Uroczysta premiera spotu wyborczego. Kto ma prawa do nagrań redemptorysty z Torunia? Zaskakujący transfer przedwyborczy. Kto będzie jedynką w Pcimiu? Nagość rewolucyjnym pomysłem na kampanię wyborczą. W reklamówce gangstera gra aktor, który wcielił się w postać Tinky Winky. Kolejny zaskakujący transfer wyborczy. Dlaczego billboardy nie są podpisane?
Takie są główne problemy poruszane w kampanii wyborczej. Zaiste w niezwykle oryginalny sposób pozwala to podjąć decyzję o tym, na kogo głosować. Czy wyborcy dowiadują się czegokolwiek na temat, dajmy na to, pomysłów podatkowych albo wizji polityki zagranicznej poszczególnych partii? O dziwo nikt nawet nie obiecuje wybudowania iluś tam mieszkań i iluś tam kilometrów autostrad. Zamiast tego wydarzenia kampanii to: kto komu naurągał, kto na kogo ma haka, a nawet który dziennikarz i dlaczego stracił przed wyborami posadę.
Przedwyborcze awantury polityków mają ogromny koszt. Rzecz nie w pieniądzach, ale w rosnącej wzajemnej awersji. Gdy osią kampanii nie są programy, lecz polemiki dotyczące kwestii, kto jest większym chamem, to życie polityczne obraca się w ruinę. Bohaterowie takich sporów za żadne skarby nie będą chcieli w przyszłości ze sobą współpracować, nawet gdy będą na to skazani. Ta smutna atmosfera udziela się nawet najspokojniejszym graczom w tej wojnie. Jeden z łagodnych jak baranek polityków zapytany o przyszłą koalicję odpowiedział, że będzie to wybór między dżumą a cholerą. Zatem wybory nie zmienią niczego. Dalej będziemy świadkami skakania sobie do oczu, obrażania się. Zapowiada się nam kolejne nieustające pasmo awantur, małostkowości, urażonych ambicji i żałośnie skrywanych kompleksów. Scenariusz na kolejne lata jest więc bardzo pesymistyczny.
Wybory niosą zazwyczaj z sobą szansę zmiany. Pozwalają na dokonanie wyboru pośród różnych wizji sprawowania władzy. Jednak 21 października nie przyniesie zmiany w najważniejszej chyba obecnie sprawie – nie podniesie poziomu uprawiania polityki. Nawet zmieniona konstelacja polityczna nie będzie skutkowała ucywilizowaniem towarzystwa z ulicy Wiejskiej w Warszawie. Byle do następnych wyborów.