Z kard. Markiem Ouelletem, arcybiskupem metropolitą Quebecu, Prymasem Kanady, rozmawia ks. Robert Nęcek
Księże Kardynale, w jakim celu organizowane są Światowe Kongresy Eucharystyczne?
– Kongresy Eucharystyczne spełniają specyficzną rolę ewangelizacyjną w Kościele. Dzisiejszej globalizacji świata nadają duchowe oblicze. Zwoływane są przez papieża. Punktem kulminacyjnym staje się celebra Eucharystii w obecności wielu hierarchów kościelnych i Ojca Świętego. Obecność papieża na Eucharystii zamykającej kongres jest zwyczajem ustanowionym przez Jana Pawła II.
Organizowanie kongresów ma ponad 100-letnią tradycję, a zwoływane są co cztery lata. Niewątpliwie wpisują się w wielki wysiłek ewangelizacyjny. Wierzę, że obecna inicjatywa przyczyni się do uwypuklenia wartości i głębi Eucharystii. Przypomnijmy, że Rok Jubileuszowy 2000 był przesiąknięty duchem Eucharystii. Jan Paweł II przekazał nam wówczas encyklikę „Ecclesia de Eucharistia”. Natomiast Rok Eucharystyczny 2004/2005 zakończył się synodem o Eucharystii, po którym otrzymaliśmy adhortację apostolską „Sacramentum caritatis” Benedykta XVI.
Nasz Kongres Eucharystyczny nie tylko wpisuje się w pejzaż eucharystyczny, ale pozwala nam także podjąć poszukiwania eucharystyczne i ukazać je światu.
Dlaczego wybór padł akurat na Quebec?
– Naszą oficjalną prośbę zgłosiliśmy w 2001 roku do Komitetu Kongresów Eucharystycznych w Watykanie. W 2008 roku miasto Quebec świętuje 400-lecie swojego istnienia. Zostało ono ustanowione w 1608 roku i od początku było bazą ewangelizacyjną dla Ameryki Północnej. Jest to pierwsze ufundowane miasto w całej Ameryce Północnej (na północ od Meksyku). Zatem mamy wyjątkową okazję przypomnieć sobie nasze pochodzenie chrześcijańskie i odnowić ewangelizację w Ameryce Północnej, a w szczególności w prowincji Quebec, która od czterech dekad przeżywa nieustanną sekularyzację.
Jak w świetle naszej rozmowy scharakteryzowałby Ksiądz Kardynał życie religijne i sakramentalne w Kanadzie?
– Liczba praktyk religijnych w naszym kraju spada, a szczególnie drastycznie jest to zauważalne w Quebecu. W ostatnim czasie jest to tylko około 10 procent praktykujących co niedziela. Mimo to wielu z naszych wiernych prosi Kościół o sakrament chrztu. Postrzegamy wyjątkową trudność w przebudzeniu społeczeństwa do praktyk religijnych. Zachowuję wielką nadzieję w znaczeniu i sile Kongresu Eucharystycznego, który już się zbliża. Ufam, że wzbudzi naszą wiarę, wyrażającą się w praktykach religijnych. W obecnym czasie wiele podróżuję po Kanadzie, głoszę homilie i wykłady eucharystyczne i widzę pozytywny odbiór wśród wiernych. Dzięki inicjatywie młodzieży z naszej archidiecezji zbudowaliśmy symboliczną „Arkę Nowego Przymierza”, która przemierza tereny naszego kraju i przybliża podstawowe obrazy biblijne. Na tej Arce, symbolu Kościoła – pobłogosławionej 11 maja 2006 roku przez Benedykta XVI w Watykanie – wystawiony jest Najświętszy Sakrament. Dla nas ma to charakter żywej katechezy na temat Eucharystii. Właśnie ta Arka gromadzi rzesze ludzi. Jest to element mobilizacji wiernych, a w szczególności młodzieży do uczestnictwa w kongresie.
Od wielu lat mamy problem z dotarciem do młodego pokolenia. Nasza młodzież nie ma prawie żadnego „zmysłu eucharystycznego” i jest to dla nas wielki ból. Aby ją pobudzić, organizujemy od 2005 roku młodzieżowe Koła Eucharystyczne, czyli „Montée Jeunesse”. Dwa lata temu było to tylko 250 osób, a dzisiaj jest już ponadtysięczna rzesza. Mamy nadzieję, że ta grupa młodzieży będzie mobilizować rówieśników w swoich środowiskach.
Czy istnieje jakaś istotna różnica między religijnością Kanady francuskojęzycznej a Kanady angielskojęzycznej?
– Oczywiście, istnieje różnica zasadnicza odnośnie do praktyk niedzielnych. Poza Quebekiem jest jeszcze rodzinne poczucie uczestniczenia w niedzielnej Eucharystii, o wiele większe niż u nas. Są takie miejsca w Kanadzie, gdzie praktyki religijne wynoszą 30-35 proc. U nas jest tylko około 10 proc. Patrzymy na to ze smutkiem, gdyż kiedyś sięgały one u nas 80 proc. Zauważamy postępującą ewolucję kulturalną we frankofońskim społeczeństwie Kanady, gdzie 3/4 obywateli deklaruje się jako katolicy i na deklaracji kończy.
W tym wszystkim mamy wyjątkowy problem braku powołań do kapłaństwa. W naszej prowincji Quebec występuje zdecydowanie większy rozdźwięk między wiarą i kulturą niż w pozostałych częściach Kanady. Wynika to ze znaczących wpływów laicyzacji francuskiej. Zdradliwy duch rewolucji francuskiej nieustannie nad nami krąży.
Wspomniał Ksiądz Kardynał o skutkach rewolucji. Wiemy, że w latach 60. zaistniała w Quebecu tak zwana Cicha Rewolucja. Na czym ona polegała?
– Problem Cichej Rewolucji w Quebecu jest złożonym problemem lat 60., 70. i 80. minionego wieku. Jej skutki odczuwamy do dzisiaj. Od 1960 roku zaistniała tak zwana demokratyzacja edukacji. Nie byłaby ona niczym złym, gdyby nie fakt, że wielki wpływ na jej rozwój miała ideologia marksistowska, promowana przez Nauczycielskie Związki Zawodowe, które wypaczając religię i historię, w ostateczności ustawiały pod względem świadomości społeczeństwo przeciw Kościołowi.
Nauczycielskie Związki Zawodowe przedstawiały Kościół jako ciemiężcę społeczeństwa, a w szczególności kobiety, co oczywiście było niezgodne z prawdą. W konsekwencji młode pokolenie – pod wpływem wypaczonej filozofii promowanej w szkołach – odwróciło się od Kościoła. Odcięto młodzież od zwyczajów i tradycji religijnej. Nieco później państwo usunęło katechezę ze szkół publicznych. Dzisiaj pozostało tylko nauczanie etyki i religii, ale w znaczeniu różnych systemów filozoficznych i różnych religii. W ostateczności doprowadziło to do wrogiej separacji Kościoła od państwa. Ten cały wiraż kulturowy odczuwamy do dzisiaj.