Logo Przewdonik Katolicki

Rekolekcje - podaruj sobie odrobinę luksusu

Ks. Paweł Pacholak
Fot.

Mam 19 lat i jestem osobą zaangażowaną w życie parafii, jestem lektorem, prowadzę małą grupę kandydatów itp… od pewnego czasu ksiądz zaczyna naciskać na mnie, bym w czasie wakacji pojechał na kilkudniowe rekolekcje. Mówi nawet, że jeżeli nie pojadę, to nie będę mógł być animatorem, a ja nie czuję powołania do kapłaństwa… Andrzej

Mam 19 lat i jestem osobą zaangażowaną w życie parafii, jestem lektorem, prowadzę małą grupę kandydatów itp… od pewnego czasu ksiądz zaczyna naciskać na mnie, bym w czasie wakacji pojechał na kilkudniowe rekolekcje. Mówi nawet, że jeżeli nie pojadę, to nie będę mógł być animatorem, a ja nie czuję powołania do kapłaństwa… Andrzej

Myślę, że wkrada się tutaj poważne nieporozumienie, zwłaszcza jeżeli chodzi o tę ostatnią uwagę co do „powołania do kapłaństwa”. Oczywiście istnieją takie rekolekcje, które zwykło się nazywać „powołaniowymi”, ale nawet one nie są przeznaczone dla osób pewnych swego powołania do stanu duchownego. Tego typu rekolekcje są po to, aby młodym zazwyczaj ludziom zaoferować czas do zastanowienia się nad sobą, przemyślenia swojego życia i w konsekwencji zastanowienia się nad własną przyszłością – „do czego powołuje mnie Bóg?” – a pytanie to musi być rozumiane bardzo szeroko.

Na marginesie warto w tym miejscu poczynić kilka uwag odnoszących się ogólnie do propozycji rekolekcji „wyjazdowych”. Niekiedy mówi się o nich jako o rekolekcjach „zamkniętych”, nie dlatego, żeby faktycznie związane były z fizycznym zamknięciem. Ma być to czas, w którym człowiek może choć na kilka chwil oderwać się od codzienności, gdzie nie trzeba zajmować się obowiązkami w takim stopniu jak w domu, gdzie nawet najbliżsi nie będą co chwila zgłaszali się z różnymi potrzebami – taki czas tylko dla Pana Boga i dla siebie. Większość ma prawdopodobnie doświadczenie rekolekcji parafialnych czy też szkolnych, gdzie krótki czas jakiegoś zamyślenia, najczęściej związany z pobytem w kościele, siłą rzeczy musi graniczyć z codzienną pracą, normalnymi spotkaniami – jednym słowem z życiem. Najczęściej, w takiej sytuacji, nawet bardzo wzniosłe myśli, pragnienia, które mogłyby zrodzić się pod wpływem rekolekcyjnych nauk, najzwyczajniej w świecie nie mają czasu, aby zadomowić się w naszym sercu. Natomiast rekolekcje przeżywane poza domem pozwalają trwać w tym klimacie duchowych poszukiwań właściwie przez cały czas. Oczywiście prawie zawsze program takich rekolekcji przewiduje obok modlitwy i medytacji również czas na aktywny wypoczynek, na towarzyskie spotkania, dobry i spokojny sen (bo jak mawiają roztropni rekolekcjoniści: Łaska buduje na naturze, ale na naturze wyspanej i najedzonej). Jednakże nawet krajoznawcza wycieczka może być przeniknięta atmosferą wspólnej drogi do Pana Boga. I całe szczęście, że gdy dobrze się rozejrzeć, to można dzisiaj odnaleźć bardzo wiele różnorodnych propozycji spędzenia takiego radośnie świętego czasu.

Wracając do wątpliwości naszego Czytelnika: warto zatem rozważyć możliwość wzięcia udziału w takich rekolekcjach, bez obawy, że przeznaczone są dla przyszłych kleryków. Przyglądając się różnym doświadczeniom, zaryzykuję stwierdzenie, że nigdy nie będzie to czas stracony… Aż chciałoby się zacytować fragment reklamy – „podaruj sobie odrobinę luksusu – jesteś tego wart”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki