Jak Ksiądz Biskup uważa: media są „przyjaciółmi” czy raczej „wrogami” dziecka?
– Media mogą być przyjaciółmi, pod warunkiem że programy emitowane dla dzieci przygotowują ludzie znający psychikę dziecka, a także spe
łniają rolę rodziców i wychowawców zatroskanych o ich dobro. Negatywny wpływ mediów zachodzi wtedy, gdy autorzy programów kierują się sensacjami i materialnymi intencjami, nie licząc się ze skutkami, nierzadko negatywnymi, który mają ogromny wpływ na psychikę dziecka.
Czy bez prasy, radia, TV i informacji internetowych świat dziecka byłby tak interesujący, piękny i kolorowy, a może bardziej szary i nijaki?
– Nie możemy wyeliminować mediów z życia dziecka. Tematyka programów powinna być kontrolowana przez rodziców i wychowawców. Winni oni towarzyszyć dzieciom w ich życiu, mieć czas dla nich. W dziecięcym wieku ważną rolę odgrywa książka wprowadzająca w świat baśni i bajek, w których zawsze zwycięża dobro. Dziecku potrzebne są także zabawki, rekwizyty do gier, muzyka, piosenka, taniec, teatr kukiełkowy i żywego słowa. Część starego pokolenia formowała dziecięcą psychikę w oparciu o powyższe źródła i z pewnością nie był to świat „szary” i „nijaki”.
Wiemy, że media mają swoją dobrą, ale i mroczną stronę. Jak znaleźć tę równowagę ze wskazaniem na obecne w nich dobro?
– Dziecko nie może być „panem mediów”. Osobami kierującymi mediami w życiu dziecka winni być rodzice oraz wychowawcy. Nie mogą oni tłumaczyć się brakiem czasu dla dziecka, pozwolić mu samodzielnie wybierać programy.
Dzieci w mediach to obecnie bardzo popularne zjawisko. Czy nie są zbyt szybko promowane i kreowane „na gwiazdy”, a w konsekwencji dorośleją, tracąc najcenniejsze – dzieciństwo?
– Za wspomnianą w pytaniu krzywdę wyrządzaną dzieciom mediów odpowiadają producenci oraz rodzice. Jeżeli nie wyolbrzymiają znaczenia udziału dziecka w programach, traktują medialną pracę jako jedną z przygód, kontrolują, czy dziecko nie zaniedbuje pracy w szkole – jest to zdrowa atmosfera w rodzinie. Źle się dzieje, gdy w rodzinie, a nawet kosztem obowiązków szkolnych, udział dziecka w mediach uważają za priorytetową sprawę. Wtedy dziecko wiele traci.
Jak zachowują się przed kamerami dzieci, z którymi Ksiądz Biskup pracuje? Dużo podpowiadają, inspirują, bo przecież wiemy, że czasami mają pomysły „nie z tej ziemi”.
– Znam warsztat pracy w „Ziarnie” oraz w telewizji „Trwam”.
W pierwszym środowisku nad poprawnością gry dzieci czuwają reżyserzy. Dzieci uczą się na pamięć swojej roli. Odgrywają scenki po kilka razy, ponieważ zapominają tekst, źle akcentują wyrazy, niewłaściwie operują swoim ciałem. Zostaje wybrane najlepsze ujęcie.
W telewizji „Trwam” nagrywamy katechezy, gdzie atmosfera nagrania przypomina nastrój szkolnej katechezy. Dzieci mówią swoimi słowami, występują językowe potknięcia. Powtórka ujęcia zachodzi wtedy, gdy wystąpi poważny błąd rzeczowy lub językowy.
Ma Ekscelencja swoje ulubione gwiazdy w swoim programie?
– Podziwiam warsztat pracy aktorskiej p. Katarzyny Łaniewskiej grającej babcię, „Doktorka” oraz talent Albercika.
Dzieci często dzięki mediom wchodzą w brutalny świat. To niebezpieczne?
– Psychika dziecka jest bardzo wrażliwa i otwarta na pozytywne i negatywne zachowania. Brutalizm gier komputerowych, przesłania niektórych filmów powodują nieodwracalne rysy na charakterze dzieci. Owocem takich wpływów jest agresja u dzieci, brutalizm krzywdzący jednostkę i jej środowisko.
Czy i na ile media pomagają w ewangelizacji?
– Media mają olbrzymi zasięg. W każdą sobotę „Ziarno” ogląda około 2 milionów ludzi, program telewizji „Trwam” – kilkadziesiąt tysięcy. Ważne jest, by poprawne treściowo, w oparciu o właściwe metody, oddziaływały na widza.
A przeszkadzają?
– Jeżeli są to katolickie programy, głęboko wierzę, że ewangelizują.
Co zrobić, by rodzice i wychowawcy – dla świętego spokoju - bezgranicznie nie oddawali dzieci edukacji medialnej?
– Rodzice oraz wychowawcy nie mogą zapomnieć, że dziecko jest Bożym darem, a równocześnie zadaniem dla opiekunów. Winni oni mieć czas dla dzieci, dużo z nimi rozmawiać na temat medialnych programów, wyjaśniać wątpliwości, argumentować, kierując się dobrem dziecka.
Nierzadko obserwujemy sytuacje, w których rodzice jakby uciekając od trudnych pytań dzieci, chętnie włączają im telewizor lub pozwalają do woli korzystać z komputera. Takie zachowania można tłumaczyć brakiem czasu?
– Niekoniecznie. Przecież wspólnie spożywane posiłki są bardzo dobrą okazją do szczerej rozmowy z dziećmi. W zdrowej rodzinie głównym źródłem informacji będą rodzice. Jeśli panuje w niej więź oparta na bezpieczeństwie, miłości, zrozumieniu, dziecko z każdym pytaniem zwróci się do rodziców, o ile poważnie potraktują jego dziecięcy problem i dadzą poprawną odpowiedź.
Jaki byłby świat bez mediów?
– W tym świecie panowałaby większa więź międzyludzka, człowiek byłby prawdziwym darem dla drugiego człowieka, a rodzice, nauczyciele oraz książki – głównymi źródłami informacji.
Jakie rady dałby Ksiądz Biskup rodzicom, których dzieci wolą obejrzeć bajkę w telewizji lub pograć w grę komputerową, niż spędzać czas z rodzicami?
– Należy ukazać dzieciom miejsce i rolę telewizora i komputera. Nie mogą one być ważniejsze od rodzinnych rozmów, spotkań, posiłków. Najważniejsze jest wytworzenie przez rodziców w domu atmosfery bezpieczeństwa, miłości. Dziecko doświadczy, że rodzice mają czas dla niego, uczestniczą w jego radościach i smutkach, poważnie traktują każde jego pytanie i przy tym umieją słuchać oraz nie odsyłają dziecka po odpowiedzi do mediów.