Po pierwsze, nie jestem pewien, czy ze „szczególnych uprawnień” należy korzystać „nazbyt często”. Uważam, że kiedy sytuacja tego wymagała, w ostatnich pięciu latach, przewodniczący i prezydium KEP korzystali ze swoich uprawnień. Tytułem wyłącznie przykładu przywołajmy jeden fakt – ogłoszenie, w dniu niedoszłego ingresu abp. Stanisława Wielgusa, nadzwyczajnej sesji KEP. Po drugie – pamiętajmy, że Konferencja Episkopatu nie jest superdiecezją, a przewodniczący nie jest zwierzchnikiem wszystkich biskupów. Media często nakładają kalkę administracji rządowej na uregulowania wewnątrzkościelne. To błędne rozumienie. Każdy biskup odpowiada za sytuację w diecezji bezpośrednio przed papieżem, a nie przed przewodniczącym czy całym Episkopatem.