Logo Przewdonik Katolicki

Wiara i obyczaj

Błażej Tobolski
Fot.

Kiedy sprowadzamy świętowanie Wielkanocy jedynie do święconki i dyngusa, to tak, jakbyśmy odłożyli na bok najpiękniejszy prezent, jaki dostaliśmy, a całą uwagę skupili na kolorowym papierze, w który został zapakowany. Mimo to, nie wyrzucajmy zbyt pochopnie tego papieru do kosza...

Kiedy sprowadzamy świętowanie Wielkanocy jedynie do święconki i dyngusa, to tak, jakbyśmy odłożyli na bok najpiękniejszy prezent, jaki dostaliśmy, a całą uwagę skupili na kolorowym papierze, w który został zapakowany. Mimo to, nie wyrzucajmy zbyt pochopnie tego „papieru” do kosza...

Wielkanoc to naprawdę Wielka Noc, kiedy została pokonana śmierć, a my otrzymaliśmy nadzieję na życie, i to wieczne. Obchodząc te święta, uczestniczymy przede wszystkim, poprzez liturgię, w wydarzeniach zbawczych Chrystusa: męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Warto też rozumieć bogate w symbole zwyczaje ludowe towarzyszące naszemu świętowaniu, bo inaczej stają się one dla nas tradycją bez znaczenia, przesłaniającą istotę samych świąt. I wtedy nawet wielkanocny koszyczek przygotowany świadomie ma głębszą wymowę.

 

Czas Wielkiej Soboty

Do tej tradycyjnej już w Polsce święconki idą chyba wszyscy, nawet jeśli miałaby to być jedyna, niestety, „wizyta” w kościele w Triduum Paschalnym czy nawet w ciągu całego roku. I dlatego też zapewne w wielu parafiach pokarmy na stół wielkanocny święcone są przy kościołach, co zachęca do ich nawiedzenia. Wielka Sobota bowiem, kiedy to błogosławieństwo się odbywa, jest przede wszystkim dniem adoracji Chrystusa w Najświętszym Sakramencie wystawionym w tzw. grobie Pańskim. I to przy Nim powinniśmy się zatrzymać, choćby na chwilę, pośród przedświątecznych przygotowań. Natomiast uroczyste błogosławieństwo pokarmów, praktykowane w Polsce co najmniej od XIV w., a w Kościele powszechnym dużo wcześniej, powinno nam przypominać, byśmy także na co dzień posiłki, zwłaszcza te wspólne, rodzinne rozpoczynali znakiem krzyża i modlitwą dziękczynną za dary otrzymane dzięki Bożej dobroci.

Dzisiaj do święconki niesiemy jedynie symboliczne koszyczki, ale dawniej, zwłaszcza na wsiach, święcone były całe ogromne kosze pełne przygotowanego jadła, którego obfitość świadczyła także o zasobności danego gospodarstwa. Jednak niezależnie od pozycji materialnej składamy sobie życzenia, tak jak i niegdyś było to praktykowane, dzieląc się przy wielkanocnym stole poświęconym jajkiem symbolizującym nowe życie, które mamy dzięki Zmartwychwstałemu. Warto wówczas sięgnąć też, podobnie jak podczas Wigilii, po Pismo Święte i przeczytać fragment z Ewangelii według św. Łukasza (Łk 24, 36–43).

 

Jajka, pisanki, kraszanki...

Te święcone jajka, jak przypomina etnograf dr Hanka Wawruch, w kulturze ludowej musiały być dodatkowo pięknie przyozdobione. A stosowano w tym celu przeróżne, zależne od regionu, techniki i wzornictwo. – W Wielkopolsce przygotowywało się kraszanki, czyli jajka jednorodnie barwione na różne kolory bez dodatkowych ornamentów. Natomiast pisanka, którym to terminem obecnie określa się każde przyozdobione jajko, wykonywana była tzw. metodą rytowniczą. Polegała ona na skrobaniu ornamentu rysikiem na wcześniej zabarwionym jajku. Trudniejszym już sposobem zdobienia była metoda batikowa, do której używano gorącego wosku. Woskiem tym najpierw malowało się na jajku wzór, a dopiero później je barwiono. W miejscu, gdzie znajdował się wosk, farba nie chwytała i po jego usunięciu pozostawał jasny ornament. W ten sposób, nanosząc wosk (usuwany dopiero na samym końcu) na kolejne warstwy farby, uzyskiwano różnobarwne wzory – tłumaczy etnograf. Dzisiaj możemy kupić barwniki spożywcze do naszych pisanek, jednak kiedyś do uzyskiwania kolorów korzystano z naturalnych barwników. – Ich intensywność zależała od stężenia wywaru i czasu gotowania w nich jajek. I tak kolory od złotego aż do brązowawego dawały łupiny cebuli. Na czerwono czy nawet czarno barwiła kora dębu lub szyszki czy kora olchy. Zieleń dawało młode żyto lub jęczmień, róż – łupiny buraka i kwiaty malwy, a żółć uzyskiwano z szafranu – wymienia dr Wawruch. Zaznacza jednocześnie, że jajka można również ozdabiać, naklejając na nie miniaturowe wycinanki z papieru, z czego słyną pisanki (czy raczej wycinanki) łowickie lub na sposób kurpiowski, czyli za pomocą naklejania rdzenia sitowia (cienkich paseczków ze środka sitowia) i kawałków włóczki.

