Logo Przewdonik Katolicki

Dzień Zakochanych... codziennie

Paweł Piwowarczyk
Fot.

Dostałem od znajomej kopertę. W niej była ulotka z dużym napisem na środku Kursy Małżeńskie. W środku dołączona karteczka od znajomej i tekst: Paweł! Zrób z tego pożytek, bo to jest na pewno DOBRO. No to robię pożytek. Piszę o tym dobru.

Dostałem od znajomej kopertę. W niej była ulotka z dużym napisem na środku „Kursy Małżeńskie”. W środku dołączona karteczka od znajomej i tekst: „Paweł! Zrób z tego pożytek, bo to jest na pewno DOBRO”. No to robię pożytek. Piszę o tym dobru.

 
Kurs, o którym mowa, odbywa się w około stu państwach świata. Jest również w Polsce od dziesięciu lat. Dopiero parę lat temu trafił do Krakowa. Z pewnością niewielu o nim słyszało. Nie wymaga większego nagłośnienia, gdyż zapisy zanim na dobre zaczną się, już się kończą.
 
Angielskie korzenie
Skąd wziął się kurs? Swoje początki ma w Kościele anglikańskim. Materiały z kursów prowadzonych w Anglii trafiły do Polski i zaczęły być wykorzystywane po przetłumaczeniu. Odpowiedzialność przed władzą kościelną w Polsce za promowanie i tłumaczenie materiałów bierze Stowarzyszenie Alfa Polska. Kurs prowadzony będzie w całej Polsce na szerszą skalę. Jesienią planowana jest ogólnopolska konferencja inaugurująca kurs. Czym jest ta inicjatywa, że cieszy się taką popularnością?
 
Po co nam kurs?
„Powrócić do pierwszej miłości i ponownego zafascynowania się sobą nawzajem” – taka jest odpowiedź na pytanie dotyczące celu tego typu spotkań. Materiał kursu obejmuje wszystkie zagadnienia, które są proponowane we wszystkich formach spotkań dla małżeństw. Dotyczą komunikacji, przebaczenia, odnowy relacji, wrażliwości na drugą osobę. Tematyka spotkań jest dla większości w jakimś stopniu znana, ale zaskakująca jest przede wszystkim forma prowadzenia spotkań. Małżonkowie niejednokrotnie uczą się na nowo spędzać ze sobączas i rozmawiać na głębszym niż dotychczas poziomie. Punkt ciężkości położony jest na rozmowę między małżonkami – mówią Anna i Henryk Sekułowie, pionierzy Kursów Małżeńskich w Krakowie, którzy wkrótce rozpoczną piątą edycję. Do kogo kierowany jest kurs? Liderzy kursu, gdy ktoś ich pyta, czy nadaje się na taki kurs, zwykle pytają: „Czy uważasz, że twoje małżeństwo jest idealne i   nic absolutnie nie trzeba w nim zmienić?” Jeśli masz wątpliwości, to czuj się zaproszony. Tu staż małżeński, wykształcenie, wiek nie mają żadnego znaczenia.
 
Co tydzień randka!
Kurs stanowi osiem cotygodniowych sesji, każda na inny temat. Jest on znakomicie metodycznie przygotowany, porusza większość problemów, które pojawiają się w małżeństwie. Tematy są tak ustawione, że kolejny temat jest bazą dla następnego. Pierwszy temat to budowanie fundamentów, drugi – sztuka komunikacji. Skoro komunikacja, to jest oczywiste, że będą się pojawiały konflikty, dlatego trzeci temat to rozwiązywanie konfliktów. Przy konfliktach powstają czasem zranienia, stąd kolejna sesja dotyczy przebaczenia itd. Każda sesja trwa dwie i pół godziny. Jak wspomina Anna, jedna z pań tak opisywała pierwszą sesję: „Jak zobaczyłam zapaloną świecę i obrus, kawę, herbatę i jak usłyszałam muzykę, jak zobaczyłam męża, na którego będę mogła patrzeć przez ten czas, to z wrażenia z tej sesji niewiele wiedziałam” – cytuje uczestniczkę. Jak podkreślają Anna i Henryk, bardzo ważne jest to, żeby małżeństwa doceniły wagę świętowania w tym szalonym życiu, które mamy. Dlatego sesje odbywają się bez dzieci. Małżonkowie proszeni są o to, aby zadbali o opiekę nad dziećmi. Niektórym wydawało się to nierealne, ale gdy się udało i gdy skończyli kurs twierdzili, że nic lepszego nie mogło ich spotkać. Jedni mówią, że mają kurs, inni – że specjalne sesje małżeńskie, a inni po prostu wychodzą na cotygodniową randkę. Nieważne, jak określają spotkania, które odbywają się w klimatycznym Kamieniołomie przy kościele św. Józefa w Krakowie-Podgórzu, ważne, że wchodzą na inny poziom rozmowy, inny poziom relacji.
 
Zmieniać nawyki
Jak wygląda pojedyncza sesja? Kurs jest prowadzony w grupie, lecz respektuje prywatność uczestników. Małżeństwa siedzą przy osobnych stolikach we wspomnianej wcześniej kawiarnianej atmosferze. Czas rozmowy między małżonkami poprzedzają wykłady prelegentów dotyczące tematów, które poruszają uczestnicy. Na twarzach małżonków nie widać znudzenia. Zazwyczaj brakuje czasu, żeby wszystko omówić. Kurs jest bardzo praktyczny i ma również za zadanie zmienić złe nawyki małżonków. W czasie spotkań małżonkowie dowiadują się nowych rzeczy o życiowym partnerze oraz o sobie. Świadczy o tym choćby świadectwo kobiety z 30-letnim stażem, która przez wiele lat pracowała wspólnie z mężem. Dopiero podczas kursu dowiedziała, co jest ważne dla męża w ich małżeństwie, a co nie… – Czas jest tak przemyślany, żeby zagospodarować i otworzyć wszystkie przestrzenie, tak aby małżonkowie w razie niepokojów w małżeństwie, umieli wykorzystać poznane narzędzia. Uczestnicy namacalnie doświadczają tego, jak trzeba walczyć o czas dla siebie, aby rozpoznać i poukładać problemy, które mają miejsce w ich małżeństwie – podkreślają prowadzący.
 
Blokada opada
Kurs nie daje żadnej gotowej recepty. Przede wszystkim podpowiada, gdzie szukać, jeśli coś się złego dzieje. Nie rozwiąże problemów od razu, jest on tylko narzędziem. Jeśli uczestnikom uda się tych narzędzi odpowiednio używać, to z pewnością rozwiążą problemy, jakie mają miejsce w ich małżeństwie czy rodzinie. Tu małżonkowie z dala od domu i kłopotów powracają do pierwszej miłości, do pierwszej jedności. Ważne jest właśnie to „tutaj”. Jak wspominają liderzy, było takie małżeństwo, które podzieliło się świadectwem, w którym opowiedziało o tym, jak temat którego nie skończyli w sesji, chcieli dokończyć w domu. Zasiedli do stołu i po trzech zdaniach się pokłócili…. Świadomość zostawienia problemów w domu odblokowuje małżonków. Niektórzy uśmiechają się i mówią też, że tu nie wypada się pokłócić wśród obcych. Sytuacja wymaga kultury. Trzeba podjąć tematy, których sobie nie uświadamiali i nie umieli o nich rozmawiać. A wszystko idzie w kierunku jedności między małżonkami – jedności ciała, intelektu i ducha. 
– Zapraszamy niezależnie od stażu, wykształcenia, wyznania. Zapraszamy, bo chrześcijaństwo proponuje takie wartości i sposób na życie. To propozycja chrześcijan dla wszystkich, którzy chcą coś zmienić w życiu. Zapraszając tutaj, mówimy małżonkom, że to oni biorą na siebie trud – choćby trud organizacji swojego czasu, organizacji opieki nad dziećmi. Taki kurs to wielka małżeńska mobilizacja, by poprawić relacje – przekonują liderzy spotkań. Wielu dopiero decydując się na kurs, zaczyna się przekonywać, że nie muszą czekać, aż dzieci dorosną, aby mieć czas dla siebie i swoich spraw. A wcześniej wydawało się im to niemożliwe. Co staje się priorytetem po kursie? Pilnowanie czasu dla siebie! W kalendarzu zaczyna się pojawiać cyklicznie taki wieczór we dwoje. Złamać tylko okazjonalne wyrywanie się na weekend, o to też chodzi. A jaki ma wtedy sens obchodzenie okazjonalnego Dnia Zakochanych, skoro zaczyna on trwać cały rok?
 
 

BĘDZIE CO ROBIĆ!
Jak sprawić, żeby Dzień Zakochanych trwał cały rok?
– Jeżeli zakochania nie przyjmujemy jako uczucia, lecz jako działanie, to może trwać.
Św. Paweł mówi: „Przyobleczcie się w miłość”. Ta miłość ma być czymś w rodzaju płaszcza, który codziennie rano ubieram. Bóg, który nas umiłował, dał swojego Syna – miłość Boża jest miłością działającą. Trzeba tylko wyjść naprzeciw współmałżonka, być proaktywnym, myśleć, co mogę zrobić, by było mu lepiej. Wtedy Dzień Zakochanych potrwa cały rok. Ważne, żeby zapomnieć o sobie, wtedy pojawia się okazja do działania przez 365 dni przez 24 godziny na dobę i będzie co robić!

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki