Okazało się, że nasze wyobrażenia o umiarkowanym islamie w Jordanii nijak nie przystają do rzeczywistości. Rozmówca dyktował, co Papież miałby powiedzieć w Jordanii, a co w Izraelu. Dostawał furii na samą wzmiankę o dyskryminacji chrześcijan w niektórych krajach muzułmańskich. Po prostu nie przyjmował tego do wiadomości. A tak w ogóle, wszystkiemu winni są Żydzi.
Jordańska prasa
Drugi kubeł wody to przegląd jordańskiej prasy. Koledzy z pielgrzymkowego studia w Ammanie informowali, że dzienniki, owszem, bardzo obszernie piszą o papieskiej wizycie, ale kompletnie powstrzymują się od komentarzy. Żadnych refleksji, dyskusji nad słowami Papieża, znaczeniem jego podróży. Czyste relacje i cytaty. Jak w Chinach czy na Kubie. A przy tym Jordania rzeczywiście jest najbardziej umiarkowanym krajem muzułmańskim w regionie. Chrześcijanom żyje się tam o wiele lepiej niż w krajach ościennych. I stąd ich troska, aby tego delikatnego status quo niczym nie naruszyć.
Krok do przodu
Z tego pierwszego zadania: „nie szkodzić”, Papież wywiązał się bardzo dobrze. Jordański etap podróży przebiegał w bardzo dobrej atmosferze. Wiele serdeczności było zarówno w relacjach z królem Abdallahem, jak i liderami religijnymi. Egzamin z gościnności Jordańczycy zdali na szóstkę. A sam Papież w tej dobrej atmosferze zdołał podjąć w swych przemówieniach ważne dla dialogu z muzułmanami kwestie. Przestrzegł przed wynaturzeniem religii i jej instrumentalnym traktowaniem przez ideologie i politykę. Podkreślił znaczenie praw człowieka, w tym wolności religijnej, nieograniczającej się jedynie do wolności kultu. W końcu zainicjował, i to w meczecie, refleksję nad bliską mu i kontrowersyjną dla muzułmanów racjonalnością wiary. A zatem serdeczność gospodarzy i niepewna sytuacja chrześcijańskich współwyznawców nie krępowały Ojca Świętego. Korzystając z dobrego odbioru, popchnął dialog chrześcijańsko-muzułmański o kilka kroków naprzód.
Coraz mniej chrześcijan
Poświęcenie kamieni węgielnych pod pierwszy w tym kraju uniwersytet katolicki i dwa nowe kościoły, a także otwarcie nowego skrzydła w katolickim ośrodku pomocy społecznej to z kolei wyraźny znak, że Kościół będzie walczył o swoją przyszłość w tym regionie. Liczba chrześcijan w Jordanii stale maleje. Jeden z rozmówców naszego redakcyjnego wysłannika pamięta jeszcze czasy, gdy chrześcijanie stanowili w tym kraju 20 procent społeczeństwa. Dziś to już niespełna 4 procent. Dlaczego tak się dzieje? Mówił o tym książę Ghazi, witając Papieża w meczecie. Chrześcijanie nie rodzą dzieci i uciekają na Zachód - powiedział. Nie wspomniał o dwóch innych przyczynach: napływie islamskich osiedleńców i przymusowej konwersji chrześcijanek, które wychodzą za muzułmanów (notabene coraz częściej dotyka to również Polek w islamizującej się Europie). Z Jordanii, zwanej też Bramą Bliskiego Wschodu, Papież zwracał się do chrześcijan w całym tym regionie. Prosił o wytrwałość, męstwo, a nawet ofiarę z własnego życia.
Pielgrzymka w intencji pokoju
Złożona i wieloaspektowa wizyta w Jordanii ani na chwilę nie przestała być tym, czym od samego początku była w zamyśle Papieża: pielgrzymką do Ziemi Świętej. Już na wstępie Benedykt XVI wyjawił jej intencję: bezcenny dar pokoju na Bliskim Wschodzie i całym świecie.