Od pierwszej wizyty Jana Pawła II w Gnieźnie minęło osiemnaście lat. Druga wizyta – w zupełnie innym czasie i zupełnie innej Polsce – wyraźnie nawiązywała do tej pierwszej.
Jan Paweł II wylądował w Gnieźnie późnym wieczorem 2 czerwca 1997 r. Przejeżdżając do rezydencji witał pozdrawiających go pielgrzymów, poświęcił również ustawiony przy kościele garnizonowym pomnik św. Wojciecha. Później okazało, że młodzi pamiętają owo pierwsze spotkanie pod balkonem i również teraz czekali na swojego papieża, który mimo zmęczenia wyszedł jeszcze do nich na chwilę, żeby razem zaśpiewać hymn ku czci św. Wojciecha.
Budować nową Europę
Rankiem 3 czerwca Jan Paweł II, zanim spotkał się z wiernymi na placu, wszedł najpierw do katedry, żeby modlić się prze relikwiach św. Wojciecha. Podarował katedrze złoty kielich i poświęcił barokową konfesją oraz wykonany z brązu ołtarz, będący darem Episkopatu Niemiec i narodu niemieckiego.
We Mszy św., sprawowanej na placu św. Wojciecha, u stóp gnieźnieńskiej katedry, wzięli udział nie tylko licznie zgromadzeni wierni, ale przede wszystkim prezydenci siedmiu państw Europy Środkowej – ci, których historia splotła się z historią życia św. Wojciecha. Polskę prezentował Aleksander Kwaśniewski, Czechy – Vaclav Havel, Niemcy – Roman Herzog, Węgry – Arpad Göncz, Słowację – Michal Kovač, Litwę – Algirdas Brazauskas, a Ukrainę – Leonid Kuczma.
„Czcigodni Panowie, wasza obecność tutaj w Gnieźnie ma szczególne znaczenie dla całego kontynentu europejskiego – mówił do nich Jan Paweł II. – Tak jak przed tysiącem lat, tak i dziś świadczy ona o chęci pokojowego współżycia i budowania nowej Europy, złączonej więzami solidarności”.
Za papieżem sprawującym Eucharystię umieszczona była wielka replika Drzwi Gnieźnieńskich, a on wręczał misjonarzom krzyże misyjne, a młodzieży – Ewangeliarz. Najważniejsze były jednak słowa, które wówczas padały…
Jedność i wolność
„«Ziarno, które obumrze, przynosi plon obfity». Jakże dosłownie te słowa spełniły się w życiu i w śmierci św. Wojciecha! – wołał papież od grobu świętego męczennika. – Jego męczeńska krew, zmieszana z krwią innych polskich męczenników, leży u fundamentów Kościoła i państwa na ziemiach piastowskich. (…) Zjazd Gnieźnieński otworzył dla Polski drogę ku jedności z całą rodziną państw Europy. U progu drugiego tysiąclecia naród polski zyskał prawo, by na równi z innymi narodami włączyć się w proces tworzenia nowego oblicza Europy. Jest więc św. Wojciech wielkim patronem jednoczącego się wówczas w imię Chrystusa naszego kontynentu. Święty Męczennik tak swoim życiem, jak i swoją śmiercią kładzie podwaliny pod europejską tożsamość i jedność”.
Europa – to był najważniejszy motyw papieskich słów, które kierował do nas w 1997 r. Był to czas, kiedy w Polsce trwały spory wokół Unii Europejskiej i zasadności do przystąpienia do niej. Jan Paweł II wprost o Unii nie mówił, przypominał za to, że mamy w Europie swoje niezbywalne miejsce. Podkreślał również, że prawdziwej jedności nie budują wyłącznie zewnętrzne struktury. Przypominając swoją poprzednią wizytę w Gnieźnie mówił: „Z tego miejsca rozlała się wówczas potężna fala, moc Ducha Świętego. Tutaj zaczęła przybierać konkretne formy myśl o nowej ewangelizacji. W tym czasie dokonały się wielkie przemiany, powstały nowe możliwości, pojawili się nowi ludzie. Runął mur dzielący Europę. Pięćdziesiąt lat po rozpoczęciu II wojny światowej jej skutki przestały żłobić oblicze naszego kontynentu. Skończyło się półwieczne rozdzielenie, za które szczególnie straszliwą cenę płaciły miliony mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej. Dlatego tutaj, przy grobie św. Wojciecha, składam dziś Bogu Wszechmogącemu dziękczynienie za wielki dar wolności, jaki otrzymały narody Europy”.
Mury stare i nowe
Dziękczynienie za wolność zawsze w nauczaniu bł. Jana Pawła II łączyło się ze stawianiem wymagań: wolność niesienie ze sobą zobowiązanie. Wymagań nie mogło zabraknąć więc i w Gnieźnie.
„Potrzebna jest nam gotowość. Okazuje się bowiem w sposób niekiedy bardzo bolesny, że odzyskanie prawa samostanowienia oraz poszerzenie swobód politycznych i ekonomicznych nie wystarcza dla odbudowy europejskiej jedności. (…) Czyż nie można powiedzieć, że po upadku jednego muru, tego widzialnego, jeszcze bardziej odsłonił się inny mur, niewidzialny, który nadal dzieli nasz kontynent – mur, który przebiega przez ludzkie serca? Jest on zbudowany z lęku i agresji, z braku zrozumienia dla ludzi o innym pochodzeniu i innym kolorze skóry, przekonaniach religijnych, jest on zbudowany z egoizmu politycznego i gospodarczego oraz z osłabienia wrażliwości na wartość życia ludzkiego i godność każdego człowieka. Nawet niewątpliwe osiągnięcia ostatniego okresu na polu gospodarczym, politycznym, społecznym nie przesłaniają istnienia tego muru. Jego cień kładzie się na całej Europie. Do prawdziwego zjednoczenia kontynentu europejskiego droga jeszcze jest daleka. Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało chrześcijaństwo, ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwój dziejów ludów i narodów”.
Wiosna Kościoła
Stawiane przez papieża wymagania były trudne. On jednak na tym nie poprzestał: wiedział, że Polakom trzeba dodać odwagi.
„Tu, z tego miejsca, powtarzam wołanie z początku mego pontyfikatu: otwórzcie drzwi Chrystusowi! – wołał. – W imię poszanowania praw człowieka, w imię wolności, równości, braterstwa, w imię międzyludzkiej solidarności i miłości, wołam: nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi! Człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa. Dlatego mur, który wznosi się dzisiaj w sercach, mur, który dzieli Europę, nie runie bez nawrotu ku Ewangelii. Bez Chrystusa nie można budować trwałej jedności. Nie można tego robić, odcinając się od tych korzeni, z których wyrosły narody i kultury Europy i od wielkiego bogactwa minionych wieków. Jakże można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu» dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej, będącej owocem miłości Boga? (…) Umiłowani bracia i siostry, w jak niezwykłej godzinie dziejów przyszło nam żyć! Jak ważkie zadania powierzył nam Chrystus! On wzywa każdego z nas, abyśmy przygotowywali nową wiosnę Kościoła. Chce, aby Kościół — ten sam, co w czasach apostolskich i w czasach św. Wojciecha — wkroczył w nowe tysiąclecie pełen świeżości, rozkwitającego nowego życia i rozmachu ewangelicznego”.
Duchowa jedność
Po homilii bł. Jan Paweł II podszedł do prezydentów, żeby uścisnąć im dłonie. Później, już po Eucharystii, spotkał się z nimi jeszcze raz w rezydencji arcybiskupów gnieźnieńskich. „W naszym stuleciu, również bardzo burzliwym, ludy środkowej Europy przeszły straszliwe doświadczenia – przypominał rządzącym papież. – Dzisiaj otwierają się przed nimi nowe drogi. Trzeba, aby Europejczycy umieli zdecydowanie podjąć wysiłek twórczej współpracy, aby umacniali pokój między sobą i wokół siebie! Nie można pozostawić żadnego kraju, nawet słabszego, poza obrębem wspólnot, które obecnie powstają!
(…) Wzniosłość misji ludzi kierujących polityką polega na tym, że mają oni działać w taki sposób, aby zawsze była szanowana godność każdej ludzkiej istoty; stwarzać sprzyjające warunki dla budzenia ofiarnej solidarności, która nie pozostawia na marginesie życia żadnego współobywatela; umożliwiać każdemu dostęp do dóbr kultury; uznawać i wprowadzać w życie najwyższe wartości humanistyczne i duchowe; dawać wyraz swoim przekonaniom religijnym i ukazywać ich wartość innym. Postępując tą drogą, kontynent europejski umocni swoją jedność, dochowa wierności tym, którzy położyli podwaliny pod jego kulturę i spełni swoje doczesne powołanie w świecie”.
Kiedy przeżywamy liturgiczne wspomnienie błogosławionego papieża, przygotowując się jednocześnie do jego kanonizacji, powinniśmy jak najczęściej wracać do tych słów – zwłaszcza że z roku na rok zdają się one być coraz bardziej obce naszej rzeczywistości.