Logo Przewdonik Katolicki

Bóg tak chciał

Hubert Kubica
Fot.

Nawet jeśli po ludzku wydaje się, że jakaś sprawa nie ma szans powodzenia, to jej koniec wcale nie jest przesądzony. Jeśli bowiem jest to dzieło Boże, to nie tylko przetrwa, ale z czasem się rozwinie. Tak było również z parafią pw. św. Jerzego na poznańskim Grunwaldzie. Wszystko zaczęło się w czerwcu 1983 r., krótko przed przyjazdem do Poznania Jana Pawła II. Z tej okazji metropolita...

Nawet jeśli po ludzku wydaje się, że jakaś sprawa nie ma szans powodzenia, to jej koniec wcale nie jest przesądzony. Jeśli bowiem jest to dzieło Boże, to nie tylko przetrwa, ale z czasem się rozwinie. Tak było również z parafią pw. św. Jerzego na poznańskim Grunwaldzie.

Wszystko zaczęło się w czerwcu 1983 r., krótko przed przyjazdem do Poznania Jana Pawła II. Z tej okazji metropolita poznański abp Jerzy Stroba otrzymał „prezent” od władz w postaci zgody na budowę świątyni. Z dwóch możliwych propozycji lokalizacji: przy ul. Swoboda lub w klinie dębieckim wybrał tę pierwszą. W tym czasie ks. Stefan Komorowski był z ramienia Kościoła odpowiedzialny za przygotowanie strony logistycznej papieskiej pielgrzymki. – 18 czerwca wezwano mnie do Kurii i poinformowano, że mam zająć się tworzeniem nowej parafii przy ul. Swoboda. Po ludzku to zadanie było niewykonalne; udało się tylko dzięki Bożej pomocy – wspomina.

Batalia o Kościół
Zaraz po wyjeździe Papieża władze chciały wycofać się z danej obietnicy, ponieważ nie podobała im się lokalizacja świątyni w pobliżu pomnika Karola Świerczewskiego, gdyż mogłoby podważyć to jego legendę. Kolejnym argumentem była niechęć miejscowych mieszkańców do utworzenia parafii. Aby to wykazać, postanowiono zorganizować w pobliskiej szkole spotkanie Komitetu Osiedlowego (z udziałem głównego szefa Wydziału ds. Wyznań) z przedstawicielami Kurii Metropolitalnej. Był wrzesień 1984 r. – O spotkaniu dowiedziałem się „z drugiej ręki” od urzędników Wydziału ds. Architektury i Urbanistyki. Błyskawicznie skontaktowałem się z przedstawicielami parafii, z których powstała nasza wspólnota: św. Jana Kantego, Chrystusa Dobrego Pasterza i św. Wawrzyńca. Osoby te zebrały łącznie ok. 9,5 tys. podpisów pod wnioskiem o utworzenie parafii, a na samo spotkanie przyszło aż 1,5 tys. wiernych – opowiada proboszcz.


Trójkątny kształt świątyni pozwala skupić uwagę na ołtarzu, a celebransowi objąć wiernych wzrokiem

Pomógł ks. Jerzy
Innym „problemem” dla władz była wieża kościoła, której wysokość miała przeszkadzać w lądowaniu samolotów na Ławicy. Ks. proboszcz udał się w tej sprawie do Warszawy. Akurat w tym czasie poinformowano o uprowadzeniu ks. Jerzego Popiełuszki. W związku z tym wydarzeniem władza nieco spuściła z tonu. W Dyrekcji Lotnisk Cywilnych kapłan uzyskał zgodę na budowę bez najmniejszego problemu. Władze w Poznaniu nie mogły w to uwierzyć.

Ks. Jerzy Popiełuszko, którego proboszcz dobrze znał, bo razem służyli w wojsku, miał zostać patronem parafii, lecz do dziś nie został beatyfikowany, dlatego wybór padł na św. Jerzego. Parafianie czekają na beatyfikację ks. Popiełuszki. Gdy tylko będzie to możliwe, stanie się on oficjalnie współpatronem grunwaldzkiej wspólnoty.

