Logo Przewdonik Katolicki

Wieczność na dotyk

Monika Białkowska
Fot.

Z s. Różą Pierzchałą ze Zgromadzenia Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych rozmawia Monika Białkowska

 

To odważne – całe życie poświęcić w zgromadzeniu, które pomaga tym, których nie widać…

– Ależ to jest wspaniałe! Mam wrażenie, że przeżywam swoje życie na dwóch płaszczyznach, bo wszelkie dobro, które czynię tu, na ziemi, ma swoje odbicie w czyśćcu! Jeżeli pamięta się, jak bardzo cierpią zmarli w czyśćcu, to chce się im pomagać. Każdy dobry czyn, spełniany w łasce uświęcającej i z miłości do Boga, ma wartość zasługującą. To znaczy, że jest dla nich pomocą, że zmniejsza karę za grzechy, a tym samym skraca pobyt w czyśćcu. To nie muszą być rzeczy wielkie: liczy się każda praca podejmowana z miłością, nawet zwykłe, domowe obowiązki. Żyjąc w charyzmacie zgromadzenia, wszystkie moje modlitwy i wszystkie wartości zadośćuczynne, jakie mogę zdobyć na ziemi, ofiaruję za zmarłych, nie zostawiając nic dla siebie. Liczę tylko na Boże Miłosierdzie.

 

Ktoś by powiedział, że jest Siostra prawdziwą ryzykantką!

– A ja nie mam takiego poczucia! Chciałabym, jak święta Tereska, przyjść do Jezusa z pustymi rękoma i powiedzieć: „Zrób ze mną, co chcesz; ja nie mam nic, oddałam wszystko i jestem wolna”. To naprawdę daje poczucie ogromnej wolności, kiedy nie myśli się o zbieraniu zasług dla siebie! Chcę oddawać wszystko ze świadomością, że to i tak jest bardzo mało wobec Jego miłości, wobec tego, czym jestem przez Niego obdarowywana. W gruncie rzeczy robię bardzo mało – ale nawet to „mało”, czynione z miłości, ma wielką wartość. I to daje mi radość, gdy wierzę, że pomagam tym, którzy cierpią w czyśćcu. Nie wiem, kto z tego korzysta. Zresztą, nawet nie staram się tego „dyktować” Panu Bogu. Owszem, proszę za tymi, którzy są polecani naszym modlitwom, czy za moimi bliskimi, ale wszystko i tak zostawiam Jego woli. Bóg oddaje to tym duszom, którym sam zechce. To taki duchowy biznes, w którym rachunek jest prosty: wszystko moje przestaje być moje – jest dla Boga i dla zmarłych. Ale tego się nie da zrozumieć inaczej, jak tylko na płaszczyźnie wiary.

 

Tą troską o dusze czyśćcowe zarażają Siostry również innych…

-...

– W latach 80. ludzie zaczęli pisać do nas i pytać, jak pomagać zmarłym, jakie modlitwy odmawiać itp. Tych próśb było tak dużo, że postanowiłyśmy opracować pewne wytyczne, dotyczące pomagania zmarłym w oparciu o naukę Kościoła.  Tak zrodziło się Apostolstwo Pomocy Duszom Czyśćcowym. W przyszłym roku minie 30 lat jego istnienia, a wpisanych jest do niego około 20 tys. członków, nie tylko w Polsce, ale również na Białorusi, Ukrainie, Litwie, Łotwie czy w Niemczech. Powstało również Młodzieżowe Dzieło Pomocy dla Czyśćca. Członkowie apostolstwa spotykają się w grupach w swoich parafiach, otrzymują biuletyny z katechezami, zamawiają i uczestniczą w Mszach św. za zmarłych.

Takie pragnienie pomagania zmarłym pojawia się często po śmierci bliskich osób. Wypływa z emocjonalnej więzi między ludźmi – i z wiary. Jeśli kochało się i pomagało komuś za życia, to tym bardziej teraz chce się pomagać i teraz – gdy oni tak bardzo naszej pomocy potrzebują. W apostolstwie są jednak również i tacy ludzie, którzy trafili tu, czując wewnętrzne przynaglenie do takiej modlitwy, bez związku ze śmiercią kogoś bliskiego.
 
Umarłym dają Siostry wszystko. A żywym?
– Nasza założycielka Wanda Olędzka, a potem jej następczyni Natalia Nitosławska podjęły od początku pracę wśród ludzi chorych, chcąc umożliwić im przygotowanie się do chrześcijańskiego przeżywania śmierci. Moment śmierci, jak podkreślają teologowie, jest decydującym o wieczności – bo nawet jeżeli w życiu człowiek błądził, popełniał wiele zła, ale umierając, pojednał się z Bogiem, Bóg w swoim miłosierdziu nie odmówi mu zbawienia. Dlatego modlimy się także za konających. Prowadzimy domy pomocy społecznej, w których również staramy się pomóc ludziom w przygotowaniu się do śmierci. Przychodzą do nas czasem na kilka miesięcy, a czasem tylko na kilka tygodni, często wcześniej żyjąc daleko od Kościoła, a tu mają możliwość pojednania się z Bogiem i spokojnie umierają. A my nadal pamiętamy o nich w modlitwie.
 
A czy możemy powiedzieć, że Pan Bóg posługuje się duszami? Czy naprawdę wysyła je do nas, na przykład w snach? Czy to tylko nasze imaginacje?
– Trzeba podchodzić do tego z wielkim dystansem, bez emocji – ale wydaje mi się, że jest w tym też coś Bożego. Bóg w swoim miłosierdziu może pozwolić cierpiącym w czyśćcu  przypomnieć się żyjącym, poprosić o modlitwę. To może być także umocnieniem dla żyjących, bo obraz człowieka szczęśliwego czy pełnego nadziei uspokaja w przeżywaniu żałoby, daje radość. Takie doświadczenia są zachętą do modlitwy za zmarłych – i to właśnie jest dla nich pomocą. Czasem zmarły mówi o tym, że jest mu zimno, że jest głodny, czasem wygląda na smutnego i nieszczęśliwego, czasem wprost prosi o zamówienie Mszy św., odmówienie Różańca, uregulowanie jakichś spraw materialnych.
 
Jak wiele musimy dać zmarłym, żeby pomóc im wydostać się z czyśćca?
– Ofiara Jezusa jest tak wielka, że wystarczy jedna Msza św. Ale  sprawiedliwość Boża wymaga, że czasem zmarły musi długo czekać, zanim owoce tej Mszy św. będą mu ofiarowane. Nie można zapominać, że istotą czyśćca jest oczyszczenie miłości, a nie „kupowanie” nieba. Inaczej ludzie bogaci mogliby z łatwością dostać się do nieba.
Bardzo ważne w pomaganiu cierpiącym w czyśćcu jest przebaczenie im krzywd,   wyrządzonych za życia. Niektórzy teologowie uważają nawet, że brak przebaczenia przez żyjących na ziemi uniemożliwia wręcz wejście zmarłym do nieba.
 
Czy boi się Siostra śmierci?
– Jest w nas jakiś fizyczny lęk przed śmiercią, i to jest naturalne, bo nasze ciało broni się przed cierpieniem i unicestwieniem. Ale w obecnej chwili myślę o tym spokojnie i z radością czekam na spotkanie z Jezusem. Całe życiem szukam Jezusa, a On po prostu przyjdzie, aby mnie przeprowadzić do wieczności. Każda obecność przy umierających jest jakimś uroczystym momentem. To wielkie misterium, kiedy dusza przechodzi do wieczności – to jakieś spotkanie z wiecznością dla tych, którzy towarzyszą umierającemu. We wspólnocie zakonnej gromadzimy się przy umierającej siostrze, aby towarzyszyć jej modlitwą, w tym ważnym dla niej momencie.
 
 

Zgromadzenie Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych jest zgromadzeniem bezhabitowym, założonym w 1889 r. przez bł. Honorata Koźmińskiego, Wandę Olędzką i Natalię Nitosławską. Powołaniem sióstr jest pomaganie cierpiącym duszom zmarłych poprzez modlitwę, ofiarę i prace apostolskie. Wspomożycielki składają akt heroicznej miłości za zmarłych, który polega na zrzeczeniu się na ich korzyść wszystkich zasług za życia i modlitw ofiarowanych w ich intencji po śmierci. Od ponad 100 lat prowadzą dom pomocy społecznej w Nowym Mieście nad Pilicą, a od 1993 r. – również w Legionowie. Dom Generalny zgromadzenia znajduje się w Sulejówku. Więcej o siostrach wspomożycielach i ich powołaniu można znaleźć na ich stronie internetowej www.wspomozyciel

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki