Bardzo krytyczne uwagi do rządowego projektu ustawy regulującej kwestie in vitro zgłosił jeszcze w maju Sąd Najwyższy. Niestety, posłowie z ugrupowań popierających uchwalenie ustawy w obecnym kształcie (znaczna część PO i SLD) zupełnie nie wzięli ich pod uwagę.
W opinii Sądu Najwyższego można wyróżnić dwie grupy zarzutów wobec rządowego projektu ustawy. Pierwsze z nich dotyczą niejasnych i nieprecyzyjnych definicji. Sąd Najwyższy podkreśla, że projekt „nie określa właściwie statusu prawnego zarodka”, a zawarta w projekcie definicja zarodka nie odpowiada współczesnej wiedzy medycznej. „Brak precyzyjnego określenia statusu zarodków jako najwcześniejszej formy życia ludzkiego stanowi zasadniczą wadę projektu” – stwierdza Sąd Najwyższy w podsumowaniu swej opinii.
Druga grupa zarzutów to kwestie typowo prawne. Proponowane w rządowym projekcie rozwiązania nie wpisują się w obecnie obowiązujący porządek prawny, głównie przez lekceważenie zasad konstytucyjnych oraz niespójność z regulacjami z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego. Opinia Sądu wskazuje, że rządowy projekt narusza normatywy model rodziny oraz zasadę dobra dziecka.
W obronie małżeństwa
Sąd Najwyższy wskazał również, że regulacje dotyczące dawstwa są niespójne z konstytucyjnym modelem życia rodzinnego. Jego pełna realizacja w ustawie winna wyrażać się w „adresowaniu jej rozwiązań tylko do par małżeńskich”. „Nie tracąc z pola widzenia przemian społeczno-obyczajowych, których wyrazem jest zmiana wzorca zawierania małżeństw, zwiększający się udział alternatywnych wobec małżeństwa form życia par (homo- i hereoseksualnych) i w konsekwencji wzrost udziału urodzeń pozamałżeńskich wśród wszystkich urodzeń, konieczne jest podkreślenie, że dopóki nie zmieni się normatywny model rodziny preferujący małżeństwo, obowiązkiem państwa jest realizowanie wynikających z niego wskazówek” – czytamy w opinii Sądu Najwyższego.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris ocenia, że „zarówno treść uwag SN do rządowego projektu legalizującego in vitro, jak i fakt całkowitego ich zignorowania w trakcie prac parlamentarnych wskazują na czysto instrumentalny charakter projektowanej regulacji. Całkowicie lekceważy ona zarówno względy spójności systemowej prawa, jak również dobro dzieci powołanych do życia in vitro”.
Lekarze również krytykują
Warto przypomnieć, że wcześniej krytycznie projekt ustawy w sprawie in vitro oceniła też Naczelna Rada Lekarska. Prezes Maciej Hamankiewicz stwierdził, że ustawa nie chroni należycie zarodków. – Nie zawiera przepisów o liczbie tworzonych i implantowanych zarodków, zrównuje procedury przechowywania zarodków z tymi dotyczącymi komórek rozrodczych, pozwala na ich testowanie – tłumaczył i apelował i zmiany w projekcie ustawy.
Jeszcze dalej idą obrońcy życia, którzy apelują do posłów o odrzucenie ustawy w całości. – Tak naprawdę jest to projekt ustawy, który legalizuje in vitro w Polsce i to w sposób bardzo liberalny, tzn. udostępnia tę metodę w zasadzie wszystkim, którzy by chcieli z niej skorzystać. Zwracam w tym wszystkim uwagę, dlaczego w ogóle jesteśmy przeciwko tej procedurze: jest nieetyczna, godzi w godność człowieka – dziecka poczętego, a także rodziców, mrożenie to też nic innego, jak śmierć „na raty”. Podkreślamy, że jest jej przeciwne wiele środowisk, i to nie tylko kościelnych, ale także np. prawnicze, krytykują tę ustawę też z innych względów – zwraca uwagę dr Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, i również przytacza opinię Sądu Najwyższego.
Rządzący pozostający jednak pod silną presją ze strony środowisk lewicowo-liberalnych nic sobie z tych wątpliwości nie robią i za wszelką cenę prą do uchwalenia zmian jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Zależy im także na tym, by ustawę mógł podpisać odchodzący prezydent Bronisław Komorowski, który swoje urzędowanie kończy 6 sierpnia. Pytanie, jak w tej sytuacji zachowa się grupa kilkudziesięciu konserwatywnych posłów PO, którzy zgłaszali niemal te same wątpliwości co Sąd Najwyższy?