Jak pokazać „afrykańską duszę”? Każde uogólnienie może skrzywdzić i spłycić, czy zatem jest coś wspólnego dla tylu różnych kultur plemiennych, tradycji lokalnych? Intuicyjnie myślimy o poczuciu sacrum, wierze w Boga – Stworzyciela oraz o solidarności i wspólnocie, niezbędnej, bo przecież sam nie przetrwasz w walce o byt. W tym kontekście mocno brzmią słowa Jana Pawła II: „Jest moim gorącym pragnieniem i nadzieją, by Afryka na zawsze zachowała jej bezcenne dziedzictwo kulturowe i nigdy nie poddała się pokusie indywidualizmu, tak bardzo obcego jej najlepszym tradycjom”. Z kolei Benedykt XVI zauważył, że „dusza Afryki to duchowe «płuco» dla ludzkości, która wydaje się, że jest w kryzysie wiary i nadziei, ze względu na ludzi i nadzwyczajnego bogactwa duchowe swoich dzieci”. Spróbujmy zatem pokazać tradycyjne afrykańskie wartości życia i rodziny, pokazać choćby fragment afrykańskiej duszy.
Dzieci to życie
Afrykańskie rozumienie życia jest całościowe, obejmuje przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Dlatego rodzina to żyjący, umarli i jeszcze nie narodzeni. Benedykt XVI mówił, że życie w Afryce jest „postrzegane jako coś, co obejmuje i zawiera przodków, żyjących i tych jeszcze nie urodzonych, całe stworzenie i wszystkie istoty”. To samo życie płynie w każdym z członków rodziny, stąd wzajemny szacunek i wsparcie. Co więcej, życie jest darem, czyli wypełnia serce radością, i to bez względu na pandemie, jak AIDS, ebola, malaria. Dla mieszkańców Czarnego Lądu dzieci to błogosławieństwo. Znacznie ważniejsze jest posiadanie dzieci niż zgodność charakterów w małżeństwie. Brak dzieci jest „przekleństwem”. Posiadanie potomstwa jest obowiązkiem wobec przodków i wspólnoty. Nadto najmłodsi są wyrazem pragnienia nieśmiertelności – „żyję poprzez moje dzieci, jeżeli nie mam dzieci, to jak bym był martwym”. Dlatego propagowanie antykoncepcji jest sprzeczne z tradycyjnym afrykańskim rozumieniem życia i pragnieniem posiadania potomstwa. Niemniej to właśnie w tym aspekcie ma miejsce szaleńczy atak współczesnego świata poprzez liczne organizacje międzynarodowe, szantażujące rządy państw afrykańskich – pomoc finansowa w zamian za wprowadzanie rozwiązań przeciwnych życiu człowieka i godności rodziny.
Najnowszy przykład to walka o zablokowanie szczepionki nominalnie przeciwko tężcowi, która miała wysterylizować przeszło dwa miliony nieświadomych niczego kobiet. Powoduje ona nieodwracalną sterylizację po zażyciu piątej dawki leku. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i UNICEF przekazały Kenii ponad dwa miliony nowych szczepionek, będących „zamaskowanym programem kontroli urodzeń”, któremu poddane miały być kobiety w wieku od 14 do 49 lat. Na szczęście szczepienia wstrzymano w momencie, gdy milion kobiet przyjęło trzecią dawkę, co nie wywołało jeszcze antykoncepcyjnych skutków.
„Familia mkubwa”
Małżeństwo w Afryce jest wydarzeniem wspólnotowym – to przymierze pomiędzy rodzinami i klanami. Sama forma tradycyjna ma co najmniej pięć etapów: czas zalotów; przedstawienie dziewczyny rodzicom narzeczonego; wizytę złożoną rodzicom narzeczonej przez rodziców narzeczonego; wypłatę posagu i ucztowanie; ślub sam w sobie. Zaangażowane rodziny mają się troszczyć o sukces małżeństwa, w przypadku kryzysu mają zaś wspierać i prowadzić mediację, zwłaszcza tzw. Starsi. Ich rola jest nie do przecenienia, są pamięcią pokoleń, „w Afryce osoby w podeszłym wieku są cenione i doskonale zintegrowane w ich rodzinach” (Benedykt XVI). Oczywiście nic nie jest tak jednoznaczne, są choćby przypadki zemsty i odwlekania zgody na małżeństwo poprzez nierealistyczne żądania posagowe czy też przeakcentowanie wartości społecznych związku kosztem wartości indywidualnych takich jak wzajemna miłość, osobisty wybór małżonka, pragnienie niezależności kontra decyzja starszych. Sam jednak posag nie jest opłatą a „bogactwem oblubienicy”, ma cementować związek. W Afryce rodzina sięga daleko poza najbliższy krąg, to wszyscy spokrewnieni, choćby w najdalszej linii. Owa „familia mkubwa” ma za zadanie pomóc w czasach kryzysu – kiedy sam doświadczyłeś pomocy, pewnego dnia spłacisz ów dług choćby wobec najdalej spokrewnionych z Tobą kuzynów.
Geniusz kobiety
Nikt nie ma wątpliwości co do prawdziwości genialnych słów Benedykta XVI, który zauważył, że „kobiety w Afryce wniosły niezwykły wkład w życie rodziny, społeczeństwa i Kościoła przez ich wiele talentów i wyjątkowe dary”. Tak, to mężczyzna jest głową rodziny, ale nie można sobie wyobrazić Afryki bez zaradnych kobiet walczących o przetrwanie rodziny (dom, gospodarstwo, dzieci, coraz częściej kariera, wpływowe pozycje społeczno-polityczne). Oczywiście wiele jeszcze należy tu uczynić w temacie równości szans i obrony przed prześladowaniami oraz kliszami kulturowymi i nieludzkimi tradycjami niektórych plemion (problemem jest m.in. obrzezanie kobiet).
Płciowość w tradycyjnych kulturach jest przedmiotem ceremonii inicjacyjnych, wstydliwym, tajemniczym, nieporuszanym na forum, choć oczywiście przypływa fala zachodniej mentalności banalizującej i komercjalizującej akty seksualne, odzierając je z sensu i konsekwencji moralnych. W założeniu plemiennym akt seksualny ma na celu nie tyle przyjemność, ile życie, stąd też odrzucenie perwersji jako niesłużącej czy też przeciwnej prokreacji. Co do poligamii, widzimy stopniową redukcję zjawiska (wcześniej w kontekście życia na roli pełniła ona funkcję pomocy w utrzymaniu domu), monogamia coraz szerzej przyjmowana jest dziś jako służąca podniesieniu godności kobiety.
Walka o afrykańską duszę
Jak zauważa Benedykt XVI, „Afryka przeżywa szok kulturowy” oraz potężny „kryzys antropologiczny”. Mamy do czynienia z licznymi zagrożeniami dla tradycyjnych wartości rodzinnych (wyłączność, trwałość, otwartość na życie). Zagrożeniem dla stabilności małżeństwa są coraz liczniejsze rozwody, pijaństwo, przemoc. Niebezpieczeństwem dla równości stron są poligamia, dyskryminacja, nierówność majątkowa małżonków. Jedność małżeństwa jest niszczona przez rozwiązłość, cudzołóstwo, pornografię. Wartości posiadania dzieci przeciwstawia się promowanie aborcji, antykoncepcji, wczesnej seksualności nastolatków.
Afryka doświadcza potężnych zmian polityczno-społeczno-ekonomicznych. Choćby praca obojga małżonków poza miejscem wychowania dzieci albo pracujące matki odseparowane od dzieci. Mężczyzna, w dobie kryzysu, czasem nie spełnia roli żywiciela rodziny (kryzysy osobiste, alkoholizm, hazard). Walczące o byt, matki z braku innych perspektyw czasem dopuszczają się prostytucji. To wszystko atakuje piękną ideę tradycyjnej afrykańskiej szerokiej rodziny wspierającej się nawzajem.
Nadto, mamy do czynienia z propagowaniem „mentalności antykoncepcyjnej” choćby poprzez przeciwną tradycyjnym wartościom afrykańskim kontrolę urodzin czy też poprzez masową dostępność środków antykoncepcyjnych. Czy nie jest to agresywny współczesny neokolonializm zachodnich liberalnych myślicieli? Masowa dostępność aborcji (potężna skala zjawiska) oraz liczne zdrady dewastujące małżeństwa dopełniają owego smutnego obrazu wyzwań współczesności, walki o afrykańską duszę.
Wszystko to sprawia, że nasza afrykańska chrześcijańska misja się nie kończy, nie kończy się bowiem nigdy walka o godność osoby ludzkiej.