Kolejna rodzina, którą odwiedzam z Bożym błogosławieństwem. I kolejny problem... Adam i Ewa żyją w związku niesakramentalnym, nie mając kanonicznych, czyli zasadniczych przeszkód. Mają kilkoro dzieci. Ich pierwsza młodość już minęła. Podczas rozmowy namawiam i zachęcam ich do przyjęcia sakramentu małżeństwa. Obiecuję pomoc. Uzgadniamy, że pierwsze spotkanie w tej sprawie będzie w tygodniu. Następnego dnia Ewa informuje mnie, że ona nie chce ślubu, bo Adam nie jest człowiekiem dobrym.
*
Odwiedziny duszpasterskie w małych parafiach dobiegły końca, a w dużych jeszcze trwają. Każdy z nas, kapłanów, zauważa rosnącą liczbę par zamieszkujących razem. Często bez ślubu kościelnego, ba, nawet bez kontraktu cywilnego. Duszpasterz, pełen troski o trwałość takich związków, a także o wiarę i życie umożliwiające przyjmowanie sakramentów, zachęca czy wręcz namawia do przyjęcia sakramentu małżeństwa, wymaga wiary. Poza tym wszyscy, którzy wobec Boga i Kościoła składają przysięgę małżeńską, muszą spełniać kilka warunków: m.in. muszą świadomie pragnąć trwałości związku i to pragnienie poniekąd automatycznie wyklucza rozwód. Tak się składa, że niektórzy wykluczają trwałość związku albo świadomie, dobrowolnie zakładają rozwód, gdyby np. stwierdzili zdradę. Często nawet narodzenie wspólnego dziecka nie mobilizuje do ślubu kościelnego, bo rodzice nie mają do tego przekonania.
Św. Paweł napisał: „Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem” (Rz 14,23). To znaczy, że przy podejmowaniu decyzji należy się zawsze kierować zdrowym sumieniem. Decyzje i wybory zgodne z takim sumieniem niosą pokój i szczęście. Natomiast czyniąc coś niezgodnie z sumieniem, popełniamy grzech. A więc jeśli pary zamieszkujące razem nie mają zdrowych sumień ani przekonania do ślubu kościelnego, to nie powinny razem iść do ołtarza.
Od kolędy u Adama i Ewy minęło kilka lat. A oni wciąż są razem złączeni kontraktem cywilnym. Wciąż bez przekonania do sakramentu małżeństwa. Może nadejdzie czas, że sami dojrzeją do tego, by stanąć przed Bogiem, Kościołem i ołtarzem? Oby z przekonaniem...