Logo Przewdonik Katolicki

Mam nadzieję, że będę w niej do końca moich dni.

PK
Fot.

O swojej tęsknocie za Ojcem opowiada Rafael Ferreira z São Paulo, koordynator misji na Europę

 

– Pochodzę z bardzo biednej rodziny, która należała do świadków Jehowy. Moja mama urodziła mnie, gdy miała 14 lat, a ojciec zostawił ją, gdy tylko dowiedział się, że jest w ciąży. Wychowywała mnie babcia, a po jej śmierci ciocia.

Najgorszym dniem w roku był dla mnie Dzień Ojca. Kiedy miałem 9 lat, przyszedłem do domu, otworzyłem Pismo Święte i przeczytałem słowa z Księgi proroka Jeremiasza: „Zanim się urodziłeś, znałem cię”. Pomyślałem, że skoro Bóg znał mnie zanim się urodziłem, w takim razie to On jest moim ojcem. Jak to dziecko, prosiłem, żeby stanął w drzwiach, abym mógł Go obdarować prezentem...

Kiedy po ośmiu latach niewidzenia się ze mną moja mama zabrała mnie do siebie, zacząłem chodzić na imprezy, pić alkohol, zażywać extasy. Tak było do 15. roku życia. Pewnego razu po trzydniowej imprezie mój przyjaciel poprosił mnie, żebym poszedł z nim do kościoła. Nigdy wcześniej nie myślałem nawet, żeby wejść do kościoła katolickiego. Ale byłem w stanie odurzenia, więc zgodziłem się i usiadłem na końcu świątyni. Pierwsze czytanie czytał mały chłopiec, który wskazał ręką jakby w moją stronę i usłyszałem słowa: „Zanim się urodziłeś, znałem cię”. Upadłem wówczas na kolana i zacząłem bardzo płakać. Płakałem długo, a kiedy przestałem, byłem już zupełnie trzeźwy, bez żadnych efektów zamroczenia. Poczułem wtedy mocny, wewnętrzny głos: „Rafaelu, jesteś moim synem”. Jak się później okazało, był to Dzień Ojca... Od tamtej chwili zacząłem chodzić do kościoła, nie biorę narkotyków, nie piję alkoholu, a mija właśnie 12 lat.

Jakiś czas później poznałem Wspólnotę Przymierze Miłosierdzia i przyłączyłem się do niej. Po roku pojechałem do domu odwiedzić mamę. I jak ewangelizujemy bezdomnych we Wspólnocie, tak postanowiłem pójść i porozmawiać z tymi, których spotkam. Mama wyszła wówczas z domu, więc chciałem zaprosić kilka osób do domu, żeby się umyli i coś zjedli. Na placu siedziało kilku bezdomnych, ale z mojego zaproszenia skorzystał tylko jeden. Kiedy się wykąpał i ogolił, zaczęliśmy rozmawiać o życiu. Słuchając jego opowieści odkryłem, że to jest mój biologiczny ojciec. Tak właśnie spotkałem swojego tatę.

A Wspólnota? Mam nadzieję, że będę w niej do końca moich dni.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki