Logo Przewdonik Katolicki

Polskie ślady

Natalia Budzyńska
Fot.

Małe miasteczka południowo-wschodniej Polski o niewiele dla nas mówiących nazwach są dla mieszkających dziś w USA czy Izraelu chasydów ważnymi miejscami. My widzimy jedynie puste, zwykłe i nudne ulice, dla nich bije stamtąd źródło mądrości i łączności z Najwyższym. Przysucha, Kozienice, Lelów czy Leżajsk to dla każdego religijnego Żyda centra wiedzy i religii. Co roku na przełomie...

Małe miasteczka południowo-wschodniej Polski o niewiele dla nas mówiących nazwach są dla mieszkających dziś w USA czy Izraelu chasydów ważnymi miejscami. My widzimy jedynie puste, zwykłe i nudne ulice, dla nich bije stamtąd źródło mądrości i łączności z Najwyższym. Przysucha, Kozienice, Lelów czy Leżajsk to dla każdego religijnego Żyda centra wiedzy i religii.

Co roku na przełomie lutego i marca do Leżajska przyjeżdżają tysiące ultraortodoksyjnych Żydów z całego świata. Piętnastotysięczne senne miasteczko musi pomieścić i ugościć kilkanaście tysięcy osób, a z roku na rok przybywa ich więcej. Na grobie słynnego cadyka Elimelecha zostawiają kwitłech i zapalają świeczki, głośno się przy tym modląc. Chasydów nie ma już w Polsce, ale jest ona dla nich wciąż miejscem, o którym pamiętają i do którego pielgrzymują. To miejsce ich korzeni, stąd pochodzą ich dynastie, a nazwy miasteczek wciąż są żywe w nazwach dynastii: Bobow z Bobowej, Aleksander z Aleksandrowa Łódzkiego, Kock z Kocka czy Lelow z Lelowa.

Pielgrzymki chasydów do tych miejsc związane są z wielką rolą cadyka w chasydzkim życiu religijnym. Cadyk był centrum tego życia. Aby stać się chasydem, trzeba było przynależeć do konkretnego cadyka – w ten sposób tworzył się jego dwór. Większość polskich cadyków pierwszej generacji była uczniami Elimelecha z Leżajska. Mimo to zdarzały się wśród nich spory, tak więc każdy cadyk reprezentował własne poglądy, które przekazywał uczniom. Godność cadyka była dziedziczona. Pod koniec XIX wieku ukształtowała się większość dynastii chasydzkich, które, mimo zagłady, przetrwały do dziś. Tak jak niegdyś chasydzi pielgrzymowali do dworów słynnych cadyków po naukę i radę, tak i dziś takie pielgrzymki mają miejsce. Tyle tylko, że dzisiaj chasydzkie życie paradoksalnie podtrzymują groby. Chasydzi odwiedzają ohele (budynek wzniesiony nad grobem słynnego cadyka), zostawiają tam karteczki, na których wypisują prośby o radę i odmawiają modlitwy. Potem – jak za dawnych czasów – biesiadują, śpiewają i tańczą, wpadając w ekstazę.

Na kirkutach, które najczęściej znajdują się gdzieś na obrzeżach miasteczek, można odszukać ohele i leżące wewnątrz nich kwitłech. Ohele są najczęściej nowe, wybudowane po wojnie na miejsce zniszczonych przez Niemców. Obecność kwitłech świadczy o tym, że znajdujemy się na miejscu pochówku cadyka. Chasydzi bowiem wierzą, że dusza cadyka raz w roku powraca do miejsca, gdzie jest pogrzebane jego ciało. Wówczas cadyk czyta wszystkie pozostawione kwitłech i zanosi wszystkie te prośby do Boga. Niektórzy cadykowie znani z czynienia cudów za życia, czynią to również po śmierci. Z przypadków uzdrowień znany jest Elimelech z Leżajska.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki