Bardzo zasmuciło mnie szeroko komentowane w mediach tragiczne wydarzenie: samobójstwo Ani z Gdańska. Z relacji telewizyjnych wnioskuję, że żyła ona w katolickiej rodzinie, gdyż jej matka wybaczyła sprawcom ich czyny. Zapewne Ania była wychowywana w świecie wartości moralnych, które nagle runęły. I to kiedy? Kilka dni po pięknych obchodach rocznicy wyboru Jana Pawła II na Stolicę Piotrową. Jakie wielkie załamanie duchowe musiała przeżyć!
Z drugiej strony pokazano ojców sprawców podłych zajść. U nich nie dopatrzyłem się żadnych przejawów skruchy czy zawstydzenia. Chyba widzieli w tym wszystkim tylko taką sobie młodzieżową rozrywkę z udziałem ich synów. Jakże to dziwne – dwa różne światy w jednej społeczności. Dziwne było też zachowanie innych uczniów z tej klasy. Nikt nie czuł potrzeby przerwania tego zdarzenia. Nie było choćby jednego, który czułby, że tak nie można? Czy trudno było wybiec na korytarz i prosić pedagogów o pomoc? Czyżby była to ogólnie akceptowana rozrywka? Myślę, że interesująca byłaby rozmowa z katechetką z tej szkoły oraz komentarz tego wydarzenia, przeprowadzony przez autorytet moralny. Skąd bowiem biorą się takie wzorce zachowań?
KO
Napisz do nas:
„Przewodnik Katolicki” ul. Chartowo 5,
61-245 Poznań lub listy@przk.pl