Mam takie wrażenie, że ostatnio młodzi ludzie jakby nie doceniali sakramentu namaszczenia chorych, w takim znaczeniu, że nie proponują swoim chorym rodzicom, aby przyszedł do nich kapłan ze świętymi olejami. Nie wiem, czy boją się, że zapraszając księdza, tym samym przestraszą swoich rodziców rychłą śmiercią, czy też po prostu nie rozumieją znaczenia samego sakramentu.
Stanisława
Być może wytłumaczenie przedstawionego zachowania leży w obu przyczynach. Może nawet w imię źle pojętej miłości do rodziców dzieci odsuwają ten moment spotkania osoby chorej z duszpasterzem, a później żałują, że już jest za późno. A może taka postawa jeszcze bardziej jest podyktowana niedocenianiem sakramentu namaszczenia chorych bądź nawet niewiarą w moc łaski tego sakramentu?
Kościół katolicki wierzy i naucza, że namaszczenie chorych jest jednym z siedmiu sakramentów, ustanowionym przez Chrystusa Pana. Wspomina o nim św. Marek (6, 13), a poleca go i ogłasza św. Jakub: „Choruje ktoś między wami? Niech sprowadzi prezbiterów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone (Jk 5,14 – 15).
Sakramentu namaszczenia chorych udziela się poprzez namaszczenie chorego poświęconym olejem i wypowiedzenie słów przepisanych w księgach liturgicznych (por. kan. 998 KPK). Namaszczenia dokonuje się na czole i na rękach osoby chorej. W wypadku konieczności wystarcza jedno namaszczenie na czole lub nawet na innej części ciała (por. kan. 1000 § 1 KPK).
Jeśli zezwala stan zdrowia, zwłaszcza gdy chory pragnie przyjąć Komunię św., namaszczenia można udzielić podczas Mszy św. odprawianej w kościele, w domu chorego, w szpitalu albo w innym godnym pomieszczeniu.
Nie zwlekajmy z zaproszeniem kapłana do chorego, mając także na uwadze napomnienie: „Duszpasterze i bliscy chorego powinni troszczyć się, by chorzy byli umacniani tym sakramentem w odpowiednim czasie” (por. kan. 1001 KPK).