Zakopiański oddział Związku Podhalan prowadzi akcję „Tatry dla powodzian”. Górale nie ograniczyli się tylko do zbiórki pieniędzy, pomagają na różne sposoby. Już trzy razy dotarli do gminy Wilków przywożąc dary i biorąc udział w porządkowaniu zalanych gospodarstw.
Jest to wyjątkowa akcja - nie urzędowa, ale spontaniczna. Ciągle się rozwija, bo kolejne osoby dokładają swoje cegiełki. Wspaniałe jest to, że każdy może pomóc na miarę swoich możliwości. - Oglądanie w telewizji tych ludzi, którzy zostali zalani, było pełne emocji. Nie zawsze otrzymywali oni taką pomoc, jaka była im naprawdę potrzebna. Patrząc na to czułem, że my też musimy coś zrobić – wspomina Marcin Zubek, prezes Związku Podhalan w Zakopanem i pomysłodawca akcji.
Pomagać, ale jak?
Zaczęło się od pomysłu zorganizowania charytatywnego koncertu, podczas którego wystąpić mieli góralscy wykonawcy. Koncert odbył się 9 sierpnia, ale poprzedziły go wyjazdy do Wilkowa. - Zastanawialiśmy się, komu i w jaki sposób pomóc. Chcieliśmy dotrzeć bezpośrednio do osób potrzebujących. Zapakowaliśmy więc dary i wyruszyliśmy, aby rozpoznać sytuację. Zaczęliśmy też szukać rąk do pracy. Podczas kolejnych wyjazdów wiedzieliśmy już jakie są potrzeby i nasza pomoc była skierowana do konkretnych osób – relacjonuje Marcin Zubek. Górale docierali w odległe zakątki, gdzie przez długi okres czasu nie było pitnej wody ani prądu.- Niektórzy ludzie nie potrzebowali darów, ale dobrego słowa. Byli załamani i nie wierzyli, że coś jeszcze można uratować z ich dobytku. Dopiero po kilku dniach pojawiały się łzy radości i zdziwienie, że tak wiele udało się zrobić – dodaje.
Wspólnie można zrobić więcej
W Zakopanem do akcji włączył się Caritas, TOPR, aptekarze, przedsiębiorcy, poszczególne parafie. Prywatne osoby udostępniały samochody i sprzęt. Związek Podhalan pomagał też w zorganizowaniu wypoczynku dla kilkudziesięciu dzieci z Wilkowa. Podczas koncertu charytatywnego udało się zebrać 17 tys. zł. Kolejne kwesty były prowadzone podczas Światowego Zjazdu Górali i Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich. Jak wyjaśniali organizatorzy akcji, ludziom potrzeba bodźca, żeby nie zamykali się ze swoimi problemami, tylko pomagali innym. - W górach echo bardzo długo niesie głos Jana Pawła II. To przecież z Jego ust w 1997 r. padły tu słowa „Na was zawsze można liczyć”. Tu z góry lepiej widać, co dzieje się w całej ojczyźnie i nie możemy być wobec tego obojętni. U nas ta woda się zaczęła, więc w głębi serca czuliśmy, że musimy pomóc. Ta akcja nauczyła nas czegoś nowego i na przyszłość, jeśli ktoś będzie znów potrzebował pomocy, to będziemy otwarci – deklaruje Marcin Zubek.