Dlaczego na miejsce bitwy polsko-krzyżackiej wybrano Grunwald?
– Z historii polskiej wiemy, że bitwa odbyła się w wiosce Grunwald, ale Niemcy uważają już, że doszło do niej pod Tannenbergiem, czyli dzisiejszym Stębarkiem. Historycy do dziś spierają się co do tego, czy miejsce starannie wybrano, czy było zupełnie przypadkowe. Doskonały, a nieżyjący już polski historyk prof. Stefan Maria Kuczyński utrzymywał, że zostało wyznaczone, ponieważ jeden z przewodników – Grynwald, który prowadził polską armię, był związany z wioską i doskonale znał te tereny.
Spór dotyczy też samego przejścia na pole bitwy.
– Dokładnie Dąbrówna. Prof. Kuczyński sądzi, że Dąbrówno było palone, więc Władysław Jagiełło nie przejeżdżał przez nie. Spalenie go miało na celu wyprowadzenie wojsk zakonnych z zamków. Krzyżacy mieli tu blisko 200 budowli, z czego głównych: komturskich, wójtowskich, komornickich i prokuratorskich prawie 50. Inni historycy z doskonałym szwedzkim prof. Svenem Ekdahlem mówią o tym, że Jagiełło rozbił się ze swoim obozem niedaleko Dąbrówna na polach Wierzbicy. Polski król zdobył zamek w Dąbrównie 13 lipca po południu, zebrał zapasy i 15 lipca rano ruszył w dalszą drogę. Potem wraz z wojskami zrobił sobie postój w lesie – tu znów nie wiadomo, czy polski wódz zszedł specjalnie z drogi marszowej, czy też nie. Jedno jest pewne, około godziny ósmej blisko wioski Grunwald doszło do kontaktu wzrokowego między wrogimi armiami. Wiemy, że po rozstawieniu, wojska były oddalone od siebie na dystans wystrzelonej z łuku strzały, czyli blisko 250 metrów.
Ile tak naprawdę wojsk wzięło udział w bitwie 15 lipca 1410 r.?
– Hipotetyczne dane historyków mówią o polskiej armii w sile 20 tys., armii litewsko-tatarskiej liczącej 10 tys. Zakon krzyżacki wystawił wojska w sile 15 tys. Sama liczebność sprawiła, że bitwę pod Grunwaldem określa się przymiotnikiem „wielka”. Liczba poległych też nie jest dokładnie znana. Z informacji z bulli papieskiej wiemy, że mistrz krzyżacki Heinrich von Plauen ufundował w miejscu walk kaplicę ku czci 18 tys. poległych chrześcijan. Z informacji od węgierskich wysłanników króla Zygmunta Luksemburskiego, którzy chcieli odebrać kwoty pieniężne na zaciąg wojsk wynika, że pod Grunwaldem zginęło tylko 8 tys. osób. Nie wiadomo czy wszystkich, czy tylko po stronie zakonnej. Jedno jest pewne, bitwa trwała wiele godzin, w związku z tym żniwo było na pewno straszliwe.
Na obrazie Jana Matejki wśród wojsk jest też piechota.
– O piechocie mówił także prof. Kuczyński. Dziś wiemy, że pod Grunwaldem piechoty oczywiście nie było. To była bitwa typowo kawaleryjska, tu panowała konnica. Kronika Konfliktu przekazuje informację, że podczas gdy podkanclerzy koronny Mikołaj Trąba odchodzi na zaplecze bitwy, zatrzymuje go ktoś, mówiąc o tym, by poczekał, bo takiego obrazu za życia już nie doświadczy. Rzeczywiście, ta masa koni, tysięcy ich kopyt robiła takie wrażenie, taki hałas, że jak pisze Jan Długosz, gdy mąż męża napierał kruszyły się z trzaskiem oręże, powstał huk i łomot słyszalny na trzy mile.
Ci rycerze byli w pełnym rynsztunku.
– Tak, ale rynsztunek rycerza zależał od wysokości i wagi mężczyzny a ważył nie więcej niż 30 kg. Rycerz nie był cały zakuty w stal. Tak było dopiero w połowie XV w. i to na turniejach. W bitwie rycerz musiał być elastyczny i dać sobie radę w pojedynkę.
Mówi się, że Wielka Bitwa to było tak naprawdę starcie między germańskością a słowiańskością.
– Taką tezę forsowano po 1945 r. Absolutnie się z nią nie zgadzam. Wśród 15 tys. wojsk zakonnych, zakonnych rycerzy było tylko 250. Oni byli oficerami, dowódcami, dzisiaj nazwalibyśmy ich ludźmi od biznesu i marketingu. Pamiętajmy, że Państwo Zakonne powstało po podboju Prus, że Krzyżacy założyli tu 96 miast i od 1400 do 1600 wsi. One od północy były zasiedlane przez mieszkańców Rzeszy Niemieckiej, a od południa przez Mazowszan, tu zwanych Mazurami. Pamiętajmy też o ludności polskiej ziem Chełmińskiej i Dobrzyńskiej, o podbitych w 1308 r. mieszkańcach Pomorza Gdańskiego. Oni wszyscy musieli walczyć po stronie zakonu. Po stronie krzyżackiej stanęli też dwaj polscy książęta: książe Szczecina – Kazimierz i książe Śląski – Konrad Oleśnicki. Tak naprawdę więc trzecia część armii zakonnej to byli Słowianie, Polacy. Kiedy w bitwie padło zwołanie: „Wilno i Kraków”, trzeba było założyć opaski ze słomy i siana, by było wiadomo, kto jest swój, a kto wróg. Co ciekawe, w armii Władysława Jagiełły prócz rycerstwa wielkopolskiego, małopolskiego czy mazowieckiego, Tatarów i Litwinów walczyli też… Niemcy, a właściwie mieszczanie, którzy żyli w Polsce, ale byli narodowości niemieckiej.
A jak to naprawdę było z tą litewską ucieczką?
– Mówi się, że Litwini nas zostawili, ale to nie jest do końca prawda. Trzeba pamiętać, że wyciągnęli oni za sobą całe lewe skrzydło dowodzone przez wielkiego marszałka Fryderyka von Wallenrode. Już śp. prof. Andrzej Nadolski skłaniał się do tezy, że ucieczka na początku bitwy oddziałów litewskich to był manewr pozorowany, zasadzka. Odnaleziono też list między dowódcami rot zaciężnych, który miał ostrzegać wielkiego mistrza przed możliwą pozorowaną ucieczką Litwinów lub Tatarów, jak to miało miejsce podczas bitwy. Dziś nie wiemy, jakie były ustalenia taktyczne między królem Władysławem, księciem Witoldem oraz polskim marszałkiem Zbigniewem z Brzezin. Prawdą jest, że Litwini stali przy nas i dzielnie walczyli i za to należy im się chwała.
W filmie Aleksandra Forda Krzyżacy jest taki przepiękny moment, gdy polscy rycerze śpiewają Bogurodzicę.
– O Bogurodzicy wspomina nie tylko Sienkiewicz czy Ford, ale i Jan Długosz. To był hymn jednoczący wszystkie chorągwie po stronie polskiej pod Grunwaldem. Co ciekawe, Bogurodzica była śpiewana nie raz, a dwa razy. Pierwszy raz na początku bitwy, a drugi po tym, gdy padł sztandar krakowski. Dlaczego wtedy? Bo sztandar krakowski był tym najważniejszym, którym wydawano rozkazy. Był czymś w rodzaju dzisiejszej nawigacji dla reszty wojsk, jak mają się zachować. Jego schowanie świadczyło o poddaniu się lub wycofaniu. Gdy chorągiew przechwytują Krzyżacy od razu intonują swój hymn Chrystus zmartwychwstał. Na szczęście w chorągwi krakowskiej walczył sam Zawisza Czarny z Grabowa herbu Sulima – doskonały rycerz, polityk. Krakowski sztandar zostaje odbity i wtedy rozlega się po raz drugi Bogurodzica na znak, że jesteśmy, walczymy.
Jakim wodzem był Władysław Jagiełło?
– W obliczu wspólnego polsko-litewskiego wroga małopolscy magnaci ściągnęli księcia Władysława Jagiełłę, który choć nie był z pierwszej linii małżeńskiej wielkiego księcia Olgierda, to ten właśnie w nim, a nie w synach z pierwszego związku, pokładał swoje nadzieje. Władysław był dobrze wyuczony i wyszkolony. Nie przegrał też nigdy żadnej bitwy, a gdy mu to groziło, „niechcący” spóźnił się o dzień ze wsparciem dla tatarskiego chana Mamaja w potyczce z Rusią moskiewską. Pod Grunwaldem Jagiełło dowodził typowo statycznie, ze wzgórza. Dzięki czemu miał pod kontrolą całą armię, wiedział komu podesłać posiłki, a które chorągwie wycofać. Z zapisów Jana Długosza wiemy, że Jagiełło rozkazów wydawał tak dużo, że na drugi dzień po bitwie nie mógł wydobyć z siebie słowa.
A kto zabił wielkiego mistrza?
– Z prawdopodobieństwem 70 proc. był to rycerz z chorągwi nadwornej, przychorągiewny Mszczuj ze Skrzynna. Dlaczego akurat on? Bo choć zwłoki wielkiego mistrza znajduje jego sługa Jurga, wszystkie rzeczy, które wielki mistrz miał w obozie: wspaniałe szaty z sukna flamandzkiego, konie, puchary, wozy wraz z całą zawartością, przypadły właśnie jemu – Mszczujowi ze Skrzynna. Złoty pektorał z relikwiami św. krzyża Mszczuj oddał królowi Władysławowi, a z płaszcza von Jungingena uszyto ornat mszalny, w którym przez wiele lat co roku 15 lipca celebrowano Msze św. w Kijach pod Pińczowem.
W dzień bitwy pod Grunwaldem dziś odbywa się potężna jej inscenizacja.
– Gromadzi ona corocznie blisko 50 tys. widzów. Grunwald jest zresztą obecny w sercu każdego Polaka. Tu po 1945 r. jednostki wojskowe składały przysięgę. Dziś pod pomnikiem Grunwaldzkim swój statut uroczyście zatwierdzają kluby motocyklowe. Pamiętajmy, że data 15 lipca była kiedyś pierwszym świętem narodowym. Władysław Jagiełło dbał, by zwycięstwo to celebrowano nawet wtedy, gdy 15 lipca wypadał w środku tygodnia. To było niesłychane wtedy, w kraju średniowiecznym, w feudalizmie. Wiktorię pod Grunwaldem celebrował też król Jan III Sobieski, który w dzień pamiątki po bitwie szedł wraz milicją, cechami rzemieślniczymi, rycerzami w uroczystej procesji, która ruszała z Kościoła na krakowskiej Skałce.
Jarosław Malecki – to urodzony w dzień bitwy pod Grunwaldem pracownik Działu Edukacji Muzeum Bitwy pod Grunwaldem w Stębarku. Wcześniej przez 13 lat pracownik Muzeum Zamkowego w Malborku. Z pasji – historyk.