Klimat „Betlejemki”
Pierwszym budynkiem kościoła dla tworzącej się parafii był przejęty od pallotynów drewniany barak przy ul. Pięknej, zwany Betlejemką. 21 kwietnia 1985 r. bp Napierała odprawił w nim pierwszą Mszę św., a 1 września powstał tu ośrodek duszpasterski. – Gdy zaczęliśmy odprawiać Msze św. przy ul. Pięknej, nie miałem gdzie mieszkać. Po jednym z nabożeństw podeszła do mnie kobieta mówiąc, że po drugiej stronie ulicy wynajmie mi umeblowaną willę. I jak tu nie wierzyć w Bożą pomoc? – pyta kapłan. Zamieszkał tam wraz ze swoim pierwszym wikariuszem, ks. Zbigniewem Nowaczewskim.

„Betlejemka” miała swój niepowtarzalny klimat. Stała w ogrodzie, pośród pięknie kwitnących drzew i krzewów. Stanowiła centrum życia parafii w latach 1985-1988. W tym czasie przy ul. Swoboda wybudowano dom parafialny i tymczasową kaplicę, którą abp Stroba poświęcił 16 kwietnia 1988 r. Kolejnym etapem była budowa kościoła, który konsekrowano w 1999 r.


Obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy sprowadzono z Gliwic od oo. redemptorystów, jako wierną kopię obrazu z Rzymu. Towarzyszy parafii od początku jej istnienia

Niezwykła konsekracja
We wtorek 9 listopada 1999 r., w święto poświęcenia Bazyliki Laterańskiej, ówczesny metropolita poznański abp Juliusz Paetz wraz z wiernymi po raz pierwszy przekroczył próg nowej świątyni, którą zaprojektował zespół architektów z Włodzimierzem Wojciechowskim na czele. Następnego dnia przeniesiono do niego obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Uroczystość miała swój niezwykły klimat, bowiem 4 tys. wiernych szło o zmroku, trzymając w ręku zapalone świece.

Obecnie parafia liczy ok. 12,5 tys. wiernych. Należą do niej mieszkańcy bloków powstałych w latach 60. oraz nielicznych domków jednorodzinnych. Niestety, wiele osób się stąd wyprowadza, a nowi mieszkańcy zamieszkują tu tylko na okres tymczasowy. Powodem takiego stanu rzeczy są dość małe, niefunkcjonalne mieszkania.

Środowa nowenna
Szczególnie bliski mieszkańcom parafii jest kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W każdą środę odprawiana jest nowenna ku Jej czci, połączona z Godzinkami i Mszą św. Nowennę zainicjował Teodor Nowak, który przez lata śpiewał Godzinki w farze. Nowenna traktowana jest w parafii jak nieformalny odpust.

Innym godnym podkreślenia wydarzeniem z życia wspólnoty jest niedzielna Eucharystia odprawiana o godz. 15.30 dla rodziców z małymi dziećmi. Wprowadzona w 1988 r., była pierwszą taką Mszą św. w Poznaniu. Sprzyja ona budowaniu więzi rodzinnych.



Ks. Kanonik Stefan Komorowski święcenia kapłańskie przyjął w 1972 r. W 1978 r. jako wikariusz w gostyńskiej farze był świadkiem obchodów 50-lecia koronacji Obrazu Świętogórskiego z udziałem kard. Karola Wojtyły. W latach 1979-1983 był wikariuszem w poznańskiej farze i odpowiadał za przygotowanie logistyczne obu papieskich pielgrzymek do Poznania. Obecnie pełni funkcję kapelana Komendy Wojewódzkiej Policji Państwowej w Poznaniu. – Powstanie naszego kościoła uważam za cud. Taka była wola Boża i pragnienie miejscowych mieszkańców. Pragnąłbym szczególnie podziękować jedynie Bogu znanym urzędnikom, którzy pomagali nam w czasie batalii o świątynię. Parafianom dziękuję za zaangażowanie, ofiarność i współpracę.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki