Pamięć o przeszłości
Hubert Kubica
Fot.
Ze Stefanem Makné, przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych w Poznaniu, rozmawia Hubert Kubica
Symbolem niemieckiej okupacji i zbrodni w Wielkopolsce jest Fort VII. Czy można oszacować liczbę osób, które tam zginęły?
- Szacuje się, że w obozie zostało uwięzionych 50 tysięcy ludzi, większość z nich zginęła. Niemcy skrzętnie niszczyli dokumenty...
Ze Stefanem Makné, przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych w Poznaniu, rozmawia Hubert Kubica
Symbolem niemieckiej okupacji i zbrodni w Wielkopolsce jest Fort VII. Czy można oszacować liczbę osób, które tam zginęły?
- Szacuje się, że w obozie zostało uwięzionych 50 tysięcy ludzi, większość z nich zginęła. Niemcy skrzętnie niszczyli dokumenty dotyczące więźniów. Niektóre transporty nie były ewidencjonowane, więc od razu wywożono tych ludzi do lasu i rozstrzeliwano. Takich miejsc jest w Wielkopolsce sporo, niestety nie zawsze wiemy, gdzie są i jaka jest ich dokładna liczba. Te, o których wiemy, znajdują się m.in. nad jeziorem Rusałka oraz w lasach koło Palędzia, Stęszewa i Mosiny.
W jakich okolicznościach trafił Pan do Fortu VII i jak wyglądało tam codzienne życie?
- Byłem członkiem Szarych Szeregów, czyli organizacji podległej Armii Krajowej. W wyniku "wsypy", 22 lutego 1944 roku trafiłem do Fortu VII. Warunki panujące w obozie były przerażające. Cele były bez światła dziennego, najwyżej z jedną słabą żarówką. Wyżywienie stanowiła chochla zgniłej brukwi z kromką chleba. Do tego dodawano coś, co nazywano kawą, a była to lura z żołędzi. W jednej celi, liczącej kilka metrów kwadratowych, było nas trzydziestu. Była tam też tylko jedna prycza. Większość spała więc na zimnej podłodze. Po miesiącu pobytu byłem tak wycieńczony, że nie mogłem ustać o własnych siłach.
Kto trafiał do Fortu VII?
- Listy proskrypcyjne były przygotowane przez Niemców już przed wojną. Byli na nich zasłużeni Polacy, działacze społeczni, polityczni, profesorowie, powstańcy wielkopolscy itd. Niektórych mordowano od razu, innych poddawano wyczerpującemu i długiemu śledztwu, które trwało nawet kilka miesięcy. Potem wywożono ich do obozu koncentracyjnego lub rozstrzeliwano. Więźniów szykanowano w rozmaity sposób, np. kazano wnosić lub wtaczać na wysoką górę olbrzymi kamień, po czym spuszczano go na ziemię. Jeżeli ktoś nie dawał rady, był tak bity, że po prostu umierał.
Co zrobić, aby pamięć o II wojnie światowej nie zginęła wraz ze śmiercią ostatnich żyjących świadków?
- Wiedza na temat historii najnowszej jest niestety, zwłaszcza wśród młodzieży, bardzo mała. W szkole należy kłaść nacisk na historię najnowszą, a nie starożytność czy średniowiecze. Trzeba również dbać o miejsca pamięci narodowej takie jak Fort VII. Organizować nie tylko sympozja i sesje naukowe, ale spotkania z młodzieżą, tak jak 1 kwietnia br., gdy odbyła się uroczystość uczczenia ofiar okupacji hitlerowskiej w Forcie VII.
W tym roku mija sześćdziesiąta rocznica zakończenia II wojny światowej. Czy było to faktycznie odzyskanie niepodległości?
- Było ono pozorne. W maju 1945 r. dostaliśmy się z jednej okupacji pod drugą. Z Niemcami sprawa była jasna, chcieli oni wyniszczyć naród polski i nie kryli się z tym. Natomiast Rosjanie zniewolili nas podstępem, prowadząc politykę imperialistyczną, która niestety nie skończyła się wraz końcem komunizmu. W sposób zakamuflowany prowadzi ją dalej prezydent Putin. Najlepszym przykładem jest odmowa uznania zbrodni katyńskiej za ludobójstwo. Prezydent Kwaśniewski nie powinien jechać do Moskwy, gdyż złoży w ten sposób hołd tym, którzy w 1939 roku wbili nam nóż w plecy i zniewolili po wojnie.
Fortu VII nie odnajdziemy w spisie polskich obozów koncentracyjnych. Jednak Pan uważa inaczej...
- W dokumentach użyte jest słowo "obóz przejściowy", a nie "koncentracyjny". Uważam, że jest to błąd IPN, ponieważ nawet Niemcy go tak nazwali. "Konzentrationslager Fort VII Posen" i taka nazwa figuruje w aktach Archiwum Państwowego. Nie zmienia to faktu, że dla mnie jest to pierwszy obóz koncentracyjny na ziemiach polskich założony już 3 października 1939 roku.