Wypchnięta przez falę
Moim marzeniem było zobaczyć z bliska Ojca Świętego. Młody ksiądz, najwyraźniej wzruszony prośbami starszej pani o pomoc, poprowadził mnie do miejsca w ławce, gdzie była odrobina wolnego miejsca. Powiedział, że tuż obok będzie przechodził Jan Paweł II. Gdy papież pojawił się przed katedrą, tłum zafalował. Tak samo ten w świątyni. Skutkiem owej fali było... wypchnięcie mnie z ławki. Wprost przed Ojca Świętego. Dalsze wypadki trwały chwilę, ale cóż to była za chwila! Zdążyłam krzyknąć: – Ojcze Święty, Sadlno pozdrawia! – i ucałować papieską dłoń. Jan Paweł II dotknął mojej głowy w geście błogosławieństwa. Jakiś czas później napisałam o tym wszystkim w liście do Stolicy Apostolskiej. W odpowiedzi, wraz z błogosławieństwem Ojca Świętego, otrzymałam różaniec.
Bez wahania
Gdy w Ciechocinku powstał Dom Samotnej Matki, pojechałyśmy tam z panią Marią z Sadlna. Pierwszą przełożoną DSM była s. Janisława. Biednie tam było, schody skrzypiące, a siostra sama piekła chleb. Na pytanie, czego najbardziej potrzeba w domu, odpowiedziała, że jedzenia. Już w drodze powrotnej układałyśmy plan zbiórki i transportu żywności do Ciechocinka. Niebawem w parafii rozpoczęło się składanie darów serca. Pan Andrzej Walicki, właściciel młyna, przez 20 lat, dwa razy w roku przekazywał pokaźny wór mąki. Mieszkańcy darowali nabiał, domowe wędliny, drób; prezes GS Sadlno – proszek do prania. Wśród uczniów szkoły w Sadlnie zbiórkę mydeł prowadziła katechetka, pani Beata Antczak. Jedną z pierwszych osób, które woziły dary do Ciechocinka, był ks. Waldemar Karasiński; transportu nigdy nie odmówił żaden z parafian. Od lat zajmuje się tym pan Józef. Do akcji przyłączyła się też parafia Tomisławice. Odzież pochodzącą ze zbiórki odbierali księża ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny.
Kujawianki z prezencją
Postanowiłam nauczyć się robienia zdjęć. Kupiłam sobie aparat fotograficzny. Świeżo zdobyta umiejętność okazała się bardzo przydatna przy prowadzeniu kroniki parafialnej. Sporo czasu i zaangażowania należało poświęcić asyście parafialnej. Własnym sumptem kupiliśmy materiały potrzebne do uszycia czterech kompletów kobiecych strojów kujawskich. Dobrze, że wśród nas są zdolne krawcowe i hafciarki. Od tamtej pory nasze Kujawianki pięknie prezentują się podczas wszelkich uroczystości kościelnych z udziałem asysty.
Boże cuda
Patrzę wstecz, idę dalej. Myślę: ileż to Bożych cudów zamanifestowało się w moim życiu! Może takim cudem był wyraz oczu chorych parafian, których odwiedzałam w Środę Popielcową, przynosząc pobłogosławiony przez kapłana popiół, a także dobre słowo? Czy nie było cudem przystąpienie do Chrztu św. i Pierwszej Komunii Świętej przygotowanych przeze mnie dużych już dzieci, zaniedbanych, opuszczonych? A pomyślnie ukończona katechizacja przed Pierwszą Komunią Świętą trzydziestoletniego mężczyzny i dwóch dorosłych dziewcząt? Równie żywo pamiętam obrazy związane z przygotowywaniem do przyjęcia sakramentów pewnego starego człowieka i jego żony, która cierpiała na chorobę nowotworową. Oboje przez 30 lat byli obojętni religijnie.
Przez wszystkie te lata tysiące razy przemierzyłam parafię pieszo i na rowerze. Podążałam przez polne drogi i wiejskie ścieżki, szosami. Czasem w kurzu, czasem wśród śniegu, kiedy indziej pośród błota i kałuż. Zawsze w poczuciu odpowiedzialności za innych, z miłością do ludzi, z wiarą, że Bóg mnie kocha, a bliźni potrzebują. Każdy dzień jest darem Bożym. Nauczmy się wykorzystywać każdą chwilę dla Jego chwały, abyśmy doświadczali cudów.