Według ostatnich doniesień, na tegoroczne obchody dwóch okrągłych rocznic: wybuchu II wojny światowej i obalenia komunizmu, polski rząd wyda 15 milionów złotych. Tymczasem w Poznaniu, znacznie skromniejszym kosztem, nie udało się odnowić w przededniu tej pierwszej rocznicy, niszczejących od wielu lat miejsc pamięci polskiej martyrologii z czasów wojny.
Poznańskie jezioro Rusałka i otaczające je lasy to nie tylko miejsce wypoczynku i rekreacji, ale także szczególnej pamięci narodowej. Tutaj, w latach drugiej wojny światowej, rozstrzeliwano mieszkańców Poznania i Wielkopolski, m.in. więźniów Fortu VII – pierwszego na ziemiach polskich, zaanektowanych przez III Rzeszę, obozu koncentracyjnego. W pierwszych miesiącach wojny mordowano tu m.in. ofiary tzw. eutanazji eugenicznej – zaczadzonych spalinami samochodowymi niepełnosprawnych i psychicznie chorych z poznańskich i wielkopolskich szpitali. Po wojnie ponure miejsca kaźni nad Rusałką, a także w lesie na Dębinie, zostały oznaczone i stosownie zagospodarowane. Stworzono cztery miejsca pamięci narodowej, upamiętniające śmierć i pierwotny pochówek kilkuset Polaków podczas II wojny światowej. Głazy lub obeliski z tablicami pamiątkowymi umieszczono po południowej, północnej i zachodniej stronie jeziora Rusałka oraz na Dębinie, obok nasypu kolejowego. W tamtym czasie dokonano też ekshumacji szczątków ludzkich z tych miejsc, a następnie przeniesiono je do zbiorowej mogiły w kwaterze Bohaterów cmentarza na stoku Cytadeli poznańskiej.
W poszukiwaniu pamięci
Dziś, by odnaleźć wspomniane obiekty, trzeba dysponować zdolnościami niemal traperskimi. Wszystkie trzy miejsca nad Rusałką ukryte są w gąszczu lasów otaczających jezioro. Większość poznaniaków w ogóle nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia. Prawie nikt nie składa już tam kwiatów, nie zapala zniczy. Robią to tylko prywatnie nieliczni poznaniacy. Droga do tych miejsc nie jest oznaczona i wiedzie wśród gałęzi, wiosną i latem poprzez wysokie krzaki. Jedynie obelisk na południowym brzegu Rusałki jest łatwiejszy do zidentyfikowania, tam też zaglądają uczniowie pobliskich szkół, niekiedy grabią liście, składają kwiaty…
Miasto „stara się” od lat
W listopadzie 2005 roku zwróciliśmy na ten problem uwagę Wydziału Kultury Urzędu Miasta Poznania. „Sytuacja miejsc nad Rusałką jest nam znana” – mówił nam wówczas jeden z urzędników. „Przed niespełna miesiącem urzędnicy odbyli nawet wizję lokalną w tych miejscach. Rzeczywiście są one zaniedbane. Podjęliśmy więc decyzję o odnowieniu omawianych obiektów. Nie wiem tylko, czy ze względu na warunki pogodowe uda się to jeszcze w tym roku, czy dopiero w następnym” – dodawał gorliwie urzędnik przed ponad czterema laty! Niestety, mimo szumnych zapowiedzi żadnej renowacji obiektów pamięci narodowej nad poznańską Rusałką nie dokonano nie tylko w 2006 roku, ale też w dwóch kolejnych latach.
Postanowiliśmy więc przypomnieć o tej sprawie władzom w roku, kiedy będziemy szczególnie czcić ofiary II wojny światowej, w związku z 70. rocznicą jej wybuchu. W Wydziale Kultury Urzędu Miasta nie dowiedzieliśmy się w zasadzie niczego nowego – problem jest znany, ale rokrocznie kwoty na tego typu prace są niewielkie i w zasadzie nie mieszczą się w budżecie wydziału. A poza tym tak naprawdę nie wiadomo do końca, kto według obowiązujących przepisów prawa jest odpowiedzialny za opiekę nad tymi miejscami: Urząd Miasta, wojewoda, który z mocy ustawy sprawuje opiekę nad grobownictwem wojennym, czy może gospodarz terenu, na którym znajdują się wspomniane pomniki – w tym wypadku Zarząd Zieleni Miejskiej oraz Poznański Ośrodek Sportu i Rekreacji. W gąszczu tych pytań i niejasności postanowiliśmy cokolwiek ustalić.
Gry i zabawy w urzędach
W Wojewódzkim Komitecie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, którego formalnym przewodniczącym jest wojewoda wielkopolski, pytanie o zaniedbane miejsca nad Rusałką wywołało zrazu konsternację: – A są tam takie miejsca? – zapytał nas sekretarz Komitetu, Adam Kaczmarek, tłumacząc, że swą funkcję pełni dopiero od grudnia ubiegłego roku. Po wtajemniczeniu sekretarza Komitetu w sprawę zechciał on zapewnić nas, że się nią zainteresuje. Ponieważ jednak nadal nic nie ustaliliśmy, zwróciliśmy się więc z pytaniem do samego wojewody wielkopolskiego. W odpowiedzi podpisanej w imieniu wojewody przez tego samego sekretarza Komitetu mogliśmy przeczytać, że „na najbliższym posiedzeniu Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dnia 11 lutego br., zostanie poruszona przedstawiona sprawa. Na podstawie swego Regulaminu Komitet może m.in. inspirować podejmowanie prac konserwatorskich i remontowych istniejących obiektów i znaków w miejscach pamięci narodowej”. Jednak owo „inspirowanie prac” nie oznacza jeszcze ich finansowania ze środków wojewody. Wyjaśniono nam bowiem, że wojewoda może wydatkować pieniądze wyłącznie na groby wojenne, a miejsca nad Rusałką utraciły taki status w momencie powojennej ekshumacji szczątków ofiar.
Zasugerowano nam, że kwestia ta leży w gestii władz miasta Poznania. Znów wróciliśmy więc do Urzędu Miasta, tym razem pytając o sprawę zastępcę prezydenta miasta Poznania Macieja Frankiewicza, nadzorującego m.in. pracę Wydziału Kultury UM. Wiceprezydent oświadczył, że wprawdzie nie wiedział wcześniej o istnieniu wspomnianych miejsc wokół jeziora Rusałka, ale po naszej interwencji zarządził sprawdzenie sprawy, a jego efekty potwierdziły tylko nasze wcześniejsze doniesienia. Maciej Frankiewicz zapewnił też „Przewodnik Katolicki”, że wydał już Zarządowi Zieleni Miejskiej i Poznańskim Ośrodkom Sportu i Rekreacji stosowne dyspozycje, w efekcie których opisywane miejsca zostaną w najbliższych miesiącach uporządkowane. Pozostaje nam wierzyć, że tym razem nie skończy się na obietnicach…
Smutne refleksje
Nie sposób przemilczeć przygnębiającej atmosfery, jaka otacza sprawę miejsc pamięci narodowej w okolicach poznańskiego jeziora Rusałka. Szczególnie nieprzyjemne wrażenie robi swoista przepychanka między urzędami, z których każdy ma inne zdanie co do odpowiedzialności za miejsca pamięci narodowej. Wydaje się, że same przepisy prawa komplikują tutaj sprawę. Jednak niemoc, niewiedza, a czasami też obojętność tych, którzy w imieniu społeczeństwa powinni zatroszczyć się o świadectwa naszej trudnej i bolesnej historii, są co najmniej zdumiewające. Ze słusznym oburzeniem reagujemy bowiem na każde kolejne doniesienia o przekłamywaniu historii i stwierdzeniach o „polskich obozach koncentracyjnych”, podczas gdy na własnym podwórku, poprzez własną obojętność i spory kompetencyjne przyczyniamy się do zatarcia pamięci o martyrologii narody polskiego. Oby tegoroczne uroczystości związane z 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej i 15 milionów złotych, jakie zamierza na nie przeznaczyć administracja rządowa, przyczyniły się do odwrócenia tego niepokojącego trendu.
Jezioro Rusałka
Sztuczny zbiornik wodny, powstały w czasie II wojny światowej, poprzez spiętrzenie wód Bogdanki, lewego dopływu Warty. Jezioro zaporowe utworzono na powierzchni ponad 37 ha w ramach przebudowy miasta Poznania w duchu niemieckich, hitlerowskich założeń, dotyczących miast Rzeszy. Przewidywały one w obrębie miast istnienie rozległych terenów rekreacyjno-parkowych, przeznaczonych wyłącznie do użytków Niemców. W lasach otaczających zbiornik znajdują się 3 obiekty, upamiętniające miejsca kaźni ze stycznia 1940 r., kiedy niemieckie SS dokonało egzekucji masowych więźniów obozu zagłady Fortu VII w Poznaniu: na północnym brzegu, gdzie stracono 20 osób, na południowym brzegu, gdzie stracono 40 osób, na zachodnim brzegu, gdzie stracono 2000 osób. Do samej budowy jeziora Niemcy wykorzystali jako niewolniczą siłę roboczą Żydów, z których wielu zginęło podczas tej pracy. Według licznych przekazów część mostków została wykonana ze sprofanowanych macew.
|