Bohater czerwonych maków
Adam Suwart
Znienawidzony przez Związek Radziecki i władze PRL, pozbawiony obywatelstwa polskiego, wyszydzony jako zbawca, który wyzwoli Polskę na białym koniu, otoczony nimbem chwały i wojskowego zwycięstwa na Monte Cassino, nieznany większości młodych ludzi w dzisiejszej Polsce. Aż tak różnymi określeniami można opisać legendarną postać generała Władysława Andersa. Rok 2007...
Znienawidzony przez Związek Radziecki i władze PRL, pozbawiony obywatelstwa polskiego, wyszydzony jako „zbawca, który wyzwoli Polskę na białym koniu”, otoczony nimbem chwały i wojskowego zwycięstwa na Monte Cassino, nieznany większości młodych ludzi w dzisiejszej Polsce. Aż tak różnymi określeniami można opisać legendarną postać generała Władysława Andersa. Rok 2007 z inicjatywy Senatu RP jest rokiem jego pamięci.
Przyszły generał i polski bohater narodowy urodził się 11 sierpnia 1892 r. w Błoniu w powiecie kutnowskim. Ziemiańska rodzina Andersów wywodziła się z Inflant. Władysław miał czterech braci – wszyscy mieli wybrać karierę wojskową. Początkowo uczył się w Warszawie i tam ukończył gimnazjum realne. Następnie zamieszkał z rodziną na Litwie, gdzie – w majątku Taurogi – jego ojciec, Albert, został administratorem. Po ukończeniu nauki w szkole oficerskiej, ze świeżo zdobytym stopniem chorążego, Władysław Anders rozpoczął studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki w Rydze. Tam działał w patriotycznej, polskiej korporacji studenckiej.
Bój o niepodległość
I wojna światowa wiązała się dla Władysława Andersa, podobnie jak dla wielu Polaków – poddanych cara – z wcieleniem do rosyjskiej armii. Walcząc w różnych miejscach frontu, trzykrotnie był ranny. Za męstwo został odznaczony medalem św. Jerzego i św. Włodzimierza z Mieczami. Gdy dotarły do niego pogłoski o formowaniu się zalążka polskiego wojska – Korpusu Polskiego pod dowództwem generała Dowbora-Muśnickiego – pospiesznie podążył, by zaciągnąć się do tej formacji. Brał udział między innymi w formowaniu pułków ułańskich. W 1918 roku, w Warszawie, uczestniczył w rozbrajaniu Niemców, a już kilka miesięcy później wyruszył do Poznania, gdzie brał udział w wyzwalaniu dotychczasowej Provinz Posen, rdzennie piastowskiej Wielkopolski, stając się tym samym powstańcem wielkopolskim. Po ostatecznym udowodnieniu przez Wielkopolan polskości tych ziem, Anders stanął na czele 15. Pułku Ułanów Poznańskich, z którym niebawem wyruszył na wojnę polsko-bolszewicką. Tam znów wsławił się męstwem, szczególnie podczas walk nad Berezyną, za co został osobiście przez marszałka Piłsudskiego odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy. Pokłosiem walecznej i patriotycznej postawy Andersa były też cztery Krzyże Walecznych.
Dla dobra Wojska Polskiego
Gdy Sowieci zostali ujarzmieni, a w niepodległej Polsce nareszcie ucichły działania wojenne, major Anders wyjechał do Francji, gdzie szkolił się w paryskiej Wyższej Szkole Wojennej. Po powrocie do kraju sam został dyrektorem kursu dla wyższych dowódców w analogicznej szkole w Warszawie. Wkrótce awansował na pułkownika – było to w wymowne święto „Cudu nad Wisłą”, 15 sierpnia 1925 r. W 1926 r., podczas zamachu majowego, Anders opowiedział się po stronie legalnego Rządu RP i prezydenta Wojciechowskiego, broniąc wiernie Belwederu. Po dojściu piłsudczyków do władzy, Andersa nie spotkały nieprzyjemności; przeciwnie, sam marszałek, znając talent, patriotyzm i odpowiedzialność pułkownika, zlecił mu kierowanie Samodzielną Brygadą Kawalerii na Wołyniu. Zbierając znakomite oceny w wojsku, wśród generalicji i ze strony samego marszałka Piłsudskiego, pułkownik Anders, został w 1934 roku awansowany do stopnia generała brygady.
Bohaterstwo września
II wojna światowa zastała gen. Andersa jako dowódcę Nowogródzkiej Brygady Kawalerii. Z tą formacją wyruszył do walki przeciwko niemieckiemu agresorowi, działając w ramach Armii „Modlin”. Prowadząc walki, przebył cały, szybko zmieniający się frontowy szlak, od granicy z Prusami Wschodnimi, aż po miasto Sambor, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Tam, 29 września, dwukrotnie ranny, dostał się do niewoli sowieckiej. Po „leczeniu” ran w radzieckim szpitalu we Lwowie gen. Anders został przewieziony do Moskwy, gdzie umieszczono go w centralnym więzieniu NKWD na Łubiance. Przez 22 miesiące jego pobytu w tym koszmarnym miejscu nie powiodła się żadna sowiecka próba namówienia generała do wstąpienia do Armii Czerwonej.
