której się znajdzie, znający zasady savoir-vivre’u. Powinien także bywać w instytucjach kultury tradycyjnej (najczęściej wymieniano teatr, kino i filharmonię), a także posiadać odpowiednie słownictwo, umiejętność poprawnego wysławiania się i doboru słów oraz posługiwać się piękną polszczyzną.
Prof. Waldemar Kuligowski, antropolog kulturowy z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM w Poznaniu uważa, że takie społeczne podejście do kultury coraz bardziej nas od niej odpycha. – Niestety upowszechnia się opinia, że kultura jest czymś niezrozumiałym. Dotyczy to sztuk takich jak malarstwo, performance, w mniejszym stopniu literatura. Mówi się, że jest to coś dla wąskiej elity, że dotyczy problemów, które są marginalne i nieistotne. Wielu moich studentów mówi, że idąc na wystawę sztuki współczesnej trzeba być przygotowanym. Z tego powodu jedyne galerie, jakie odwiedzają, to galerie handlowe, a z festiwali najchętniej wybraliby festiwal pierogów – podkreśla.
Prof. Kuligowski wyjaśnia także, że kultura dzieli los nauk humanistycznych i zaczyna się ją traktować jako coś niepotrzebnego, co nie jest niezbędne do życia i pozwalają sobie na nią tylko osoby bogate lub mające zbyt dużo wolnego czasu. – Nie uważa się, żeby kompetencje kulturalne były potrzebne na rynku pracy, w życiu codziennym czy w CV, które są niezwykle bogate, nawet jeśli piszą je młodzi ludzie – dodaje. Jako kolejną przyczynę marginalizowania kultury podaje zanik autorytetów i arbitrów kulturalnych. – Dawniej było coś takiego jak kanon kulturowy. Byli arbitrzy, którzy mówili, co jest sztuką i kulturą wartościową, dobrą, a co jest po prostu konfekcją, kulturą masową, bardziej nastawioną na rozrywkę. Dzisiaj w zasadzie kanon przestał istnieć i to na każdym poziomie – ubolewa prof. Kuligowski.
Galerie górą
Według badaczy Polacy dysponują większą ilością czasu wolnego niż w latach 90., jednak obecnie czas ten jest dużo bardziej rozdrobniony i trudno jest określić jednoznacznie granice pomiędzy czasem wolnym a czasem poświęcanym na obowiązki, także związane z pracą, którą wykonujemy w domach. Szybsze tempo życia powoduje, że wielu osobom trudno jest planować uczestnictwo w kulturze, zwłaszcza systematyczne. Elitarne wzorce uczestnictwa w kulturze, wymagające skupienia, a także włożenia odpowiedniego stroju, zmieniły się pod wpływem telewizji. Młodzi Polacy są przyzwyczajani do braku wysiłku i poszukiwania rozrywkowej oferty od wczesnego dzieciństwa. Dziś liczy się szybki dostęp do kultury, co umożliwia im zarówno telewizja, jak i internet. Z raportu opracowanego na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jako jednego z Raportów o Stanie Kultury, wynika jasno, że instytucje kultury, które w PRL nie miały konkurencji, obecnie przegrywają z centrami handlowymi pod względem atrakcyjności. Dzieje się tak głównie ze względu na wielofunkcyjność galerii handlowych, w których w jednym miejscu znajdziemy kino, kręgielnię, fitness, różnego rodzaju sklepy i restauracje. Przed zmianą kontakt z kulturą był czymś odświętnym, wyjątkowym, obecnie z dobrodziejstw kultury korzystamy „przy okazji”, a kultura musi być łatwo dostępna. Tłumaczone jest to także ewolucją społecznych zachowań. – Wiele praktyk kulturowych, to są praktyki rozproszone – wyjaśnia prof. Kuligowski. – Odeszliśmy od modelu kultury, który jest narzucony i który musimy akceptować. Większość społeczeństwa chce jakoś w kulturze uczestniczyć, chociażby będąc członkami klubu, gdzie wytwarza się rękodzieło, albo będąc fanem jakiegoś internetowego fandomu i tam dając upust własnej wyobraźni literackiej czy graficznej – dodaje profesor. Wygląda więc na to, że mamy do czynienia ze zjawiskiem demokratyzacji kultury.