W racam do publikacji w „Głosie Wielkopolskim” sugerującej tuszowanie spraw nadużyć seksualnych przez kard. Dziwisza. Jest ona przykładem swoistej i bardzo chyba spopularyzowanej dzisiaj manipulacji dziennikarskiej. Owszem, odwołuje się do pewnych faktów, jak bolesna w Poznaniu sprawa sprzed kilku lat, jak próby rozwiązywania tej sprawy, jak kara w stosunku do założyciela Legionistów Chrystusa (notabene niezwykle prężnego zgromadzenia, dla którego można mieć ogromny podziw i szacunek).
Na kanwie tych faktów pojawiają się jednak domniemania. Służą one zbudowaniu tezy, jakoby sekretarz papieski nie interweniował w sprawie „udokumentowanej”. Nie bardzo wiadomo przy tym najpierw, o jaką dokumentację chodzi, skoro takowa pojawiła się dopiero podczas wizyty komisji watykańskiej znacznie później.
Nie bardzo też wiadomo, w jaki sposób sekretarz Jana Pawła II miał interweniować – składając bezpośrednią informację Ojcu Świętemu, czy przekazując sprawę Nuncjaturze Apostolskiej, czy też kongregacji ds. biskupów… Autor nie sili się na takie pytania i odpowiedzi, zresztą być może, że – podobnie jak i naczelny „Głosu” – „nie zna się na dykasteriach watykańskich”.
Na marginesie, w jednej z edycji bezpłatnej gazety „Metro” wyczytałem niedawno, że w Kościele polskim dokonuje się dowartościowanie pracy i miejsca kobiet. Dotąd bowiem kobiety pełniły w Kościele w Polsce dwie funkcje – zakonnic (23 tys.) i gospodyń plebanijnych (9 tys.). Oczywiście funkcja „zakonnicy” jest dla autora taką samą, niezależnie od tego, czy zakonnica jest profesorem uniwersytetu, czy katechetką w szkole średniej, czy redaktorką czasopisma, czy kucharką.
Ignorancja zawiniona jest grzechem. A jeśli zyskuje przełożenie społeczne, jest szkodą społeczną i winna, moim zdaniem, być tępiona. Łatwo jest bowiem napisać – „sekretarz nie przekazał, tuszował, ukrywał”, a potem dorzucić – „nie znam mechanizmów funkcjonowania tej instytucji”… Ale takie działanie jest beztroską głupotą albo wyrafinowaną manipulacją. Nie podejrzewam na ogół kogoś o głupotę…