 

Woda i palemki

Wszystkie te techniki można poznać chociażby podczas warsztatów dla dzieci i młodzieży oraz jarmarków dla osób indywidualnych i całych rodzin organizowanych już od kilkunastu lat przez Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w wielkopolskiej Szreniawie. – Tam można także poznać inne zwyczaje i obrzędy ludowe związane z różnymi świętami dorocznymi, a więc także i z Wielkanocą. A tych zwyczajów i symboli jest sporo, bowiem dotyczą one zarówno sfery religijnej, jak i obrzędowości roku agrarnego, czyli tego, co dzieje się w przyrodzie, która teraz, wiosną budzi się do życia, odradzając po zimie – wyjaśnia dr Hanka Wawruch, kustosz dyplomowany tego muzeum. Jednym z takich najważniejszych symboli, jak podkreśla, jest życiodajna woda, pobudzająca przyrodę do życia. Tę święconą w kościele, którą kapłan święci potem pokarmy czy mieszkania, przynosi się do domu i wlewa do umieszczonej przy drzwiach kropielnicy, czyniąc nią, wchodząc i wychodząc, znak krzyża. – Dawniej jednak w niektórych wsiach, także w Wielkopolsce, w Wielki Piątek wieczorem kobiety szły do pobliskich strumieni czy jezior i obmywały się, co stanowiło nawiązanie do obmywania ran Chrystusa, zanosząc też wodę członkom rodziny. Także śmigus-dyngus, zwany inaczej polewajką, odnosił się w polskiej kulturze do pewnej ekspiacji, zadośćuczynienia, poprzez polewanie właśnie, a na Kaszubach przez uderzanie wierzbowymi witkami, za winy i grzechy – mówi etnograf.

W kulturze ludowej związek z odradzającym się wiosną życiem mają również palemki święcone w Niedzielę Palmową. – Łączono je z drzewkami życia nazywanymi zależnie od regionu: maikiem, gaikiem lub nowym latkiem. Była to umajona, czyli przyozdobiona kolorowymi wstążeczkami i kwiatkami z bibuły, gałąź brzeziny, wierzby z tzw. kotkami czy nawet iglaka. Zatykano ją później w domach za świętymi obrazami, wierząc, że uchroni ona od chorób i zapewni gospodarstwu dobrobyt w nadchodzącym roku – opowiada dr Wawruch. Warto o tym wiedzieć, choć przechowywane w chrześcijańskim domu palemki są przede wszystkim świadectwem wiary w Chrystusa i Jego zwycięstwa nad śmiercią.

 


Jak przygotować koszyczek do święconki?

wyjaśnia dr Hanka Wawruch, etnograf z Muzeum Narodowego Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie:

– W tradycyjnym, najlepiej wiklinowym, koszyczku ze święconką przede wszystkim powinny znaleźć się jajka symbolizujące odradzające się życie oraz chleb będący symbolem Ciała Pańskiego, które spożywamy w Eucharystii jako pokarm na życie wieczne, ale też stanowiący nasz codzienny, powszedni pokarm. Dalej wkładamy do niego baranka z masła – symbol Chrystusa Zmartwychwstałego, chrzan – symbol siły i witalności oraz sól. Ona nie tylko symbolicznie chroni nas od zepsucia, czyli grzechu, ale ma także oczyszczać. I w tej swojej funkcji zastępuje jeden z najistotniejszych, obok życiodajnej wody, symboli wielkanocnych, jakim jest ogień. On, wypalając i przez to oczyszczając wszystko w płomieniach, święcony jest w naszych kościołach w Wielką Sobotę wieczorem. Niegdyś na wsiach kobiety brały nawet węgielek z takiego poświęconego ogniska, starając się go donieść do domu tak, aby nie zgasł.

Do święconki niesiemy również kawałek kiełbasy i wędzonki, czyli potraw, których nie jadło się kiedyś, zwłaszcza na wsiach, w Wielkim Poście. Ten czas pokuty i postu był wśród ludności wiejskiej, inaczej niż w wielu szlacheckich dworach czy mieszczańskich domach, bardzo rygorystycznie przestrzegany, zwłaszcza że na tzw. przednówku, gdy brakowało żywności, ludziom nierzadko wręcz głód zaglądał w oczy. Stąd mięso pojawiające się na wielkanocnym stole, a wcześniej w koszyku ze święconką, było symbolem obfitości. Jednocześnie wynoszono za granice wsi kawałek śledzika i trochę żuru, kiedyś jak najbardziej postnej zupy, zakopując je w ziemi na znak kończącego się Wielkiego Postu.

Tradycyjne już bardziej znaczenie mają także niesione do poświęcenia domowe wypieki: serniki, placki, a zwłaszcza wielkanocne baby drożdżowe. Teraz najczęściej przygotowujemy, można powiedzieć, babeczki, ale dawniej taka baba ważyła kilka kilogramów i stanowiła powód do dumy każdej dobrej gospodyni. Zresztą z jej pieczeniem związany był cały zwyczaj, w czasie którego mężczyźni nie mogli nawet wchodzić do kuchni, aby baba przypadkiem nie upadła i nie zrobił się zakalec. Bardzo popularne są też dziś mazurki jako typowo polski tradycyjny wielkanocny wypiek. Pochodzenie mazurków nie zostało dotychczas dostatecznie wyjaśnione. Być może, iż uwidoczniły się w nich wpływy słodkiej kuchni tureckiej.

Sam koszyczek ze święconką powinien być również umajony zielonymi gałązkami, do czego najczęściej używa się bukszpanu czy rzeżuchy, które symbolizują odradzające się życie – nasze oraz to wokół nas, w budzącej się wiosną do życia przyrodzie.

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki