Przebaczenie ponad ludzkie siły (cz. III)
W najnowszej historii dokonała się przemiana znaczenia słowa „przebaczenie”. Tak jak inne rzeczywistości naszej wiary, przebaczenie jako wartość pozytywna odnalazło swoje miejsce w naszej europejskiej cywilizacji, która w ostatnich latach staje się cywilizacją globalną. Oderwane jednak od rzeczywistości wiary i zintegrowane ze strukturą społeczności laickiej, przebaczenie staje się wartością, która traci swoją specyfikę, swoją ewangeliczną nowość.
Zmieniona tożsamość
Związek między tą wartością i jej korzeniami duchowymi się osłabia. W następstwie, kiedy wiara w Boga Jezusa Chrystusa zanika coraz bardziej, przebaczenie staje się sierotą, która powoli zapomina nawet o istnieniu swojego ojca i w ten sposób zmienia swoją tożsamość.
Myśliciel Ivan Illich, w książce opublikowanej po jego śmierci jako rodzaj testamentu duchowego, stwierdza coś, co daje do myślenia. Według niego wiele aspektów tego, co nazywamy epoką nowożytną, nie jest negatywną reakcją na chrześcijaństwo, ale sekularyzacją i instytucjonalizacją elementów, które tylko z pozoru wydają się chrześcijańskie. Illich podsumowuje ten proces, odwołując się do łacińskiego powiedzenia corruptio optimi pessima, zepsucie i perwersja lepszego jest czymś gorszym. Przedstawia znaczenie tego powiedzenia, odwołując się do przypowieści o dobrym Samarytaninie: Jezus opowiada o spotkaniu osobistym, w którym człowiek wezwany jest do pomocy poszkodowanemu, ponieważ w nim odkrywa Chrystusa, a więc alter ego (drugie ja), czyli brata, a nie obcego. W późniejszym czasie społeczności europejskie stworzyły instytucje charytatywne, aby zwiększyć skuteczność niesienia pomocy ubogim. Jednocześnie jednak sprowokowały proces, który doprowadził do wyeliminowania wymiaru osobistego i duchowego czynów, które niosły tę pomoc. Zmienił się w ostateczności sens słowa „pomoc”. Wydaje mi się, że to samo możemy powiedzieć o znaczeniu słowa „przebaczenie”. Na początku traktowane było ono jak cud, nowe stworzenie, które jest owocem działania Bożego. W świecie chrześcijańskim przebaczenie stało się jednak czystym działaniem człowieka, które powinno być podejmowane z jego woli. Musisz przebaczyć swojemu bratu – ilu rodziców (nie tylko chrześcijan) mówi tak do swoich dzieci? A więc gdzie jest problem? – zapytacie. Nie jest dobrze, że przebaczenie jest częścią naszego codziennego życia, bez wyraźnego odniesienia do wiary? W żadnym razie! Dzisiaj przebaczenie jest sprawą dużej wagi, bardziej niż kiedykolwiek. Tylko że jeśli sposób pojmowania tej wartości przez chrześcijan, który próbowałem powyżej wyjaśnić, jest prawdziwy, to redukcja przebaczenia do czynu, który człowiek może podjąć siłą własnej woli, jest zafałszowaniem pierwotnego sensu przebaczenia.
Kto prawdziwie przebacza?
Musimy zauważyć dwie tego konsekwencje: po pierwsze, przebaczenie, które ofiarujemy, nie będzie prawdziwym przebaczeniem. Po drugie, uświadamiając sobie prawdę, że przebaczenie jest ponad ludzkie siły, postanowimy je porzucić i staniemy się gorsi od tego, jacy byliśmy wcześniej. Rzeczywiście, bardzo często zdarza się, że to, co dzisiaj nazywamy przebaczeniem, zbliżone jest do postaw znanych z pogańskiego antyku. Dla wielu osób przebaczenie oznacza usprawiedliwienie złego zachowania drugiej osoby („nie jest tak źle” albo „nie zrobił tego celowo”) lub mieszamy pojęcie przebaczenia z łagodnością czy życzliwością. W ten sposób zatrzymujemy się w połowie drogi, aby odpowiedzieć złem na zło. Proszę mnie źle nie zrozumieć, próby usprawiedliwiania złoczyńcy i życzliwość wobec niego nie są same w sobie złe, są jednak postawami dalekimi od właściwego zrozumienia słowa „przebaczenie”. Wprowadzają zamęt w pojmowaniu tego, czym naprawdę jest przebaczenie. Jedyną alternatywą dla tych fałszywych znaczeń jest świadomość, że przebaczenie jest w praktyce ponad ludzkie siły. Stąd niektórzy mówią: „wiem, że powinienem przebaczyć mojemu bratu, ale nie potrafię…”. Jest to zachowanie wynikające z posłuszeństwa moralizowaniu, ale nie ma zbyt wiele wspólnego z Ewangelią. Jest jej zniekształceniem. Jest natomiast powodem narastającego poczucia winy, które nikomu nie służy, a w dalszej perspektywie skłania do wniosku: przebaczenie jest nie do zrealizowania, a więc nie przejmujmy się nim. Jest też inna konsekwencja sekularyzacji i instytucjonalizacji przebaczenia. Według koncepcji chrześcijańskiej przebaczenie oznacza wzięcie na siebie konsekwencji zła, które popełnił ktoś inny. Zamiast tłumaczyć przestępstwo lub nakładać cały ciężar odpowiedzialności za jego konsekwencje osobie, która go popełniła, ten, kto przebacza, wyraża solidarność ze sprawcą złego czynu i nie pozostawia go samego z popełnionym złem. Przebaczenie jest miłością, która kosztuje. Ten, kto przebacza naprawdę, żeby użyć pewnego przykładu, którego nie należy brać zbyt dosłownie, płaci za to wysoką cenę.
Nieść cudzy ciężar
W Księdze Izajasza Bóg narzeka, że ludzie nie czynią nic dla Niego i prowokują go swoimi złymi czynami: „Lecz ty, Jakubie, nie wzywałeś Mnie, bo się Mną znudziłeś, Izraelu! Nie przyniosłeś Mi baranka na całopalenie ani Mnie nie uczciłeś krwawymi ofiarami. Nie zmuszałem cię do ofiary niekrwawej ani cię nie trudziłem ofiarą kadzidła. Nie kupiłeś Mi wonnej trzciny za pieniądze ani Mnie nie upoiłeś tłuszczem twoich ofiar; raczej Mi przykrość zadałeś twoimi grzechami, występkami twoimi Mnie zamęczasz. Ja, właśnie Ja przekreślam twe przestępstwa i nie wspominam twych grzechów” (Iz 43, 22–25). Poprzez tak wyraźny antropomorfizm prorok chce nam uświadomić, że przebaczenie wymaga wysiłku, także ze strony Boga. Przecież to Bóg wziął na siebie ciężar ludzkiego grzechu. Jest to obraz, który autor kontynuuje, mówiąc o cierpiącym słudze Jahwe, który niesie ciężar zła ludu Izraela aż po śmierć, która ma mu zapewnić uzdrowienie (Iz 53). Dla nas, chrześcijan, oczywiście jest to figura Starego Testamentu, która wyraża najgłębszy sens krzyża Chrystusa. Pieśń o cierpiącym słudze Jahwe uwypukla jednocześnie to, co jest sednem przebaczenia Bożego i zaproszeniem do przebaczenia, którego może dokonywać także człowiek, umocniony łaską Chrystusa. Tym sednem jest wzięcie na siebie tego, co powinien z racji swojego złego postępowania nieść inny.
brat John z Taize
konferencja wygłoszona w Trydencie, 2013