Gdy on sam dyktuje Bogu w co będzie wierzył. Innym zjawiskiem jest sielankowość wiary. Religia nie daje wówczas trwałego duchowego oparcia, bo szuka się w niej emocjonalnej satysfakcji, przyjemnych doznań lub doraźnego pocieszenia. W ten sposób zanika religijność związana z „krzyżem”, a poszerza swój zasięg religia „bez krzyża i cierpienia”.
Obserwujemy także zjawisko horyzontalizacji chrześcijaństwa. Wielu ludzi traktuje religię nie jako drogę do Boga i szczęścia wiecznego, ale jako środek „etycznego” urządzenia się na ziemi. Prowadzi to do zeświecczenia zbawienia, ogranicza zbawienie do doczesności. Wiernym brak czasu na kontemplację i wyciszenie duchowe, postępuje proces zanikania praktyk religijnych u ludzi ochrzczonych. Wiara nie owocuje i nie znajduje potwierdzenia w świadectwie życia codziennego, nie wyraża się zawierzeniem oraz wiernością Bogu, Krzyżowi i Ewangelii.
W dzisiejszej Ewangelii apostołowie proszą Jezusa: „Przymnóż nam wiary” (Łk 17, 5). Wiara była trudna nie tylko dla apostołów, jest trudna także dla nas, bo każe nam wychodzić poza nas samych. Prowadzi nas do Boga. Ukazuje nam określoną wizję celu naszego życia i pobudza nas do działania. Objawia nam najgłębszy sens naszego człowieczeństwa i wieczne przeznaczenie. Kształtująca się na podłożu wiary duchowość chrześcijańska, nie tylko, co czynią także modne dziś u nas i lansowane duchowości Wschodu, uczy panowania nad sobą, ale zobowiązuje człowieka też do ustawicznego przekraczania siebie, przerastania siebie, bo dzięki łasce Bożej powoli dojrzewamy do wymiaru boskości (por. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 90 n.).
Papież Benedykt XVI podczas pielgrzymki do naszej Ojczyzny wyjaśniał nam w Krakowie, że wierzyć to przede wszystkim uznać za prawdę to, czego do końca nie ogarnia nasz umysł. Przyjąć to, co Bóg nam objawia o sobie, o nas samych i otaczającej nas rzeczywistości, także tej, która nas czeka w wieczności. Wiara poszerza horyzont naszego poznania i pozwala dotrzeć do tajemnicy, w jakiej zanurzona jest nasza egzystencja. Jej pokarmem są: codzienna modlitwa, Eucharystia, sakrament pokuty i pojednania oraz spełnianie dobrych uczynków. Bez tych wartości wiara słabnie i zanika.
Prawdziwa wiara nie ogranicza się do prywatności. Jest sprawą prywatną w tym sensie, że nikt nie zastąpi człowieka w jego osobistym spotkaniu z Bogiem. Bóg pragnie jednak swoją zbawczą miłością objąć nie tylko poszczególnego człowieka, ale też całe rodziny, ludzkie wspólnoty, narody i społeczeństwa. Ludzie wierzący mają obowiązek głosić Chrystusa swoim życiem i utrwalać Jego królestwo na ziemi. Zatem nie można się wstydzić swojej wiary, nie można jej ukrywać, trzeba jawnie i odważnie ukazywać ją światu.
Podczas pierwszej pielgrzymki do naszej Ojczyzny w 1979 r. Sługa Boży Jan Paweł II w Krakowie mówił nam: „Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Dziś tej mocy bardziej nam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów. (...) Musicie być mocni mocą miłości, która jest potężniejsza niż śmierć”. A na koniec tego wspomnianego wystąpienia wołał: „Proszę was: abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście mieli ufność nawet wbrew każdej swojej słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdywało”.
Trwać mocno w wierze, to wzorem apostołów: poznawać prawdę o miłości, postawić w życiu na największą Miłość, zgodnie z tym co pisał św. Jan „…myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam” (1 J 4, 16).