Poniewierka w Kraju Rad
Sytuację generała, podobnie jak innych polskich jeńców w Związku Radzieckim, zmieniło podpisanie polsko-rosyjskiego układu Sikorski-Majski. Na jego mocy generał Anders opuścił moskiewskie więzienie. Awansowany na generała dywizji, rozpoczął jeszcze w sierpniu 1941 r. tworzenie polskiej armii w ZSRR. Było to jednak zadanie prawie niewykonalne, na skutek braku aprowizacji, broni, wyżywienia, a także fatalnej kondycji polskich żołnierzy, wyczerpanych głodem, chorobami, obozami jenieckimi oraz wojenną tułaczką. W tym samym czasie trwały starania o uwolnienie wszystkich polskich oficerów. Zdezorientowana generalicja polska poszukiwała także przeszło 15 tysięcy oficerów polskiego wojska, nie wiedząc, że ponad rok wcześniej zostali oni masowo wymordowani przez Rosjan w lesie katyńskim. Na pytanie polskich generałów, gdzie przebywają ci polscy żołnierze, Stalin jeszcze w grudniu 1941 roku odpowiadał, że „przecież uciekli oni do Mandżurii”!
Ucieczka z radzieckiego piekła
W tym trudnym czasie, pośród sowieckich kłamstw i trudności, generał Anders gromadził wokół siebie nie tylko polskich żołnierzy, ale także ludność cywilną, czyniąc nadludzkie wysiłki, aby zapewnić ludziom wyżywienie, ubranie, lekarstwa… Szybko zorientował się, jakie jest prawdziwe oblicze Rosji Sowieckiej i rzeczywiste intencje rosyjskie wobec polskich tułaczy. Dlatego bardzo szybko powziął myśl o przedostaniu się polskich żołnierzy z terenów ZSRR do kontrolowanego przez Brytyjczyków Iranu (Persji). Okazja ku temu nadarzyła się w marcu 1942 roku. Wymuszona na Stalinie dyplomatycznymi zabiegami ewakuacja objęła łącznie ponad 115 tys. obywateli, w tym ponad 70 tys. żołnierzy. Potępiany już wówczas za te decyzje o ewakuacji, generał Anders zapisał w swoim pamiętniku: „Musiałem podjąć taką decyzję wbrew rozkazom z Londynu. Byłem przekonany, że rozkazy wynikają z braku zrozumienia naszej trudnej sytuacji. Pozostanie w Rosji było niezgodne z naszym polskim interesem narodowym. Podjąłem tę decyzję i Bóg mi świadkiem, że była to decyzja słuszna”. Co do słuszności tej heroicznej na ówczesne warunki decyzji nie miało wątpliwości ponad 100 tysięcy Polaków, na których w sowieckiej Rosji czekały jedynie głód, poniewierka, zsyłki, łagry, choroby i prześladowania.
Ku chwale Polski
W 1943 roku w Persji powstała pod dowództwem gen. Andersa Polska Armia na Wschodzie. Pobyt Polaków na Wschodzie był czasem odpoczynku i zebrania sił przed dalszymi decydującymi działaniami bojowymi, których efekty miały przynieść pokój Europie i światu. Spośród tej zwycięskiej batalii bodaj najjaśniejszym blaskiem lśni gwiazda tryumfu na Monte Cassino. Zdobycie tego najtrudniejszego punktu oporu Niemców na froncie włoskim dowództwo brytyjskie powierzyło właśnie polskim żołnierzom kierowanym przez gen. Andersa. Generał zdecydował się na tę misję, mimo że miał świadomość trzykrotnej przewagi żołnierzy niemieckich, ich wyjątkowej zajadłości oraz kolejnych nieudanych szturmów oddziałów brytyjskich, amerykańskich i nowozelandzkich. Po tygodniu zażartych walk polski sztandar załopotał na ruinach benedyktyńskiego klasztoru! Generał Anders wiedział, jaką chwałę i rozgłos Polakom przyniesie to niezwykłe zwycięstwo. Bitwa o Monte Cassino przysporzyła bohaterskiemu żołnierzowi polskiemu szacunku i uznania, zaś samemu generałowi kolejny Order Virtuti Militari, brytyjski order Łaźni, przyznany przez króla Jerzego VI, oraz order Legion of Merit od amerykańskiego prezydenta.
Dziejowa (nie)sprawiedliwość
Bohaterstwo generała i jego żołnierzy zostało wzgardzone i zdradzone przez aliantów zachodnich na konferencji w Jałcie. Po ogłoszeniu jej postanowień generał Anders zaprotestował oficjalnie „przeciwko oddaniu Polski na łup bolszewikom”. Podobnie za bohaterstwo generałowi odpłaciła Polska Ludowa. 26 września 1946 roku „Rada Ministrów RP” pozbawiła generała Andersa polskiego obywatelstwa. Po wojnie generał osiadł w Londynie. Nie mogąc powrócić do kraju, został Ojcem „Małej Polski” – duchowym przywódcą wielkiej polskiej emigracji, której niestrudzenie spieszył z pomocą moralną i materialną, głosząc nieustannie na światowej arenie chwałę wojenną Polski i nieszczęście jej stalinowskiego zniewolenia. Mówił prawdę o Katyniu, której nawet po wojnie wysłuchiwano na Zachodzie z niechęcią. Pod koniec życia generał Anders zdążył jeszcze wziąć udział w 25. rocznicy zdobycia Monte Cassino. Zmarł niespełna rok później, 12 maja 1970 roku, i został pochowany zgodnie z własnym życzeniem na wzgórzu chwały polskiego żołnierza, pośród „czerwonych maków, które piły polską krew”.
W 1989 r. uchylono haniebną decyzję z 1946 r. o odebraniu generałowi Andersowi polskiego obywatelstwa. W 1995 r. pośmiertnie uhonorowano go najwyższym polskim odznaczeniem – Orderem Orła Białego. Czy jednak w wolnej Rzeczypospolitej pozbyliśmy się odium publicznej infamii, na jaką skazali generała Andersa komuniści, skoro w jednym z sondaży aż 69 procent młodych ludzi stwierdziło, że „nazwisko Władysław Anders z nikim im się nie kojarzy”?